Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2019, 22:42   #102
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Brzask 21 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Chociaż nikt z członków świty nie chciał okazać czarodziejce wprost niewiary, kiedy tylko ta zniknęła w swoim namiocie kładąc się do snu, Remerczycy półgłosem rozdzielili między siebie pojedyncze warty. Wszyscy doszli zgodnie do wniosku, że jeśli nawet pani Lautermann mocą swego talentu mogła odpędzać przez całą noc złe duchy, to jej czarów najpewniej nie bały się wcale stepowe gryzonie gotowe nadwerężyć skromne zapasy żywności wędrowców albo nadgryźć ich dobytek. Jak długo jednak w obozowisku płonęło ciskane na stertę drewno, tak długo lękliwe stworzenia nocy winny były trzymać się od zagajnika na bezpieczną odległość.

W miarę jak kolejne godziny ciągnęły się w nieskończoność, a księżyce wędrowały poprzez rozgwieżdżony czarny nieboskłon, głowy przemęczonych wędrówką strażników opadały im coraz częściej na piersi. Przyłapując samych siebie na drzemce, pocierali ustawicznie powieki, szczypali się w policzki albo spacerowali pomiędzy drzewami lasku nie oddalając się dalej niż kilkanaście kroków od ogniska. Uwiązane do pni konie prychały cicho nie przejawiając żadnych oznak zaniepokojenia, co pozwalało sądzić, że ochronne uroki rzucone przez Ametystową Czarodziejkę faktycznie działały.

Saxa przebudziła się o brzasku, ziewnęła cichutko, a potem otworzyła szerzej oczy uświadamiając sobie, że coś przyciska ją sporym ciężarem do posłania. Czymś tym okazała się noga śpiącej twardo Olivii, zarzucona na biodro służki w sposób przezabawnie zaborczy i zarazem rozczulająco opiekuńczy. Wyzwoliwszy się dyskretnie z uścisku krewniaczki sędziego, Saxa zaczęła zachodzić w głowę, w jaki sposób Olivia znalazła się na jej kocu, skoro poprzedniego wieczora kładła się po przeciwnej stronie ogniska i u boku tolerującego ją z zaskakującą pobłażliwością Hansa Hansa.

Nie znajdując dla swego niemego pytania odpowiedzi, dziewczyna usiadła na posłaniu, posłała spojrzenie w kierunku pilnującego biwaku Franza Mauera. Kucający przy wciąż trzaskającym płomieniami ognisku brodacz odpowiedział jej nieznacznym wzruszeniem ramionami, a potem jął się ponownie gapić w ogień. Saxa ziewnęła ponownie, roztarła nieco zziębnięte dłonie. Pośród drzew zagajnika coraz bardziej jaśniało, noc odchodziła jak niepyszna zabierając ze sobą swe niepokojące szepty, szelesty i trzaski.

Młodziutka służka zerknęła w stronę cichego namiotu czarodziejki, przywołała wspomnienia minionego wieczoru, kiedy zamknięta wewnątrz szytych z płótna ścian rozczesywała świeżo umyte włosy pani Lautermann. Czarnowłosa piękność nie straciła wówczas ani uncji ze swojej chłodnej pozy i autorytarnej wyższości, ale nie sprawiła zarazem służce żadnej przykrości - co więcej, raczyła uprzejmie zapytać ją o rodziców i to, co dotąd w życiu robiła. Saxa nie wątpiła, że wielka pani z Bechafen zadawała te pytania ze zwyczajnej grzeczności, choć wcale tego nie musiała czynić. Zapewne znacznie bardziej ciekawiła ją panna Hochberg, co zresztą służki wcale nie dziwiło, wszak Olivia okazała się prawdziwą wiedźmą władającą urokami dźwięków i zdolna była omamić uszy wszystkich tętentem nieistniejących koni!

Wyruszając z Remer Saxa nie sądziła, że bogowie ześlą jej tyle przygód, a tymczasem zebrało się ich już tyle, żeby przez kilka wieczorów z rzędu bywalcy "Siedmiu Świec" wrzucali dziewczynie za dekolt pensy - a może nawet szylingi - aby tylko opowiadała o tym, co dotąd przeżyła. Tak, opowieść o tym jak wrażoną w oko strzałą powaliła niedoszłego koniokrada warta była co najmniej srebrnego szylinga! Przez chwilę Saxa czuła się wręcz rozczarowana, że nocą nikt nie napadł biwaku, że nikt jej nie napastował ani nie próbował okraść, o pożarciu żywcem nie wspominając. Ziewnęła jeszcze kilka razy, a potem podniosła się cicho z posłania szykując się na przygotowanie śniadania. Pani Lautermann i reszta jej służbitów wciąż spali, ale Saxa wiedziała, że pierwsi z nich lada chwila wstaną i z pewnością będą głodni.

 
Ketharian jest offline