11-10-2019, 10:05
|
#110 |
DeDeczki i PFy | Nareszcie jakiś sukces! Oba sztylety elfa rozpadły się, zmiażdżone potężnymi uderzeniami macahuilta i łap konstrukta. Ten jednak nie miał zamiaru rezygnować z walki i rzucił się na dowódcę z gołymi rękami. Jego uderzenia były mocne, ale pancerz amortyzował większość, a i długouch nie miał jak obronić się przed spłazowaniem po głowie.
Wtedy świat dookoła ekspolodował szarymi barwami. Canth poczuł, jak coś dosłownie wysysa z niego życie, a wiadomość od Kadira tylko to potwierdziła. Dalacitus nie ryzykował i zniknął od razu, ale ich przewodnik wydawał się zupełnie ignorować zagrożenia. - Cha'klach'cha, wynoś się stąd! - krzyknął na kreena, po czym wymierzył ostatni cios i sam wycofał się w bezpieczniejsze miejsce.
W sferze pozostawił konstrukta - sztucznej istocie te warunki nie przeszkadzały, więc mogła przytrzymać tam i elfa. |
| |