Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2019, 22:56   #145
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Bitewna gorączka opadła. Ranni zostali opatrzeni. Przyszedł czas na radę. Wrócono do świetlicy. Grimbin, wciąż odziany w zbroję i Bardak przewodzili naradzie, ze wskazaniem na tego ostatniego. Jako, że rozmowy toczyły się w khazalidzie, Grimm szeptem tłumaczył siedzącym wkoło niego towarzyszom.

- Burza, jakiej niedawno byliśmy świadkami z pewnością ma związek z tym atakiem. No i jeszcze kurhan, o którym przypomnieli mi nasi szacowni goście. Zło zostało obudzone. Mieliśmy zostać ostrzeżeni i ostrzeżenie przyszło w ostatniej chwili. Obawiam się, że to tylko jeden z aktów przemocy skierowanych przeciwko mieszkańcom doliny. W pobliżu ludzkiej osady zginął pasterz. Nas zaatakowała grupa szkieletów. Dzieje się tu coś złego. I z pewnością nie spodoba się Wam moja rada. Nalegam byśmy opuścili na jakiś czas kopalnię… - słowa Bardaka zostały zagłuszone krzykami oburzenia i sprzeciwu. Grimbin rąbnął trzonkiem topora w stół i krasnoludy uspokoiły się. – Opuścili kopalnię i udali się do Farigoule. Spytacie czemu? Odpowiem, że im nas więcej będzie, tym bezpieczniej. Ludzie sami się nie obronią. A zło z pewnością nie odpuści. Trzeba im pomóc, a jak nie my, to kto? – tym razem, gdy mędrzec odwołał się do krasnoludzkiej odwagi i honoru, sprzeciwów nie było. Ktoś nawet wzniósł bojowy okrzyk. – Zawrzemy wrota i złożymy bogatą ofiarę Gwarkowi. Niech czuwa pod naszą nieobecność nad sztolniami. A jak się uspokoi, to wrócimy. Bracia, szykujmy się!

Krasnoludy zaczęły przygotowania do ewakuacji. Wtedy mędrzec zwrócił się do awanturników. – Pomogliście, za cośmy wdzięczni. Teraz jednak nie czas na samotne wycieczki i głupoty. Nie ma co niepotrzebnie ryzykować. Kurhany nie uciekną, a okolica może być zabójcza. Udacie się z nami i wrócicie do wsi. To na niej, jeśli ktoś ma plan zdobycia doliny, skupią się ataki. Wyruszymy, jak tylko będziemy gotowi – z tymi słowami odszedł ku swojemu domowi, pociągając długiego łyka z wyciągniętej zza pazuchy butelki brandy.

*

Wszystko było gotowe jakąś godzinę później. Krasnoludy utworzyły małą karawanę, zaprzęgając zwierzęta do wózków i pakując na nie najpotrzebniejsze rzeczy. Na jednym z wozów podróżowali najciężej ranni. Kawalkada wolno toczyła się drogą w kierunku wioski, krasnoludy maszerowały równym krokiem, równocześnie mając baczenie na to co dzieje się dookoła, ale żaden kolejny atak ożywieńców nie nastąpił. W pewnym momencie, do śmiałków znów zbliżył się Bardak. Miał czerwony nos i widać było po nim skutki wypitego alkoholu.

- Słuchajcie… Tam jest farma Vernois’ów – wskazał kierunek… prawdopodobny. – Trzeba i ich ostrzec… Niech też zjadą do wsi. Będą bezpieczniejsi, a w Farigoule przybędzie rąk zdolnych do trzymania broni.
 
xeper jest offline