Ustrzelenie kaczki w mijanych zaroślach było świetną wiadomością i zapowiedzią dobrego, tłuściutkiego posiłku. Podczas dalszej drogi kaczor cierpliwie wisiał przytroczony za szyję do felixowego plecaka i czekał na swoją kolej. Saxa też utrafiła drugą kaczkę do pary, co dodatkowo podnosiło na duchu. Widać jego lekcje i opowieści o polowaniach zaczęły dawać całkiem niezłe efekty u dziewczyny.
Natomiast napotkane ślady objuczonej grupy konnych wyraźnie zważyły dobry nastrój Mayera. - To pewnie ci sami, co rozgromili te gobliny. Tylko jeno, po kiego grzyba jadą do Herrendorfu? Przecie nic tam nie ma wartego uwagi, prawda? - Nie skierował swojego pytania do nikogo konkretnego, ale jego wzrok chwile dłużej zatrzymał się na magiczce Lautermann. - Mam złe przeczucia. - Podzielił się z towarzyszami na koniec i ponownie skupił na drodze usianej odciskami kopyt.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |