Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2019, 12:02   #83
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nieoczekiwanie ktoś zaczął pukać do drzwi. Co nie było aż takie dziwne. Wszak żadna z kobiet nie zachowywała się specjalnie cicho. Lei zsunęła się z łóżka i wzięła w dłoń sukienkę, ale z tej swojej wewnętrznej przekory nie założyła. Uchyliła drzwi, wyglądając na zewnątrz bez pokazywania się całej.
- Cześć siostro - zobaczyła szeroko wyszczerzonego Marcusa. - Tak czułem, że nikt inny by tak nie hałasował. Musiałaś się strasznie stęsknić za przyjaciółką.
- Za wszystkimi zawsze tęsknię - odpowiedziała dość nieprecyzyjnie. - Powinnam go wpuścić, Siri?
- To twój pokój, czemu mnie pytasz? - odpowiedziała ciemnoskóra, wciąż leżąc nago na łóżku i ani myśląc się ubierać.
- Staram się być dobrą gospodynią, w końcu jak on nas takie zobaczy to wiesz…
- Zawstydzi się i ucieknie?
- Wcale się nie zawstydzę - obruszył się brat. - I na pewno nie ucieknę.
Lei otworzyła drzwi szerzej, sama też ani myśląc się ubierać. Marcus otworzył szeroko oczy, tak że biel oczu i zębów dominowała na jego twarzy.
- Łał - powiedział mało poetycko i zamarł w pół kroku na korytarzu.
- Mówisz, jakbyś to widział po raz pierwszy - parsknęła Lei, złapała go za koszulę i wciągnęła do środka. - Za tobą też się stęskniłam, braciszku. Jak tam… interesy?
- No wiesz, teraz na górce i tata będzie się cieszyć aż do dołku - nie mógł się z początku zdecydować, czy patrzeć się na Leilenę, czy kusząca rozpostartą na łóżku Siri. Ostatecznie wybrał jednak siostrę. Ta puściła sukienkę i wróciła na łóżko, siadając na nim i gładząc udo ciemnoskórej.
- Trzeba wreszcie zaradzić tym dołkom, jak sądzisz?
- Jasne, że tak. Tylko niby jak? Nie mamy żadnego bogatego wspólnika, kontroli nad szlakami handlowymi, ani nawet niszy ekonomicznej - jakimś cudem chłopak był w stanie myśleć o handlu.
Leilena była z niego dumna. Powinien umieć się skupić pomimo rozproszenia. Dłoń rudowłosej ścisnęła teraz pośladek.
- Z tą niszą niewiele na razie poradzimy, dopóki nie stworzę kręgu do jakiegoś dalekiego kraju, skąd będzie można sprowadzać pożądany towar znacznie taniej, lub coś egzotycznego. O kontroli na razie zapomnijmy, ale ci wspólnicy. Czy jest ktoś w okolicy, kogo można by było spróbować przekonać?
- Małe ryby, niewiele większe od nas - wzruszył ramionami. - Partnerstwo przysporzy więcej kłótni, niż realnych zysków. Prawdziwy handel, to jest w stolicy, albo na granicy. Tam można coś wynegocjować.
Coś było w słowach Marcusa. Wszak Leilena już w negocjacjach handlowych brała udział.
- A znasz kogoś w stolicy? W końcu mam blisko, mogłabym spróbować - zasugerowała, a jeden z jej palców wsunął się między piękne pośladki Siri i jechał powoli między nimi.
- Bardziej słyszałem, niż znam - chłopak musiał na chwilę przerwać i przenieść ciężar z nogi na nogę. Zupełnie, jakby rosnąca w spodniach wypukłość mu przeszkadzała. - Nie dopuszczają ot tak, do dużych pieniędzy. Trzeba je sobie wyszarpać. A spróbuj się tu szarpać z czarodziejem.
- Wolę inne czynności niż szarpanie. Będąc w akademii nie będę miała dużo czasu na poszukiwania odpowiedniej osoby, dlatego pytam. Może tata miałby jakiś pomysł? - zapytała jednocześnie wsuwając palec w cipkę przyjaciółki.
- Eee… tata wolałby, żebyś się skupiła na nauce. Nie czuj presji, ale wszyscy na ciebie liczymy.
- Zamierzam się na niej skupić - przyznała, a palec zaczął się ruszać powoli. - Ale teraz mam przerwę semestralną i mogłabym ją do czegoś wykorzystać.
Murzynka nie wtrącała się w rozmowę, za to rozłożyła szerzej nogi, czerpiąc satysfakcję z kuszenia Marcusa.
- No… ale podróż do stolicy kosztuje - przygryzł wargę.
- Już nie szukaj trudności. Chcę pomóc, bo wiem, że jest coraz gorzej. To będzie i tak pewnie tymczasowe rozwiązanie - nogi Lei też nieco się rozchyliły, gdy palcowała czarnowłosą piękność.
- Tu… nawet nie o… - wzrok znowu uciekł mu do kształtów siostrzyczki. Zakazany owoc kusił jednak mocno. - Trudności. My po prostu nie próbowaliśmy w stolicy. Tylko raczej, przy granicy.
- No ja spróbuję, tylko muszę wiedzieć kogo mniej więcej szukamy - widząc jego spojrzenie uśmiechnęła się, usiadła głębiej na łóżku i rozłożyła uda bardzo szeroko, pozując mu bardzo wilgotną szparkę.
- Wszystkiego, poza magią. Tam nie wsadzimy nawet ku...eee… stopy - przejęzyczył się, choć i bez tego łatwo było zgadnąć co mu chodziło po głowie. - Materiały, przyprawy. Ty tam u was się zajmujesz krawiectwem. To nam po drodze.
- Pytałam o osobę, braciszku. Jestem dobra w przekonywaniu osób - przypomniała mu i palcami wolnej dłoni rozchyliła na boki coraz wydatniejsze od tych wszystkich przygód wargi sromowe.
- Yyy… Hochen - wydusił z siebie. Był już tak twardy, że żadne spodnie by tego nie ukryły. - Sandym Hochen. Sprzedaje najdroższe ubrania. Sprowadza podobno materiały zza granicy, a wiesz że to nie łatwe - Halruaa wręcz szczyciło się swoją izolacją.
- Możesz go obnażyć - podsunęła pomysł bratu, oblizując wargi i nie przerywając palcowania Siri. Za pierwszym palcem do gorącej groty wniknął drugi. - I co temu Hochenowi moglibyśmy zaoferować? Jak wyglądałaby współpraca?
Jako prawdziwy Mongle, Marcus potrafił być bezwstydny. Bez wahania zaczął rozpinać pasek.
- No i o to chodzi, Lei. Nic - westchnął. - To, co udaje nam się kupić, nie wyczerpuje jego popytu. Ani nie jest na tyle egzotyczne, by go zainteresować.
- A jeśli poszerzy rynek dzięki nam? - dziewczyna obserwowała go z wyraźnym podnieceniem. - Muszę mieć coś, na czym oprę negocjacje. Nawet coś małego.
- Czy ja wiem? - zrzucił pasek na podłogę, a zaraz potem w ślad za nim poszły spodnie. Chłopak od razu złapał swojego członka i zaczął go pocierać. - Chciałbym ci jakoś pomóc, ale to naprawdę nie nasza okolica. Sprzedaje zamożnym mieszczanom, a ci to przecież głównie czarodzieje i czarodziejki.
- Ale mógłby może rozszerzyć rynek - zasugerowała Lei. - Chodź bliżej, po co robić coś samemu, jak można sobie nawzajem?
Brat okazał się grzeczny i wkrótce stał w obu tego słowa znaczeniach u stóp łóżka, pomiędzy dwiema pięknościami.
- Nie udawaj, że się wahasz. Wiesz, kogo pragniesz bardziej - Siri w końcu się odezwała. - A mnie bardzo rozczula to, jak okazujecie sobie miłość.
- No… - Marcus jednak na chwilę się zawahał i uciekł do rozmowy o handlu, by odzyskać rezon. - A komu ty sprzedajesz swoje ciuchy, siostra? Może to jest dobry rynek?
Lei nabrała swojego śluzu na palce i zaczęła go wolno rozcierać na członku swojego własnego brata.
- Rodzona siostra go podnieca, ale on chce nas obie, Siri. Teraz jesteś jak przyszywana siostrzyczka - uśmiechnęła się. - Ja sprzedaję tylko w Akademii, to bardzo niewielki rynek i bardzo specyficzny.
Chłopak jęknął głośno.
- Mnie też podniecasz - stwierdziła Halruanka. - A razem rozpalacie mnie do czerwoności.
Odsunęła się od Lei i zaczęła dotykać się sama.
- To… to chyba nie mam… pomysłów. Przepraszam - cóż, Marcus już zdecydowanie miał co innego w głowie.
- Dobrze, najpierw ulga - zgodziła się rudowłosa i przysunęła bliżej pachnącego podnieceniem członka. Odurzał ją zapach twardej, pobudzonej męskości. Otworzyła usta i przyjęła w nie żołądź brata, biorąc w dłoń mosznę i masując go tam. Drugą dłoń położyła na swojej cipce i “drapała” się po niej.
- Najlepsza… siostra świata - pochwalił brat, kładąc jej dłoń na głowie. Nie narzucał jednak żadnego tępa, w pełni oddając się inicjatywie Lei. A ta to doceniała, bo lubiła mieć pełną kontrolę podczas oralnego aktu. Zatoczyła kółko językiem, liznęła dziurkę i cofnęła głowę.
- Powiedz, jak będziesz blisko. Chcę byś się zlał na Siri - poprosiła z uśmiechem i wzięła go do buzi bardziej agresywnie, żeby poczuł jak dotyka gardła siostry główką swojego wrażliwego kutasa.
- Jaka dobra gospodyni - ciemnoskóra zaśmiała się ze swojego miejsca. - Marcus, gdzie chciałbyś skończyć? - zaczęła pytać głosem ociekającym od seksu. - Na mojej twarzy? Piersiach? Pupie… - wymieniała. Mongle jednak podjął decyzję błyskawicznie.
- Na piersiach. Są cudowne.
Żołądź bardzo szybko wilgotniała od jego podniecenia i nie miał szans wytrzymać długo w tak perwersyjnej sytuacji. Po kilkudziesięciu sekundach zaczął nawet wypychać biodra w rytm ruchów Leileny.
- Już… jestem blisko - ostrzegł zgodnie z prośbą, a Siri szybko uklękła na łóżku i ścisnęła swoje duże piersi, wystawiając je na nadchodzący wytrysk. Rudowłosa cofnęła się od razu, jak usłyszała słowa brata. Zsunęła z łóżka i wstala, stając za nim i przyciskając się do pleców i pośladków Marcusa. Wzięła grubego drąga w obie dłonie i zaczęła mu szybko trzepać, celując w te piękne półkule.
- Podoba mi się twój brak wytrzymałości na nasz widok, braciszku… no już, nie powstrzymuj…
Nawet nie próbował. Kutas zadrżał i zaczął strzelać strumieniami białego nasienia, które wspaniale kontrastowało z ciemną skórą Siri. I było go tak dużo! Nawet pokaźny biust przyjaciółki po chwili był cały oblepiony.
- Myślę, że większość tego sukcesu, to twoje usteczka Lei - mruknęła murzynka, zaczynając wcierać spermę w skórę.
- Ubrudzona spermą wyglądasz jeszcze piękniej, kochanie - zamruczała Leilena, puszczając członka. - Większość to nasz widok. Szkoda, że nie widziałeś jak brałam pupę Siri, Marcus.
Obeszła brata i klęknęła, wciskając z rozkoszą twarz między brudne cycuszki.
- Och, kochanie - przyjaciółka od razu zaczęła się o nią ocierać. - Co sobie o nas pomyśli twój brat, gdy mu opowiadasz takie rzeczy?
Cokolwiek by akurat nie myślał, na pewno popchnęło go to do działania, bo Leilena poczuła na pośladkach jego dłonie. Dziewczyna popchnęła koleżankę, zmuszając ją do położenia się i weszła na nią bardziej, zlizując nasienie z jednej brodawki i pocierając opuszkami drugą.
- Jaki rzeczy? Że miałaś w anusie długiego na pół metra, magicznego fiutka? - wymruczała, na poły stłumiona biustem.
- Eee.. że co? - Marcus zatrzymał się jak zamrożony, czym doprowadził przyjaciółkę siostry do wybuchu śmiechu.
- Tak… właśnie takie rzeczy - wydusiła z siebie.
- Mmmm… - wymruczała Leilena, kręcąc pupą. - Mmmagiaa… - dodała i objęła wargami sterczący, podniecony, prawie czarny sutek Siri, wsysając go głęboko w swoje usta.
- Ale przecież ty nic tu nie masz - jakby dla pewności Marcus wsunął w siostrzyczkę dwa palce. Ta przyjęła to z głośnym jękiem.
- Przecież wiesz… że magia może wiele… a ja znam już kilka przyjemnych zaklęć… - wymruczała i zebrała kolejną kropelkę zaschniętego już w większości nasienia. Język podążał już do drugiej piersi. - Moja magiczna sperma jest już blisko wyjścia? - zapytała przyjaciółki.
- Hej… kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera - zaśmiała się czarnulka. - Myślisz, że zabawa moim tyłeczkiem jest tego warta?
