- Dzięki Hoffman, to był niezły strzał. To bydle prawie mnie dorwało. - odezwał się do towarzysza, który ocalił go przed szarżą dzikuna fartownym trafieniem. Szczęście tym razem sprzyjało Marcusowi, czego nie można było powiedzieć o Dzikim Kle. Ale przynajmniej przeżyli i wykonali zadanie, w które dał się wrobić szlachcic. Teraz gdy było już po wszystkim można było podliczyć straty, opatrzyć rannym i zabrać się stąd z powrotem do obozowiska. "Buźka" nie odchodził z pustymi rękami, wyrwał dla siebie kieł jednego z dzikunów dla siebie. - Nie wyglądasz najlepiej Dziki Kle. Ale chyba zdobyłeś trochę gambli. - odezwał się Marcus spoglądając na indianina, który po opatrunku zabrał się za wycinanie paru skór z zabitych przez siebie drapieżników. Pod tym względem był wybredny i robił to tylko z tych, które ubił on sam lub "Buźka".
- Duchy powiodły mnie ścieżką bólu, ale i nagrodziły życiem za zwycięstwo. - odparł krótko w odpowiedzi.
- Skoro tak mówisz to zapewne racja. - "Buźka" wzruszył ramionami. Tak ta jak i poprzednia walka dość twardo pokazały, że używanie broni palnej w jego wykonaniu przynosi marne wyniki. Cóż, mało kiedy jej używał bardziej skupiając się na cichych podchodach i broni białej. I zdecydowanie bardziej lubił ruiny. Teraz zaś czekał na zbiórkę i wymarsz. Najwyższy czas był na opuszczenie tej zakichanej wiochy.
__________________ "Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Ostatnio edytowane przez Dhagar : 11-10-2019 o 09:53.
|