Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2019, 19:21   #77
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Bal w Anielskiej Bramie
Goniąc za eksplozją, Silver dotarł do rumowiska. Część wąskich korytarzy na rozwidleniu dróg zawaliła się, blokując dalsze przejście. Kilku mężczyzn pracowało nad usunięciem przeszkód, a pośród nich znajdował się wysoki, powykręcany kosmita z kościstą, przerażającą twarzą. Pracujący przy nim mężczyźni wydawali się podwajać swoje starania, gdy tylko bestia spojrzała w ich stronę.
Rumowisko, pracownicy stacji zapierdalają i nadzoruje ich jakiś cholerny xeno?! Co tu się działo?!
~Corvo, gdzie Cię kurwa wcięło?! I co to za koścista pokraka?! - Nadał do szpiega. Wciąż roznosiła go zaabsorbowana wściekłość, nie wiedział jak na takie zachowanie zareagują jego ludzie, ale nie było czasu się zastanawiać.
- Czego? Staram się dotrzeć do Corvusa i Tsara. Ogarnij dupe. - odpowiedział Corvo. - Nie wiem, o kim jęczysz.
-Ja pierdolę, chyba zaczynam wariować… - Silver złapał się za głowę. - Mam przed oczami pierdolonego, w chuj powykręcanego szkieletora. - Spojrzał na Attano spomiędzy palców i zamrugał kilka razy.
~Zajebałem tę sukę, pracującą dla Victora. Ale teraz jestem w stanie nadludzkiego wkurwu i jeszcze mi się do chuja obraz przestawia. Dla mnie non-stop klniesz i kurewsko mnie obrażasz co chwila. - Nadał mu przez interfejs wyjaśnienie, niepewny dla kogo pracują ludzie którym Corvo stał nad głowami. - Nie możesz nas po prostu przerzucić za to pierdolone osuwisko?
- Muszę widzieć, gdzie chcę wylądować. - wyjaśnił, podważając sporych rozmiarów kamień nożem. Skała zsunęła się na podłogę. - Plus, jeżeli chcesz stworzyć drogę ucieczki dla tej cioty Tsara, to nie widzę innej opcji. - zauważył.
- Ekhm. - Holmes odezwał się w głowie Silvera. - Corvo poprosił mnie o sprawdzenie Victora. - odezwał się. - Nie kłamał. Został wysłany, aby pojmać bądź zneutralizować kosmitę i zająć jego miejsce w kadrze admiralskiej. - wyjawił Holmes.

Rewelacji towarzyszyło uderzenie kolby karabinu o rumowisko. Jeden z żołnierzy wtrącił jakiś mniejszy kamień, tworząc otwór pokazujący wnętrze. Ranny i zakrwawiony Tsar stał pod ścianą na kilka metrów od pewnego siebie Victora. Corvo spojrzał na Silvera pytającym spojrzeniem.
Rychło, kurwa w czas… Demon nie wiedział jakim cudem to wszystko było możliwe, ale w tym momencie mało go to interesowało. Zabijając podwładną Corvusa definitywnie zajął stronę.
-To już nieistotne, tkwimy w tym gównie po uszy. Victor musi zdechnąć. - Zdecydował. Przepchnął się przez żołnierzy oczyszczających zawalisko. - Suńcie się… - Wycedził i wyciągnął Excalibura. Błyskawiczną nawałnicą cięć zredukował gruz do żwiru.
-Ruszamy. - Zakomenderował i wyrwał się do przodu. Trzeba było coś zrobić z tą żądzą mordu, którą suka zostawiła mu “w spadku”.
Gdy Silver ruszył do przodu, usłyszał, jak stojący za nim żołnierze podnoszą bronie do góry. Stojący przy gruzowisku na drugim końcu korytarza Tsar osunął się na ziemię z westchnieniem ulgi. Jego żołnierze z powrotem opuścili bronie i spojrzeli na Corvusa, skonfundowani. Nowy admirał uśmiechał się zadowolony. Na widok Silvera zaczął klaskać.

- Więc to ty myślałeś, że przezwyciężysz moją magię. Jak to jest patrzyć jej oczyma? - spytał, patrząc na gniewną twarz Silvera. Z jakiegoś powodu Demon miał wrażenie, że pobrana przez niego emocja nie wpływa na jego percepcję ani Viktora, ani Tsara. W dalszym jednak ciągu ogarniała go w pełni, o czym świadczyła demoniczna aparycja Corvo.
- Chciałbym odkupić jej moc. Co powiesz na półżywe Serafińskie ścierwo w zamian? - zaproponował. - Nie wiem co was łączy, ale jeżeli aż tak ci zależy, to mogę się zlitować. - stwierdził.
Tsar miał mocno poparzone ciało, liczne obicia i pęknięte kości. Najgorzej ucierpiały jego nogi. Na ten moment ledwo dyszał.
-Testowałem swoje możliwości, akurat padło na ciebie, zasrany buraku. - Złość przebijała z głosu Silvera tym mocniej, że Victor poruszył jego zranioną dumę. - Idzie zrozumieć czemu była taką jebniętą suką. Ktoś miał nieźle nasrane we łbie wymyślając tę Iskrę.
-Dla zaspokojenia twojej durnej ciekawości, z tą miękką fają nic mnie personalnie nie łączy. - Demon miał nadzieję, że Tsar zrozumie iż nie jest teraz w stanie wyrażać się kulturalnie. - Wlazłem w to gówno, bo czułem że tak jest kurwa słusznie. I nie zamierzam się do chuja wycofać. - Jego twarz wykrzywił jeszcze silniejszy grymas. - Zatem, może się spróbujemy jeszcze raz leszczu? Twoja pedalsko-świecidełkowa moc, przeciwko mojej.
- Try Me. - wyszczerzył się Corvus. Tsar był zbyt otępiony, żeby rozpoznać Silvera. Żołnierze z drugiej strony byli bardzo zaniepokojeni agresywnością demona.
-Tylko potem nie płacz, pało. - Wycedził Armstrong.
Gdy Silver sięgnął do po energię Victora wyczuł ją. Gdy jednak próbował ją przyciągnąć, ta nie była w stanie wyjść poza wnętrze podejrzanego mężczyzny. Była tam pewna bariera, limit, który zabraniał mu nadpisania zasad i zachowań tej obcej przestrzeni. - Mhmmhmm...kakaka! - zarechotał rozbawiony Victora. - Not even a flame. - poluzował kołnierz i wystawił dłoń. Nosił na niej rękawicę o zaostrzonych palcach. Energia zaczęła kumulować się między nimi, powoli tworząc kulę. - Moja kolej, czy rozumiesz swoje miejsce?
Niby był gotów na rewanż, a jednak tym razem się odciął. Popsuł tym Demonowi plany, ale jednocześnie dał sugestię, że nie czuje się tak pewnie, na jakiego pozuje.
-Czyżbyś się spietrał? - Zadrwił. - I to ma mnie niby przestraszyć? Dawaj dziwko. - Silver nigdy nie bał się pocisków energetycznych. Raz że był szybki, a dwa jego Iskra chroniła również przed nimi, nawet jeśli nie w pełni.
Mimo że Silver nie był w stanie skraść magii wprost z ciała Victora, mógł przyciągać energię którą ten zbierał poza nim. Nie był w stanie rozwiać jego kuli, ale mógł się nią zasilić.
- Czym byś nazwał swoją magię? Złodziejstwem? - zapytał Victor. - Wiesz, że nie zostaniesz magiem, póki nie dasz się opętać jednej z twoich natur? Hehehe...LET THE FLAME CONSUME YOU! - Niespodziewanie, Victor zacisnął dłoń na formowanej przez siebie kuli. Ta spłaszczyła się i uformowała długi, energetyczny miecz. - Will this even cut you? - Victor pochylił się, wyraźnie szykując atak. Corvo wykonał krok w przód z nożem w ręku, aby przyjąć cios w miejscu Silvera.
-Po pierwsze kurwa, ochujałeś do reszty?! On Cię zajebie! - Demon warknął na szpiega. Attano oprócz wywiadu był doskonale wyszkolony również w walce, ale przeciwko Corvusowi miał gorszą pozycję niż Armstrong. Bełkotu Victora nie rozumiał, ale sytuacja wskazywała na możliwe znaczenie zadanego pytania.
~Czekaj na okazję grzmocie. Gdy będzie zbyt zajęty mną, wsadź mu ten majcher w dupę, aż do mózgu. - Przekazał mu przez interfejs wiadomość, która w domyśle miała oznaczać “Nie narażaj się, chyba że będziesz mógł go wykończyć natychmiastowo”. Silver nie lubił takich metod, ale tu honorowa walka raczej daleko go nie zaprowadzi.
-Po drugie kurwa, to ja posiekam ciebie cipciu. - Wycedził. Skierował strumień zebranej od ex-komandora mocy do Demonicznej Dłoni i z pełną prędkością ruszył do natarcia.
Silver wyskoczył do natarcia naglej i prędzej niż Victor się tego spodziewał. Nim mężczyzna podniósł broń, Silver dopadł do niego i zalał go uderzeniami. Excalibur odbijał się od bariery energetycznej otaczającej ciało maga, za każdym jednak razem przebijał się przez wierzchnie warstwy pancerza i zostawiał krwawiącą ranę, nim moc maga go wyparła. Victor był zadowolony, niemal roześmiany, aż któreś uderzenie Demona posłało go kilka kroków w tył, zostawiając znaczną ranę na brzuchu mężczyzny, który podniósł się i stanął gotowy do walki.
Pole ochronne zdolne powstrzymać jego ostrze energetyczne, ten kutasiarz był niezły… ale nie dość dobry jak widać.
-Obyś lubił wątróbkę kurwiu, bo zaraz nakarmię cię twoją własną. - Wycedził i lewą ręką wyszarpnął z pochwy jeden ze zdobycznych mieczy. Ostrze było zmaterializowane, miła niespodzianka po tym jak nie odczuł by zaabsorbowany szał wzmocnił go w jakikolwiek sposób. Ponownie zaatakował jak błyskawica, jednakże tym razem wszystkie jego ciosy odbiły się od bariery, którą Corvus był otoczony.
-SZLAG! - Ryknął.
Wykorzystując szał i nieskuteczność broni Silvera, Viktor obniżył się i wyprowadził celne i eleganckie pchnięcie w stronę Silvera, a przynajmniej takie miał wrażenie. Przebił tylko wizualną pozostałość tego, co było w miejscu poprzednio zajmowanym przez demona, wystawiając się na atak.
-Ups, pomyłka fajfusie! - Wysyczał złośliwie Demon, zasypując Corvusa kolejną lawiną ciosów. Tym razem zostawił ex-komandorowi nowy zestaw krwawiących ran, a na zakończenie płynnym uderzeniem z góry odciął mu rękę dzierżącą miecz.
Victor wziął krok w tył, widząc, jak jego ręka upada na ziemię. Jego dłoń nie krwawiła, kikut był prawdopodobnie pokryty tą samą barierą, co reszta ciała początkującego maga. - Szkoda. Liczyłem, że poczuję więcej tej mocy, krzyżując nasze miecze. - wyznał, podnosząc rękę do ucha. - Skończyłem.
Najpierw Silver zobaczył, jak ostrze jego excalibura wyłączyło się. Ułamek sekundy później zgasło światło na stacji, a głowa demona zaczęła wydzielać niesamowity ból, doprowadzający go do jeszcze większego szału.

Silver obudził się w celi swojego własnego okrętu gwiezdnego, przez okno jeszcze widział wnętrze Anielskiej Bramy — jeszcze nie opuścili stacji. Chcąc się ruszyć, mężczyzna zorientował się, że jest w pełni zakajdanowany. Słysząc jego wybudzenie, Jak zerwał się spod ściany i podbiegł pod celę.
- Siemasz, śmieciu. Rozjebałeś korytarz jak jebany zwierz, aż cię przygniótł jak debila. Związaliśmy cię na wypadek, gdyby ten zjebany okres nie przeszedł. Co masz w tym pustym łbie?