- Jeśli wolisz ją tam sobie zostawić to nie mam nic przeciwko - język rudowłosej zebrał większą, jeszcze lepką grudkę pysznego nasienia z sutka ciemnoskórej. - Marcus smakuje cudownie jedzony z tego cudownego ciała. Chcesz go spróbować?
- Tak. Podziel się trochę - poprosiła, ujmując twarz Lei w dłonie i składając na jej ustach mokry pocałunek z wygłodniałym języczkiem. Taki widok wystarczył, by Marcus przyśpieszył swe ruchy w szparce siostry. A ta głośniej jęknęła w usta przyjaciółki, splatając z nią swój język i przywierając mocno. Dłonią mocno ścisnęła ciągle brudną pierś, masując intensywnie. Murzynka coraz śmielej i śmielej wypuszczała swój język na poszukiwania nasienia, pojękując rozkosznie przy każdej mocnej pieszczocie swych cycków. A rozochocona Lei napierała jeszcze intensywniej. Oderwała się od ust tylko po to, aby spróbować jeszcze coś zlizać z cycuszka, zanim znów wpiła się w wargi Siri.
- Tak właśnie czułem, że z tęsknoty nie będziecie umiały się od siebie oderwać - stwierdził chłopak, choć wcale nie brzmiał na niezadowolonego. I na szczęście nie zwalniał też swoich ruchów.
Jego siostra ułożyła się wygodnie na miękkiej koleżance, dbając o to, aby cipki były dokładnie jedna nad drugą. Pojękując oddawała się w pełni pieszczotom języka i dłoni, odrywając się coraz częściej od warg, aby kąsać i lizać szyję, policzki albo uszka kochanki.
- Chciałbyś mieć… dwa, Marcus? Żeby wejść w obie na raz…? - wystękała pytanie, nie odwracając się.
- Chyba bym nie wytrzymał. Nawet z jednym trudno nie oszaleć przy was dwóch z przyjemności… - zamilkł na chwilę. - Czyli, mógłbym mieć którąś z was?
- Mnie kiedy zechcesz, obiecałam ci to poprzednim razem - przypomniała Lei. - Gdzie i kiedy zechcesz mi wsadzić braciszku. Siri musi mówić za siebie.
- Myślę, że mam ochotę na trochę zabawy - stwierdziła ciemnoskóra ślicznotka, wsuwając kolano między nogi Leileny i blokując tym dostęp Marcusowi. - Więc jeśli masz ochotę kogoś przelecieć, to tylko mnie.
- Tak będzie chyba… gościnniej? - niepewnie odpowiedział chłopak. Znacznie pewniej za to dobrał się do szparki Siri.
- Ona jest częścią rodziny teraz. Masz sprawić, aby się pode mną wiła - zamruczała Leilena i polizała wargi ciemnoskórej.
- Zrobię, co mogę - obiecał brat i bez zbędnej delikatności narzucił mocne tempo, od którego aż zaczęło trząść się łóżko.
- Całkiem nieźle… - wymruczała z satysfakcją murzynka. - Ciekawe kto go tego nauczył, hmm? - mrugnęła do przyjaciółki, a potem zaczęła lizać jej szyję.
- Taka jedna czarnulka - rudowłosa zaczęła ocierać się o przyjaciółkę całym swoim szczupłym ciałem, próbując zahaczać szczególnie sutkami o sutki. Językiem wwierciła się w ucho. - Jesteś taka podniecająca, kiedy oddajesz się mojej rodzinie… - szeptała.
- Dziękuję. Ale myślę, że patrzenie jak ty się jej oddajesz to trochę wyższa forma perwersji. Czujesz, jaka jestem od tego gorąca, Marcusie? - spytała nad ramieniem kochanki.
- Tak… tak… - powtórzył kilka razy, niekoniecznie do murzynki. Teraz, gdy złapał już rytm, wrócił palcami między nogi Lei, która jęknęła do ucha kochanki.
- Ja jestem małą zdzirką, co prześpi się prawie z każdym. Nie umiem kontrolować tego świerzbienia i swojej natury - rudowłosa szeptała, a język wylizywał ucho i szyję i policzek.
- Phi, jesteś moją szaloną przyjaciółką. I sama mówisz, że prawie z każdym, więc nawet nie jesteś łatwa… - zaśmiała się cicho, wsuwając dłoń ku jednej z piersi Lei i łapiąc za sutek. - A tobie kto się pozwolił rozpraszać, Marcus? - odtrąciła kolanem palce, które tak przyjemnie drażniły Leilenę.
Ta zachichotała, nieprzejęta.
- Szykuj się na tych barbarzyńców, będą dwa razy więksi niż Marcus. Obie stracimy przytomność jak się za nas wezmą. A po nich poszukamy chętnego ogra - chichotała dalej.
- Mogło być gorzej, mogłaś powiedzieć ogiera - ciemnoskóra próbowała się zaśmiać, ale wyszedł z tego przeciągły jęk. Rozochocony chłopak brał ją bowiem bardzo mocno i szybko, na co nie pozostawała obojętna.
- Ogier to dla mnie taki centaur - Lei przygryzła ucho koleżanki i pociągnęła je mocniej.
- Auć… - ta syknęła, ale wcale nie odsunęła głowy. - Centaury są chyba ładniejsze niż ogry. Poza tym, ogr… by...cię… - krzyknęła, gdy uderzyła ją pierwsza fala spełnienia. - Zjadł!
Leilena zachichotała, całując szczytującą Siri.
- Nie myślałby przy nas o jedzeniu!
- Ja na pewno nie myślę - trochę głupkowato wtrącił Marcus. - Zaraz… nie wytrzymam.
Drżąca czarnulka opuściła w końcu nogę, obnażając zupełnie koleżankę. Ale cóż ona z tego mogła mieć, gdy jej brat był już u skraju swej wytrzymałości?
Postanowiła sobie przynajmniej zażartować, schodząc z koleżanki. Kiedy Marcus zaczął szczytować, szybko splotła proste zaklęcie i w pokoju rozbłysły kolorowe sztuczne ognie i zagrały krótkie fanfary. Wraz z chichotem rudowłosej, któremu zawtórowała Siri, niemal się przy tym krztusząc. Tylko chłopak miał poważną minę człowieka, który doświadcza transcendentalnego połączenia z naturą.
Młodzi szybko doszli do siebie, a Marcus, który trochę ochłonął, przeczesał w zakłopotaniu włosy.
- No to ten… fajnie, że wróciłaś siostra - bąknął.
- Fajnie, że wróciłam, ale posuwasz inną - prychnęła, splatając ramiona na piersi. Celowo, aby jeszcze bardziej głupio mu się zrobiło.
- No wiesz, chyba za dużo byłoby tego dobrego - odpowiedział, próbując się ubrać.
- Ale przecież od przybytku głowa nie boli - wtrąciła Halruaanka.
- Phew, jeszcze zatęsknisz jak wrócę do Akademii - zaczęła tupać stópką, powstrzymując śmiech.
- Hmm… no, chyba masz rację. Gdzie ja znajdę takiego chętnego rudzielca? - odciął się.
- Tylko między swoimi udami - odpowiedziała słodko.
Marcus przełknął głośno ślinę, ale potrząsnął głową, jakoś się opamiętując.
- Nie, zresztą niedługo będzie obiad. Co by było, jakby mama po ciebie przyszła i nas nakryła?
- Może by się dołączyła? - zapytała jakby to była oczywistość. Dla Lei w sumie była.
- Aha, jasne - prychnął. - Zatłukłaby mnie - dopiął spodnie.
- Gdzie tam, zajeździła - sprecyzowała jego ciągle naga siostra.
- Ha ha ha - wymówił wcale nie rozbawiony brat. - Tylko, jeśli masz na myśli to, że by mnie zadeptała.
Siri podciągnęła nogi pod brodę i z zaciekawieniem przysłuchiwała się przekomarzaniu rodzeństwa. Lei udała, że się zastanawia.
- Nie wiedziałam, że ona poszła w tym kierunku. Przydeptać przyrodzenie, aby samiec wił się z bólu i czerpać z tego rozkosz, hmmm…
- No teraz, to mnie przerażasz siostra - Marcus aż się wzdrygnął.
- To nie ja zaczęłam o deptaniu - przypomniała. - Ja wolę czystą rozkosz, odczuwaną także przez moich kochanków i kochanki… a może zwłaszcza przez nich, ich przyjemność daje mi najwięcej.
Chłopak zamilkł na krótką chwilę.
- Nie - zdecydował w końcu. - Za późno na przymilanie się. Za bardzo mnie przestraszyłaś - podszedł do Lei i uściskał ją po bratersku. - Fajnie jest cię mieć w domu.
Zachichotała, ale odwzajemniła uścisk, który tylko w teorii był taki braterski. W końcu ona była tu naga.
- Lepiej się ubierzcie - rzucił jeszcze na odchodnym radę. - Jak ojciec przyjdzie i was tak nakryje… No, szczerze mówiąc, to nie wiem co by zrobił.
- A ja wiem - szepnęła Siri, gdy drzwi zamknęły się za Marcusem, po czym wybuchnęła śmiechem.
- A ja nie - przyznała Lei, ciągle wstrzymując śmiech. - Skąd wiesz, której pierwszej by wsadził?
- Mnie, bo nie dałabym mu wyboru - odpowiedziała bez wahania. - Jestem od ciebie starsza, większa i silniejsza. Nie powstrzymałabyś mnie nawet, jakbyś chciała.
- Chyba zapomniałaś o magii, kochanie - przypomniała jej Lei. - No i to brzmi jak gwałt, a pytanie było co on by zrobił.
- Kochanie, w magii też jestem lepsza - wyszczerzyła się. - A do gwałtu dochodzi tylko, jeśli jedna ze stron nie ma ochoty. A kto mógłby nie mieć na mnie ochoty? - rozłożyła kusząco nogi, spomiędzy których zaczynało wyciekać nasienie.
- Ktoś, kto większą ochotę będzie miał na mnie - odpowiedziała niezrażona rudowłosa, kręcąc palcem wokół sutka. - A co do magii to wiesz już chyba w jakiej się specjalizuję. Masz ochotę sprawdzić jak daleko możemy przeciągnąć strunę? - zapytała, ale potem pokręciła głową. - Nie od razu. Jak już będziemy wiedzieć jak zareagowała Inis na rozmowę z mamą.
- Zgoda. Jeszcze byśmy się naprawdę pokłóciły i po co nam to? W zgodzie jest mi z tobą zdecydowanie przyjemniej - powiedziała polubownie, po czym z ociąganiem sięgnęła po swoją sukienkę.
- Tylko się nie wycieraj - zachichotała Leilena i także sięgnęła po ubranie.
- Ojej, ale wtedy mogę coś pobrudzić... albo kogoś - zachichotała ciemnoskóra, ale wcale nie protestowała. Założyła wyłącznie swoją sukienkę, której dekolt był na tyle odważny, że odsłaniał ślady spermy na jej piersiach.
Do obiadu nie było daleko i już wkrótce cała rodzina zaczęła zbierać się przy wspólnym stole. Jina, w bardzo odważnym jak na siebie ubraniu, przyciągała wzrok Marcusa. Ciekawe, czy chłopak przypominał sobie chwilę, gdy Lei obdarzyła go spojrzeniem przenikającym ubrania? A może po prostu, rozochocony baraszkowaniem z siostrą, przypominał sobie jak dopuścił się podobnych czynów z matką? Rodzina Mongle'ów była wszak całkiem perwersyjna.
Agatus był... zaskoczony, ale w jego oczach brakowało iskierek pożądania, widocznych u jego syna.
Największym kontrastem humoru odznaczała się jednak Inis. Spięta, zawstydzona i jakby... naburmuszona? To co widziała musiało ją zaszokować. Czy mama odbyła już z nią rozmowę? Lei patrzyła na to wszystko, maskując pewien niepokój zwyczajową swobodą i uśmiechem. Nie dawała po sobie znać, że cokolwiek wie, albo że cokolwiek ją dziwi. Pozwalała sytuacji rozwijać się teraz samej.
Do stołu usiedli wszyscy oprócz Jiny, która stanęła przy swoim krześle i odchrząknęła, skupiając na sobie uwagę. Tym razem gospodyni miała do zaoferowania coś innego niż jedzenie.
- Nasza sytuacja finansowa trochę się ustabilizowała, ale wszyscy niestety zdajemy sobie sprawę z tego, że po tej górce przyjdzie dolina - Agatus chciał coś dopowiedzieć, ale żona przerwała mu gestem dłoni. - Od pewnego czasu wiązaliśmy nasze przyszłe perspektywy z zamążpójściem naszych córek - spojrzała na Leilenę i Inis. - W przypadku Leileny ten plan uległ zmianie z powodu odkrycia jej magicznego talentu. Ale po dzisiejszej rozmowie z Inis, jej też nie będziemy przymuszać do wyjścia za mąż - oznajmiła, wprowadzając męża w osłupienie.
- Jak to? Nie konsultowałaś tego ze mną - nie wytrzymał.
- Nie, ale konsultowała to z córką. Ona jest zakochana i nie pozwolę, by nasze interesy stanęły na drodze jej szczęścia - kategorycznie stwierdziłą matka, a Inis zaczerwieniła się i wbiła spojrzenie we własne kolana.
