Niziołek uwielbiał zabawę. Resztką energii magicznej jak mu została po tym wyczerpującym dniu wyteleportował jedną z kart, które przerzucał człowiek do swojego rękawa. Poczuł przy tym ból głowy, chyba jednak niepotrzebnie przeginał. Jednak nic po sobie nie pokazał. Uśmiechnął się tylko szelmowsko i teatralnym ruchem sięgnął do swojego rękawa i wyciągnął stamtąd kartę.
- Nie zgubiłeś przypadkiem dziewiątki trefl? - spytał z bananem na twarzy oddając wspomnianą kartę.
-Jestem Ben, to Ercekion, nasz dowódca, a to Vincent. Co myślicie o przedstawieniu się i powiedzeniu paru słów o sobie, zanim się wepchniecie do drużyny? Bo tak jakby nieuprzejme odrobinę z waszej strony, tak nie zostawiać nam wyboru, i nawet się nie przedstawić. |