Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2019, 22:02   #129
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Z każdą sekundą Witold był coraz bardziej skonsternowany. Do tego stopnia, że nawet nie celował już w nikogo. Ręce opadły mu luźno przy ciele niczym witki i po prostu obserwował. Najpierw PRL-owski funkcjonariusz chciał sprawdzać dokumenty, a zaraz potem babcia ogłuszyła milicjanta patelnią. Z rozdziawioną gębą patrzył jak seniorka odlatuje na swoim osobliwym pojeździe.
- Ja już kurwa wymiękam... - wymamrotał ochroniarz, czując się po prostu bezradnie. Mocną stroną Burego była zawsze trzeźwa ocena sytuacji. Ale jak można cokolwiek trzeźwo oceniać kiedy za oknem wisiało UFO, a babcia latała na książce i zadawała 50k "dimejdża" z patelni? W dodatku przedstawicielowi MO.

Jedyny przytomny w tej sytuacji wniosek był prosty: ktoś lub coś mieszało mu w głowie. Nie miał wątpliwości, że to nie może być stres pourazowy. Nie był profesorem psychologii, ale nie sądził, by mógł objawiać się w taki sposób. Spojrzał na trzymaną w prawicy broń. Być może to co działo się wokół było jakąś iluzją, ale beretta mogła być prawdziwa. Zakładał, że była. A jeśli pod wpływem halucynacji wystrzeli z pistoletu, nabój może zabić kogoś niewinnego. Przy tych wszystkich wariactwach naokoło nawet ktoś doświadczony z bronią i obdarzony stalowymi nerwami, mógłby strzelić nieprzemyślanie. Dalsze rozmyślanie na ten temat było zbędne. Bury podjął decyzję o tym, aby włączyć zabezpieczenie broni. Jeśli postanowi dziś wystrzelić, to woli zastanowić się po dwakroć. Nawet jeśli ten ułamek sekundy miałby kosztować go zdrowie lub życie.

Kiedy skonsternowany rozważał kwestie bezpiecznego użycia broni, dotarło do niego iż klatka schodowa wygląda inaczej. Były to drobne detale, ale nie mogły umknąć człowiekowi wyczulonemu na doszukiwanie się anomalii w otoczeniu. Nieco inne włączniki światła, poręcz, drzwi... I przede wszystkim: sąsiedzi. Witold rzucił uważne spojrzenie Patricii oraz Adamowi, których mógł dostrzec dzięki otwartemu wejściu do mieszkania. Nie znał tych ludzi. Oni nie mogli tu mieszkać. W tym mieszkaniu powinna mieszkać starsza pani z jamnikiem. Widział ją dwa dni temu. Nie miał pojęcia czemu młody człowiek na wózku każe mu paść na ziemię, ale nie zamierzał tego robić. Padanie i pasywne oczekiwanie miałoby sens, gdyby mogli liczyć na odsiecz. A Witold co do jednego miał pewność: kawaleria nie nadciągnie.

Schował pistolet w portkach za plecami i wrócił do swojego mieszkania. Musiał mieć pewność, że to wszystko nie jest jakimś poronionym snem. W takich sytuacjach ludzie często krzyczeli "niech mnie ktoś uszczypnie!" Witold czuł, że uszczypnięcie nie wystarczy. Oparł się rękami o szafę, po czym z całej siły uderzył głową w cienkie, drewniane drzwi. Biedny mebel nie miał żadnych szans... Sparingpartnerzy Burego wiedzieli, że już lepiej celować w wątrobę, niż w ten jego twardy łeb. Eks-żołnierz skończył z siniakiem na czole. Szafa z dziurą w drzwiach.

Ból, który odczuwał był... Nietypowy. Wydawał się odległy. Mglisty. Trochę nierealny? Kojarzył mu się z sytuacją, gdy zwichnął bark, a następnie wpakowano mu morfinę jako środek przeciwbólowy. Gdy przeraźliwy ból stopniowo zanikał, czuł się właśnie tak jak teraz.

Założył t-shirt oraz szelki z kaburą na broń, po czym ponownie wymaszerował na korytarz.
- Ej! - krzyknął do Patricii oraz Adama. - Pod jakim wy mieszkacie adresem?! Jaka ulica?!
Jeśli okaże się, że mieszkają na różnych ulicach, będzie to niechybny dowód na zakrzywienie przestrzeni. Niech to szlag! Mógł czytać więcej Michio Kaku czy innych De Grassów Tysonów, to może byłby w stanie cokolwiek z tego zrozumieć!
 
Bardiel jest offline