Lei zamrugała. Ile to lusterko zmieniło w jej mamie? Trzeba przyznać, że jak na razie te zmiany jej się podobały - sama w końcu była w sytuacji postawienia przed ustawionym małżeństwem - lecz pytanie było, jak głęboko sięgały. Na tyle głęboko, że ojciec będzie podejmował jakieś złe, szeroko zakrojone decyzje?
- Jeśli będę uczyła się odpowiednio szybko, to może moje zdolności i znajomości okażą się lepsze od posagu - wtrąciła, aby trochę “rozproszyć” temat wydawania Inis za mąż. - Rozmawiałam nawet dzisiaj z Marcusem o tym, jak mogłabym wykorzystać swój pobyt w stolicy.
- No tak - brat przyłączył się z pomocą. - Przecież projektuje tam sukienki. Mogłaby nawiązać kontakty z krawcami ze stolicy.
- Łatwo powiedzieć - parsknął ojciec. - Ale jak głód wam zajrzy w oczy, to inaczej zaśpiewacie. Czasem trzeba robić to, czego się nie lubi.
- Ale nie można też całe życie uciekać przed tym, co sprawia przyjemność. Bo po co wtedy się żyje? - nie dawała za wygraną matka.
- Jestem dobra w przekonywaniu ludzi - zaoferowała ponownie Lei. - Powinieneś dać mi szansę, tato. Nie tylko mężczyźni mogą przyczynić się do wzrostu naszego statusu, prawda Inis?
- Mnie w swoje sprawy nie mieszaj - odszczeknęła od razu młodsza siostra, ściagając na siebie zdziwione jej reakcją spojrzenia. Zawstydziła się przez to jeszcze mocniej.
- Jeśli będziesz się rozpraszać w szkole, to cała twoja edukacja może pójść na marne - tata nie wydawał się przekonany.
- Nie mówię, że w Akademii. Jeszcze mam trochę przerwy - odpowiedziała grzecznie tacie, po czym jej spojrzenie spoczęło na Inis. Po raz pierwszy chyba Siri mogła zobaczyć lód w oczach rudowłosej. - Mogę nie mieszać. Wtedy przestanę cię bronić i sama namówię mamę, żeby ona też przestała. Bo to oznacza dla ciebie “nie mieszaj mnie w swoje sprawy”. To co robię, robię dla rodziny, a ty chyba nie chcesz dać sobie pomóc.
- Ja… - zaczęła siostra, ale szybko zeszło z niej powietrze. Przeniosła tylko spojrzenie z Lei na mamę, zaczerwieniła się po uszy i więcej się już nie odzywała.
- W przerwie, tak? - Agatus podjął temat po chwili potrzebnej, by obie jego córki ochłonęły. - Zgoda. Jeśli przed kolejnym semestrem nawiążesz lukratywną współpracę z krawcami ze stolicy, odpuszczę swatania Inis. Czy już ci się ten pomysł odwidział? - dodał, nie mogąc się powstrzymać przed złośliwością.
- Zawsze dotrzymuję słowa i nigdy go nie cofam - przypomniała mu starsza córka. - Czyżbyś już zapomniał? - uśmiechnęła się słodko. - Marcus nie miał innych pomysłów, ale to nawet nie musieliby być krawcowie. Tylko nie wiem kogo ze stolicy opłacałoby się namówić na współpracę z nami. Chyba komuś chętnemu do sprzedawania swoich wyrobów czy po prostu towarów także na resztę kraju.
- Jest tam paru takich - natura handlowca zatryumfowała i Agatus zaczął przedstawiać córce sylwetki co bogatszych kupców w Halagardzie. Jina, bardzo zadowolona z efektu swej przemowy, dopiero wtedy zaczęła podawać na stół jedzenie. Dopiero, gdy handlowy temat został wyczerpany, ojciec uświadomił sobie jedną, ważną rzecz.
- Inis, ty jesteś zakochana? Nic nie mówiłaś - wypalił, a córka z nosem niemal wciśniętym w talerz zupy zakrztusiła się.
- Bo skoro i tak mieliście mi znaleźć jakiegoś męża - burknęła.
- No, ale może twój wybranek też nie jest złą partią? Znam go? - dopytywał dalej, niepomny na zawstydzenie Inis, która zdobyła się tylko na potrząśnięcie głową.
- Och, daj już spokój córko - tutaj nie wytrzymała Jina. - Znasz, znasz, Agatusie. Tyle, że to nie on.
- Mamo! - Inis aż poderwała się z krzesła.
- Ktoś mi niedawno powiedział, że nie warto ukrywać swojej natury - odpowiedziała matka, zupełnie niezrażona. - Nasza córka ma ukochaną, nie ukochanego.
Halruaa było dość postępowe na gruncie moralnym i jednopłciowe związki się w nim zdarzały, ale daleko im było do normy. Agatus… no, nie wybuchnął nagle gniewem, co trzeba mu było oddać, ale też nie wyglądał na zadowolonego. Lei tym razem nie chciała się znaleźć na świeczniku i milczała, choć nie ukrywała zaciekawienia.
- No, nie krzyw się tak - fuknęła żona. - To czarodziejka, jeśli dołączy do rodziny, to będziemy już miały dwie. No, to chyba już wszystkie tajemnice - stwierdziła, ale spojrzała przy tym na Leilenę. - Prawda, córeczko?
- Przynajmniej z tej strony, kto wie kto jeszcze coś ukrywa - zachichotała dziewczyna dość swobodnie, jak zawsze wesoła i chętna do wszelakich interakcji.
- Widać każdy ma trochę swoich tajemnic - równie luźno rzuciła Jina, nakładając sobie na talerz sałatkę z ogórków. Czy to były te same, którymi się rano zaspokajała? Niemożliwe… chociaż Lei wcale nie była pewna jak zadziałało lustro i magia Nessaliny.
Dziewczyna też nie wiedziała, za to wiedziała, że musi zapytać we śnie swojej pani czy powinna zostawić czy zabrać lusterko.
Dalsza część obiadu upłynęła już spokojniej. Nie tak zupełnie, bo to co zostało powiedziane zepsuła co poniektórym humory, ale chociaż nie doszło do wielkiej kłótni. A na koniec wszyscy się rozeszli, oprócz Jiny, która została by posprzątać. Służącej tego dnia nie było w domu. Dla Lei wcale nie poszło to źle. Mama nie wydawała się zupełnie zmieniona. Sprawy nie szły w tak złym kierunku, jak myśleli pewnie niektórzy przy stole.
- Jak się czujesz, mamo? - zagadnęła, kiedy były same.
- Bardzo dziwnie - odpowiedziała. Siri zdecydowała, że matka i córka potrzebuję trochę czasu sam na sam i również opuściła kuchnię. - Inis nas widziała… na śniadaniu - dodała.
- To bardzo źle?
- Widziałaś jak reagowała przy obiedzie - westchnęła. - Musiałam jej obiecać, że pozwolę na jej związek z Sarą. I przestaniemy dążyć do jej zamążpójścia.
- W zamian za co? - zdziwiła się dziewczyna. - Za to, że nic nie powie? Komu? Inis jest tylko rok młodsza, a czasami myślę, że znacznie więcej nas dzieli.
- A chciałabyś, żeby wszyscy wiedzieli? - zapytała mama, odkładając talerz i odwracając się do Lei.
- Nie wiem czy bym chciała. Ale też nie wiem, czy coś by to zmieniło. Na pewno bym nie chciała, aby wszyscy poza domem wiedzieli. Inis powinna mieć nieco więcej lojalności wobec rodziny - tym razem to Lei westchnęła.
- My z ojcem nie do końca byliśmy lojalni wobec was - przyznała Jina.
- Żeby nie było, zgadzam się z tym, żeby nie zmuszać Inis do zamążpójścia, szczególnie kiedy ona tylko do dziewczyn - powiedziała najpierw jej córka. - Ale inna sprawa to jej język, który o sprawach rodzinnych powinien mówić tylko wśród rodziny. Trzeba ją w takim razie zmusić do zaproszenia tej swojej czarodziejki do nas. Siri się szybko zadomowiła - zachichotała.
- Myślę, że Agatus potrzebuje chwili, by oswoić się z tą myślą - zgłosiła wątpliwości matka.
- Oczywiście, ale mam pewność, że sobie z tym wszystkim poradzicie - uśmiechnęła się Lei, wstając od stołu. - Bo ja będę musiała wracać, aby nawiązywać te… lukratywne kontrakty.
- Powodzenia, córeczko. Ale gdybyś potrzebowała mojej pomocy… w czymkolwiek - oblizała sugestywnie usta. - Wystarczy, że mi każesz.
- Jeszcze przez dzień czy dwa zostanę. Dziś śpię z tobą.
- Oczywiście, Lei - zgodziła się bez wahania. - Czy mogę jeszcze coś dla ciebie zrobić? Czy też mogę wrócić do sprzątania?
- Nie musisz mnie pytać o takie rzeczy - odparła dziewczyna po chwili zastanowienia. I zostawiła Jinę, kierując się do swojego pokoju.
 
Lady jest offline