Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2019, 06:40   #38
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Po dotarciu do gospody i zjedzeniu lekkiego posiłku, Nadal zarządził rozpoczęcie przygotowań do wyruszenia w dalszą wędrówkę. Uznał, że chociaż wtargnięcie do grobowca Atmatepa może być niezwykle niebezpieczne (umarli w końcu nie przepadają za tym, gdy ktoś zaburza spokój ich spoczynku), z uwagi na brak szybszej drogi, będą musieli skorzystać właśnie z tej opcji. Wieszczka przecież nie zaproponowałaby takiego rozwiązania, gdyby wiedziała, że wybór ten prowadziłby śmiałków ku zgubie, prawda? Mauzoleum miało być zlokalizowane w dolinie, w której miejsce wiecznego spoczynku znajdowało wielu znamienitych i potężnych mieszkańców kraju, ledwie dwa dni drogi od miasta, a prowadzić do niego miał często uczęszczany trakt przygotowany dla pielgrzymów.

Kapitan chciał, by wyprawa opuściła Dumatat jak najszybciej, najlepiej następnego dnia. Tutaj jednak pojawiło się jedno pytanie: Co należało zrobić z wierzchowcami i zwierzętami jucznymi? Mogło się bowiem okazać, że korytarze antycznych grobowców będą zbyt wąskie, by zwierzęta mogły nimi bezpiecznie przejść. Po dłuższych rozważaniach uznano, że w drodze do samego grobowca towarzyszyć im będzie grupa najętych tragarzy. Ich elfi przewodnik oraz trzej żołnierze mieli za zadanie czym prędzej dopełnić niezbędnych formalności i zapewnić przygotowanie i dostarczenie zapasów na czas. Do grupki tej dołączył też z niewiadomych przyczyn Farshid, który uznał ,że obecność kogoś ze szlachetnego rodu może być przydatna w sprawnym załatwieniu tej sprawy.

Reszta wyprawy w międzyczasie mogła skupić się na odpoczynku, zbieraniu sił i niezbędnych przygotowaniach do wyprawy. Właśnie zbliżał się zmrok gdy Nylian wraz z resztą powrócili. Towarzyszyło im również kilku lokalnych robotników z obładowanymi ganta. Pracownicy szybko poradzili sobie z rozładowaniem pakunków, pobrali należne im wynagrodzenie i odeszli w swoją stronę.

Wszystko wydawało się być dobrze dograne i nic nie wskazywało na to, by mogły się pojawić jakiekolwiek komplikacje.

Przyszedł czas na sen…


Następnego dnia wszystkich śmiałków, prócz Andraste, która wypoczęta po kilku godzinach medytacji układała właśnie w głowie refren do swojej nowej pieśni, obudziło wielkie poruszenie. W jednej z bocznych uliczek w okolicy gospody znaleziono zamordowaną postać.

Nyliana.

Wszystko wskazywało na to, że zeszłej nocy elf z jakiegoś nieznanego powodu sam udał się na zewnątrz i został tam brutalnie zasztyletowany. Drużyna pozbawiona została przewodnika i towarzysza ostatnich dni wyprawy. Pozbawione życia ciało Nyliana, wniesione zostało do środka i położone na podłodze. Jego powieki były już zamknięte, lecz na plecach wciąż znajdowały się ślady ran zadanych ostrym narzędziem. Skóra elfa z powodu upływu krwi była teraz jeszcze bardziej blada, niż wszyscy zapamiętali. Po dokonaniu wstępnych oględzin, ciało przykryte zostało wreszcie prześcieradłem. Właściciel gospody posłał po kapłana Anubisa, aby ten pomógł w przygotowaniach do przejścia nieboszczyka w zaświaty. Przy zmarłym nie znaleziono jednak ekwipunku. Równie dobrze mógł zostać ograbiony tuż po morderstwie, lub przez wątpliwej reputacji przechodnia, który dostrzegł leżącego w zaułku wyglądającego na zamożnego trupa. Sępy można przecież znaleźć nie tylko na pustyni.

Nic póki co nie wskazywało na to kto mógłby być sprawcą napaści, lecz na jaw wyszła inna niepokojąca wiadomość. Nigdzie nie można było znaleźć ani Farshida ani Sadiba. Dwaj mężczyźni po prostu rozpłynęli się w powietrzu. Zagadką stało się czy ich zniknięcie było w jakikolwiek sposób związane ze śmiercią Nyliana, czy też nie.

Nie był to jednak koniec złych wiadomości.

Gdy wszyscy wciąż jeszcze stali nad pozbawionym życia elfem, drzwi budynku otworzyły się i do środka wtargnęła grupa strażników z wyciągniętymi sejmitarami. Twarze mieli surowe i widać było, że gotowi są do walki.
- Co to ma znaczyć do licha? - oburzył się gospodarz.
- Odsuń się proszę Panie. Jesteśmy tu by aresztować tych przybyszów.
- Pod jakim zarzutem? - Nadal zapytał groźnie.
- Próby zabójstwa Wyroczni. Wasz towarzysz, członek rodu Aka Manah próbował dostać się w nocy do jej komnat.
 
Koime jest offline