Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2019, 22:28   #83
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Przygotowania do obrony do tej pory nie miały szczególnie wysokiego priorytetu. Burmistrz Volkmar próbował wymordować swoją Radę i przejąć pełną władzę nad miastem, nawet gdyby miało stać morzem dymiących ruin, Rada walczyła z Burmistrzem, gotowa raczej podpalić miasto niż oddać w nim władzę (z wyjątkiem Jagody, która starała się je całe przejąć cichcem), a w wolnych chwilach wszyscy załatwiali sobie sposób na ucieczkę.
A Bohaterowie... właściwie trudno powiedzieć.

Nie rozebrano zabudowań pod murami i choć część spalono, nadal stanowiły doskonałą osłonę przed pociskami dla szturmujących mury.
Nie przeszkolono obrońców, nie dano im rozkazów.
Nie obejrzano i nie wzmocniono murów.
Jedynym zwiadem jaki ktokolwiek zrobił pozostał ten zlecony jeszcze przez Volkmara.
Bohaterowie liczyli najwyraźniej, że eNPeCeci wszystko zrobią za nich (na ich usprawiedliwienie należy przyznać, że ostatnio rzeczywiście tak właśnie było, a i teraz Mistrz Tymon robił co mógł). A teraz ze zdziwieniem dowiadywali się, że ci "beeni" mieli własne życie, własne plany i o ile czasem mogli zrezygnować z tych drugich, to do swojego życia bywali przywiązani nadzwyczaj silnie i nie zamierzali się z nim rozstawać na życzenie nieznanych im bliżej Bohaterów. Nie żeby Szlachcica to zniechęcało...
Kiedy jego pierwszy plan nie zdobył takiego poklasku jakiego by sobie życzył*, wymyślił nowy. Zapytany przez Jagodę o swoje plany i asy w rekawie zabrał ją na bramę, by z niej (bramy, nie Jagody) wygłosić orędzie do wszystkich.

- A kiedy przyjdą podpalić Twój dom - zaczął szlachcic - Wasz dom... [wstaw nazwę miasta/kraju], stańcie z nami ramię w ramię i ochrońcie swoich bliskich! Walczcie dla swojego miasta/króla [niepotrzebne skreślić].
Uroczyście przysięgam na [wstaw imię bóstwa wyznawanego przez rekrutów] że nie zawiodę publicznego zaufania i będę chronić poddanych Jego/Jej [niepotrzebne skreślić] Wysokości [imię panującego Elektora], bez trwogi, korzyści ani dbałości o własne bezpieczeństwo, a w razie konieczności własne życie złożyć dla wspomnianej Sprawy, tak mi dopomóż [wyżej wymienione bóstwo]. Bogowie chrońcie Elektora/Elektorkę [niepotrzebne skreślić].
Dlatego kiedy tylko wróg zacznie wchodzić na mury zwalimy im je na głowy i zaszarżujemy na niego! Na pewno nie spodziewa się ataku! Być może wielu z Was umrze, ale jest to poświęcenie na jakie jestem gotów.


Wszyscy byli pod wrażeniem tych słów. Zawzięte chłopy płakały, panny mdlały od nadmiaru emocji, starcy odrzucali laski by chwycić za miecze, nawet Półgłówek Aaaarghtur przestał bawić się swoim przyrodzeniem i tylko cienka strużka śliny cieknąca z kącika otwartych ust... no dobra, może opis efektu przemowy jest trochę przesadzony. Ale niewiele.


***

Co ciekawe, nie była to jedyna przemowa wygłoszona z okazji oblężenia.
I nie mam tu na myśli jedynie Jackowej prowokacji. Otóż doczekał się on odpowiedzi. I po raz kolejny nie wiadomo czy na taką liczył.

- Nigdy nie byłem jednym z tobie podobnych, śmiertelniku! Rządziłem wami i waszym przeznaczeniem. Nawet bogowie drżeli przed swoim losem! Wieki temu wasza Pani miała czelność rzucić mi wyzwanie! Mieliście szczęście po swojej stronie. Ale teraz los przyszedł odebrać co jego! Wszystkie nieszczęścia, jakich przez lata mieliście doświadczyć spadały na tych, których teraz prowadzę. Którzy przybyli tu teraz po swoją zemstę! A ona już was nie ochroni - razem z przemową powiał zimny wiatr, mrożący krew w żyłach wszystkim obrońcom (z drobnym wyjątkiem Mistrza Tymona, który widać nadal miał szczęście).

A wyjąca tłuszcza nie rzuciła się do ataku... Po prawdzie to nie wyjąca, a klekocząca kośćmi i wydająca mokre plaśnięcia i nie tłuszcza, bo tłuszczu to na kościach za dużo nie miała. I nie rzuciła, a kuśtykała nieco żywiej, choć i słowo "żywiej" nie do końca pasuje. Ale wcześniej nieumarli byli dalej, a teraz są bliżej i w końcu do murów dotrą.
---
* wydany został Jackowy Punkt Skuchy
 
__________________
Ostatni
ProszÄ™ o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 09-10-2019 o 22:34.
hen_cerbin jest offline