Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2019, 20:22   #88
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- A więc chcesz by nieumarli wstali i wewnątrz murów... Skoro nalegasz... - odezwał się głos w głowie Jacka, który przypomniał sobie, że Bóg Zmarłych jednak nie pozwalał zwykle na takie rzeczy oraz że kruk nigdy nie powiedział, że jest posłańcem Morra. Który to kruk wzbił się do lotu z ramienia świętego oszusta i poleciał w kierunku cmentarza. A i Dziadyga krzycząc "fałszywy, fałszywy" mógł w sumie pokazywać bardziej na ptaka niż na Jacka...

- O, mój kruk się odnalazł! - ucieszyła się Kapłanka Myrmydii, ponieważ, jak wszyscy wiedzą, Bohaterowie widzą i słyszą wszystko co dzieje się na całym polu bitwy, nawet jeśli są daleko, do tego za ścianą, a nawet związani, oślepieni czy nieprzytomni.


Skoro jesteśmy już przy rzeczach, o których wiedzą wszyscy: powszechną wiedzą jest fakt, że za mężczyzn myślą ich penisy. Weźmy dla przykładu Berga, który po rozmowie z... hmm... Wacławem ogłosił właśnie, że nie ma nekromanty. Niestety, ich sytuacja nadal była, nie bójmy się tego słowa, chujowa. Ale może nie tak bardzo? Może Góra, Która Kroczy miał rację pokazując, że nieumarłych można olać? Wyjaśniło się bowiem, dlaczego w żadnym opisie atakujących nie pojawiło się nawet słowo o drabinach oblężniczych, wieżach oblężniczych i taranach (zapewne także oblężniczych). Zombie i szkielety tłoczyły się pod murami i niezgrabnie próbowały na nie włazić, ale zazwyczaj szybko z nich spadali. Czasem z pomocą obrońców i zrzucanych kamieni, czasem sami z siebie, a czasem dlatego że inny żywy trup złapał ich za kostkę i pociągnął w dół. Problemem mogła być brama, w końcu się przerąbią. Za dzień, dwa, tydzień... Nie można było liczyć na to, że zombie się znudzą albo zmęczą. A i lazło ich coraz więcej, rozłaziły się wzdłuż murów i wkrótce opasały je całe. Nawet jeśli się nie przedrą, dłuższe oblężenie dla miasta będzie końcem. Niemniej, sytuacja nie była krytyczna. Jeszcze nie, w każdym razie.


Mistrz Tymon , w przeciwieństwie do Mistrza Małodobrego, nie skupił się na własnym interesie, ale na interesach interesie wszystkich mieszkańców. Co prawda "zawodowymi strażakami" była ta sama zgraja, która była "zawodowymi strażnikami", ale wielu ludzi bardzo chętnie zgodziło się by służyć jako straż ogniowa. Po prawdzie zgodziliby się na wiele, żeby tylko nie trafić na mury. Wielu innych próbowało za to skorzystać z zamieszania - ale straże postawione przez Tymona i Roberta w strategicznych miejscach miasta zapobiegły temu. A rybacy odkryli wiele beczek z oliwą zgromadzonych w porcie pod strażą Obwiesia i kilku szemranych typów, których zapewne rozpoznałaby Jagoda, gdyby nie była akurat zajęta w zupełnie innej części miasta przekonywaniem Szlachcica, że to wszystko jego wina. Nawiasem mówiąc, nie była to do końca prawda...


Byłby to naprawdę dobry moment by wprowadzić w narrację fragment prastarej księgi, która tłumaczyła rolę Straży Miejskiej Gluckwunsch, czy też, jak ich początkowo zwano - Straży Świątyni Pani i Jej Miasta Gluckwunsch, ale ponieważ żaden z Bohaterów nawet nie zajrzał do Biblioteki... Na szczęście w takich chwilach z pomocą przychodził stary dobry Duch w Maszynie. Albo po prostu jakikolwiek Duch. Ewentualnie Bóstwo. Demon. Istota Nadprzyrodzona. A w ostateczności portret zawieszony przez Tymona na wewnętrznej stronie murów, który zaczął płakać krwawymi łzami zamiast ciec zagadkowymi czerwonymi wydzielinami i pozostać niezrozumianym wprost ogłosił:
- Zawiedliście mnie! Nie obroniliście mnie!

Bohaterowie mogli pomyśleć, że chodzi o nich. Miejska szlachcianka tak przed chwilą sugerowała. Ale było kilka osób, które nie musiały się domyślać, bo wiedziały dokładnie o kogo chodzi. I o jakie wydarzenie. I o jaką tchórzliwą ucieczkę zaraz po wypowiedzeniu życzeń. Nie będę pokazywał palcem, ale Jagoda, Jacek i Tymon...
No właśnie... Co Jagoda, Jacek i Tymon? I co na to Berg?
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline