Cicho wszędzie, pusto wszędzie...
Prawie...
Ludzi nigdzie nie było widać, a zabudowania wyglądały na zapuszczone - prawie jak opuszczone i zapomniane przez właścicieli, nie odwiedzane przez dobrych kilkanaście lat.
Axel był przekonany, że to jedynie pozory i że gdzieś tam, w środku zamku, przebywają właściciele i ci służący, którzy dostąpili wątpliwego zaszczytu przebywania na górnym zamku, ale nie to było w tym momencie najważniejsze. Zdecydowanie bardziej niepokoiły go ptaszyska, okupujące wszystkie dostępne miejsca.
- Założę się o sztukę złota - powiedział, wróciwszy do pozostałych - że ledwo stąd wyjdziemy, to zaatakują nas jakieś kruki czy inne gawrony. Siedzą tam wszędzie i gapią się w naszym kierunku.