-Ja pierdolę, moja głowa… - Jęknął Demon. - Rozwiąż mnie kutasiarzu, to się przekonasz co mam w głowie. - Warknął. Nie wiedział jak długo był nieprzytomny, ale najwidoczniej szał sam się z niego w tym czasie nie ulotnił. - Spierdalaj chuju, bo jeszcze i ciebie jebnie. - Wycedził i zaczekał aż Jack odsunie się na nieco większy dystans. Mógł wypchnąć energię z innych, teraz pozostało sprawdzić czy zdoła wypchnąć ją z siebie. Nie chciał żeby przeniosła się na kogoś innego.
Nie wymagało to żadnego trudu. Silver uwolnił trzymaną w sobie energię, a ta rozproszyła się i zniknęła, nie mając odpowiedniego pojemnika.
- Powiedziałeś dwa razy "głowa". - zaśmiał się Jack zza drzwi do celi. - Coś zrobiłeś? - spytał.
-Złość ogłupia, ciężko o rozbudowane słownictwo. No chyba że chodzi o wulgaryzmy. - Odparł młody Recollector, masując sobie skronie. - Musiałem to z siebie wyrzucić, nie chciałem żeby przeszło na Ciebie. Już mi lepiej, ale teraz niech mi ktoś wyjaśni… Co się właściwie stało, gdzie jest Victor i czy Tsar żyje? - Pytania pytania, Silver miał ich więcej, ale te były chyba najważniejsze.
Bez zwłoki Jack otworzył celę i pomógł Silverowi wyjść. - Zegarek Twardowskiego był jakimś artefaktem. Wyłączył stacje i wszystkie urządzenia na niej. Pamiętasz ten chip, który mamy w mózgu? Właściwie wszyscy oprócz Corvo, on ma ten swój wszczep zza sił specjalnych, ale różnicy to nie zrobiło. Tego typu rzeczy są projektowane z założeniem, że nie przestaną działać. Silą się energią elektryczną z aktywności mózgu, tak mało jej potrzebują. Skoro jednak miał nie działać, to jej nie brał, a wręcz zaczął wypychać, co zaskutkowało bólem w szarej masie. Zakładamy, że od tego odwaliło ci do reszty. - podsumował. - Ja też to wiem z drugiej ręki, bo właściwie straciłem przytomność, jak tylko odpalił to dziadostwo. W całym tym zamieszaniu Victor z Twardowskim zwyczajnie odlecieli. Tsar umarł na chorobę popromienną. Jeszcze nie wiemy, co było źródłem. Nikt inny w tym zapadłym korytarzu nie był napromieniowany. - wyjaśnił.
Że co kurwa?! To on wyłaził z siebie, naraził się admirałowi marynarki i mało sam nie skończył martwy, żeby go ratować, a Raz i tak umarł? Nie ma to jak ironia losu… Gdyby stanął po stronie Victora wynik byłby ten sam, tylko nie musiałby przechodzić przez tę ścieżkę zdrowia…
-Nikt się nim nie zajął? Trzeba go było oddać Meredith, jeśli ktoś miałby połatać to co z niego Victor zrobił, to na pewno ona. - Silver wyraźnie był, delikatnie rzecz ujmując nie w humorze. Przełączył się na interfejs, żeby nie musieć powtarzać każdemu z osobna
~Chcę dostać dokładny raport z tego co się wydarzyło. Ciało Tsara niech zbada nasz lekarz, załatwcie to z obsadą stacji. Jak będą marudzić idźcie z tym do Opusa. - Nadał. Meredith na pewno nie przepuści okazji, by pobrać próbki materiału z ciała xeno, którym Raz najwidoczniej był. - I niech mi ktoś kurwa przyniesie aspirynę!
- Opus się nim zajmował. - wyjaśnił Jack. - Mówił, że masz do niego przyjść, jak dojdziesz do siebie. Tylko może najpierw meliskę sobie strzel. - zasugerował.
-Inżynier się pacjentem zajmował, no co mogło pójść nie tak… - Westchnął Silver. - Nie każmy mu zatem czekać. Gdzie go znajdę?
- W jego mieszkaniu. Obiecał nigdzie się nie ruszać.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline