Wóz zaczął wolno toczyć się do tyłu. Dowódca siedzący w wieżyczce zaczął bić dłonią po pancerzu.
- Czyś ty kurwa zwariował? - krzyczał sierżant, a jego głos niósł się gromkim echem po okolicy - Mówiłem naprzód, nie do tyłu. Biegi ci się pomyliły. Ruszaj naprzód! To rozkaz!
Trickster w swych słuchawkach nadal pośród szumów i trzasków słyszał rosyjskie komunikaty. Nic nie rozumiał, ale był pewien że dotyczą one ich wozu.
Logan obserwował świat patrząc się we wsteczne lusterka. Było to dość karkołomne zadanie, gdyż najwyraźniej konstruktorzy uznali, że cofanie takim wozem będzie na tyle rzadkie, że malutkie lusterka w zupełności wystarczą. Obserwowanie świata w małym lusterku było niebywałe trudne, ale Logan robił to nie pierwszy raz. Kiedyś w jego poprzedniej kompanii robili zakłady, kto precyzyjnie zaparkuje w wąskiej alei szkoleniowej. Logan nie wygrał, ale tylko dlatego, że był młodszy służbą i nie wypadało, żeby pokonał swego przełożonego.
Widok z tyłu wyglądał na czysty. Na tyle na ile było go widać w lusterkach wstecznych.
John Tanner ostrożnie wychylał się z wieżyczki. Tuż obok dumnie stał ich dowódca, sierżant Allan. Jego twarz zdradzał objawy wielkiego stresu i zdenerwowania. Tanner nie miał wątpliwości, ze odleciał on już kompletnie. Nie miał jednak odwagi, aby podjąć radykalne kroki. Zamiast tego skupił się na obserwowaniu przedpola. On także, podobnie jak wcześniej Logan, dostrzegł ruch jakieś dwadzieścia metrów od ich wozu. Ruch nie był naturalny, gdyż wiatr był niezwykle znikomy.
W tym właśnie momencie siedzący na pancerzu, poraniony chłopak krzyknął ostrzegawczo. I choć tylko Tanner znał polski, to i tak wszyscy członkowie załogi w mig zrozumieli co się święci.
- Granat!