"Więc chcesz walczyć... to mnie cieszy. Szukaj mnie w kanałach... pod dzielnicą zamkową... ktoś tam na Ciebie czeka... ktoś i prezent ode mnie... może ten prezent nieco rozjaśni całą sytuację... K
No cóż, było dokładnie tak jak przewidział. Ten cały zamachowiec był zwykłym psycholen, najpewniej skrzywdzonym w dzieciństwie. No bo kto normalny bawi się w ,,trucicielskie podchody"? Ale cóż, nie zostawiono mu wyboru - Blacker musiał włączyć się do zabawy, czy tego chciał czy nie. Chyba że cała ta trucizna to bujda, ale lepiej nie ryzykować, dopóki alchemik tego nie stwierdzi.
I po co włazić do budynku i z powrotem wychodzić? Jakby nie mógł przywiązać wiadomości o spotkaniu w kanałach do bełtu. A może to zazdrosny kochanek albo mąż tej z którą ostatnio spędził miłe chwile? Nie, taki raczej płaczliwym tonem wyzwałby go publicznie na pojedynek, by po chwili paść od ciosu jego łańcucha Blacker mianowicie w przeciwieństwie do większości wojowników, specjalizujących się w jednej broni potrafił walczyć dwoma jej rodzajami w zależności od tego, z kim walczył.
Łańcuch był idealny na pojedyńczego przeciwnika, gdyż na większe walki był zbyt powolny. Natomiast topór był do tego idealny - kto podejdzie do zdesperowanego wojownika, w rękach którego topór zdaje się, że wręcz ożywa? Chętnie dorwałby tego żartownisia w swoje ręce - wtedy pokazałby mu, jak on potrafi żartować.
A tak musi iść do kanałów...
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |