Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2019, 09:13   #85
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Salon - z głębi korytarza krzyknął kobiecy, przyjemny dla ucha głos.
Lei spojrzała na Siri, zachichotała i z ciekawością weszła do środka, rozglądając się na wszystkie strony. To miejsce od samego początku było fascynujące i nawet gdyby nie udało się nic wynegocjować, to już opłacało się tu przyjść. Murzynka bez większych oporów ruszyła za nią, ale dla odmiany nie spuszczała oczu z konstruktu. Aby dojść do wspomnianego salonu trzeba było nieźle kluczyć, omijać drewniane skrzynki i starać się nie zadeptać paru butelek, ale w końcu się udało.
Gospodyni, którą tam zastały, wyglądała bardzo… oryginalnie.



Długi, szkarłatny płaszcz, obszyty futrem okrywał u niej ubiór, który pozostawiał jeszcze trochę pola wyobraźni, ale już niewiele. Długie, smukłe nogi kobiety były całkowicie odsłonięte przez wycięcia tak odważne, że należało je po prostu uznać za celowe braki w sukni. Ekscentryzm koronowała ogromna fajka, którą niemal białowłosa dama (chyba w wieku Jiny) postukiwała właśnie w zamyśleniu w kolano. Lei trochę zmyliła krok, kiedy ją ujrzała. Wyglądała jakby także uczyła się w Akademii! Uśmiechnęła się i zatrzymała, dygając. Sama ubrana była tego dnia w swoją wydekoltowaną zieloną sukienkę, więc nie odbiegała “pokazywaniem” od gospodyni.
- Dzień dobry pani. Dziękujemy za przyjęcie… - ostatnie słowa były bardziej pomrukiem zadowolonej kotki.
- Co? - odpowiedziała trochę nieprzytomnie. Siri stanęła tuż za rudowłosą, trzymając ją za ramię. Nie wiadomo, czy dla dodania otuchy (a przecież Lei się ani trochę nie bała), czy dla uspokojenia samej siebie. W końcu kobieta zogniskowała wzrok na Leilenie. - I na co się tak gapisz? - zapytała słowami, które można było określić jedynie jako opryskliwie, za to tonem autentycznego pytania.
Rudowłosa musiała przyznać, że to przywitanie było zaskakujące jak na taki strój. Ale już nie jeśli sądzić po wystroju i choćby tym golemie.
- Nie gapię, a podziwiam - sprostowała dziewczyna. - Miło spotkać poza Akademią kogoś ubranego podobnie.
- No dobra - gospodyni przewróciła oczami, jakby rozmawiała z niemądrym uczniem. - To co tak podziwiasz?
- Wytwory potężnej magii oraz ich twórczynię - odpowiedziała dziewczyna bez zająknięcia.
- Wytwory magii, co? No to gdzie jest kondensator Alzuna? - zapytała ni z gruchy ni z pietruchy, rozrzucając szeroko ramiona i pokazując spory bałagan… którego nie szło zresztą przegapić.
Lei nagle zachciało się śmiać. Wyobraziła sobie interesy z tą kobietą, mogły być tylko w jednej formie: chaotycznej. Rere wydawała się kompletnie oderwana od rzeczywistości.
- Obawiam się, że nie uczą nas takich rzeczy, nie teraz w każdym razie - rudowłosa nie miała nawet pojęcia, czy trafia do tej kobiety więcej niż do jej golema. - Lecz już sam konstrukt jest czymś niezwykłym nawet w naszym kraju.
- A kiedyś były czymś zwyczajnym. Mój jest… pamiątką z przeszłości - Fourtail jakoś utrzymała wątek. - No, ale wy to kto? Bo najwyraźniej nie pomoc domowa, skoro nie umiecie znaleźć kondensatora.
- Alzun, to był chyba od jakichś błyskawic - szepnęła z tyłu ciemnoskóra. - Ale nawet nie jestem pewna.
- Mam na imię Leilena, a to Siri. Jesteśmy z pobliskiej Akademii. Chciałam cię poznać, pani - zaczęła wyjaśniać dziewczyna, próbując się wpasować w ten moment zrozumienia i słuchania ze strony Rere. - Słyszałyśmy, że pani dziełami zainteresowani są nawet arcymagowie.
- Są - potwierdziła krótko. - A ja jestem Rere Fourtail, samouk, bez żadnej akademii - przedstawiła się, stukając się fajką w jedną z pełnych piersi. - Akademia, akademia - mruknęła ledwo słyszalnie. - Od lady Aurory?
- To prawda. Nasze źródło magii także nie jest powszechnie akceptowane - Lei uśmiechnęła się szeroko, tak jakby było to zabawne. Trochę było. - Musimy trafić do akademii, aby nad tym zapanować i móc wykorzystać potencjał.
- Może musicie, ja tam nie wiem - wzruszyła gwałtownie ramionami, ale jej płaszcz pozostawał na to niewzruszony i trzymał się mocno. - Może sobie gdzieś usiądziecie? - spojrzała na krzesła, z których akurat dwa nie były zastawione książkami ani flakonami.
Leilena skorzystała z tej propozycji, podchodząc do jednego z nich i siadając. Założyła nogę na nogę, przez co obie były praktycznie w pełni odsłonięte. Musiała się przecież dopasować do gospodyni.
- Lubi pani spotykać się i rozmawiać z tymi arcymagami? Nigdy żadnego nie spotkałam osobiście, może oprócz Lady Aurory.
- Przemądrzałe dupki - prychnęła, aż Siri się zakrztusiła by ukryć śmiech. Ciemnoskóra znowu założyła te swoje bufiaste spodnie, które ani trochę nie podkreślały jej seksownego tyłeczka. No i nie ważne jakby usiadła, nóg nie miała jak odsłonić. - Ale dobrze płacą. No i znają się na tym, co kupują.
- Przychodzą tutaj, czy pani gdzieś wystawia swoje… - zawiesiła na uderzenie serca głos, nachylając się - ...przedmioty? Bo im ktoś potężniejszy tym bardziej skąpy.
- Im nie zbywa. Ale padliby trupem, jakby się mieli pofatygować do Dzikiego Maga - Rere była całkiem swobodna i otwarta, a przecież za taki brak szacunku do Starszyzny można było w Halruaa nieźle oberwać po uszach.
Leilena zachichotała.
- Powinna pani mieć własny magiczny sklepik. Z takim potencjałem! Mogłaby pani dyktować własne ceny, a może nawet nie musieć się z nimi widywać - żyłka handlowca była w dziewczynie całkiem silna.
- Ja mam swój sklepik. Ja określam ceny. A jakbym się nie widywała, to bym nie sprzedała - punktowała Rere, która jak jedyna wciąż stała.
- No, ale mogłaby pani mieć… pośredników? - niepewnie zaproponowała Siri, zezując na koleżankę.
- I większy zasięg - dodała rudowłosa. - Sprzedawać towary poza stolicą, może nawet dyktować wyższe ceny - Lei mówiła tonem, który nie sugerował aż tak ogromnego zainteresowania tematem.
- Czemu miałabym się fatygować za stolicę? Tu jest dość bogaczy, którzy finansują moje badania - Fourtail pstryknęła palcami, zapalając fajkę i zaciągając się głęboko dymem. - Ale po co wy tu w ogóle przyszły? No bo poznać, to mnie już poznałyście.
- To się nazywa rozwojem. Więcej pieniędzy, więcej badań, może jacyś pomocnicy do prostych spraw, pośrednicy do sprzedaży, aby samemu się nie fatygować i mieć więcej czasu - wymieniała z łatwością Leilena. - I to nie wszystko. Oczywiście to tylko luźne propozycje, bo osiągnęła pani już tak wiele. I jest pani taka seksowna - westchnęła.
- Ej, maleńka, oczy mam tutaj - Rere pomachała wpierw fajką na wysokości swojego biustu, a potem przed twarzą. - Schlebiasz mi takim maślanym wzrokiem, ale na pytanie nie odpowiedziałaś.
- Przepraszam, przez naszą naturę ciągle myślę o seksie - odpowiedziała swobodnie rudowłosa. - Nie wiem czy miałyśmy dokładny cel. Panią poznałyśmy, ale ciągle nie wiemy prawie nic. Na przykład dojście do tego, co pani osiągnęła, musiało być fascynującą drogą. Ja bym chętnie posłuchała, ale wiem, że czas jest cenny. W zamian mogę… może znaleźć tych pośredników do handlu?
- Ale takie ciągłe myślenie o seksie musi być rozpraszające - gospodyni kompletnie pominęła dalszą wypowiedź Lei, skupiając się tylko na tym, co ją zainteresowało.
- Czasami jest bardzo rozpraszające, zwłaszcza przy takiej rozmówczyni - szczerze przyznała dziewczyna. - A ja jestem szczególnie trudnym przypadkiem, czasami dopiero kilka godzin seksu uspokaja moje myśli i ciało.
- Godzin? Tak bez przerwy? - zupełnie niezrażona nieprzyzwoitością tematu ciągnęła Rere.
- Lei… bo znowu przeholujesz - ostrzegła cicho ciemnoskóra.
- Przepraszam, nie powinnam - westchnęła panna Mongle. - Czasami nie mogę przestać jak już zacznę.
- To świetnie, bo mnie zaciekawiłaś - Fourtail machnęła fajką, rozpuszczając chmurkę tytoniowego oparu. - No, mów, mów - zachęciła.
- Nie mogę przestać uprawiać seksu - sprecyzowała. - Czasami nie ważne z kim i gdzie. Nawet jak już w pełni uzupełnię swój magiczny potencjał to wciąż chcę więcej.
- To brzmi raczej jak klątwa, nie jak moc. Ale z drugiej strony, ze mną jest niby tak samo - przyznała.
- Jak tak samo? - zaciekawiła się Lei. - W moim przypadku to nie klątwa. Po takim napadzie mogę dalej funkcjonować. Uwielbiam to robić i służyć swoim ciałem.
Przełożyła powoli jedną nogę na drugą.
- To z kolei brzmi jakbyś była kurtyzaną, nie akademikiem - bez ogródek zauważyła Rere. - Ze mną jest tak samo, bo mam czarobliznę. A to klątwa.
- Wszystko zależy na to, jak na to patrzeć - Lei uśmiechnęła się. - Moja chuć jest rodzinna, tylko wzmocnił ją mój niedawno odkryty talent do magii tantrycznej. To wybuchowe połączenie. No i kurtyzany biorą opłaty, a ja po prostu lubię to robić. Nie wiem dlaczego niektórzy tak się boją otwartości w tych tematach.
- Ja się nie boję, możesz mówić dalej - gospodyni zachęcała niezrażona. Tylko, że strony się trochę obróciły. To Lei miała się czegoś dowiedzieć o Dzikiej Czarodziejce, a działo się dokładnie na odwrót.
Problem w tym, że dla rudowłosej sprawy seksualne zawsze wychodziły na pierwszy plan. W ten czy inny sposób.
- Nie wiem co jeszcze miałabym mówić, to łatwiej zwykle zobaczyć - zaśmiała się. - No i ja jeszcze nic nie osiągnęłam, nie to co pani. Nie mam tylu tematów do opowieści.
- Szkoda, bo robiło się ciekawie - westchnęła Rere, przeciągając się przy tym kusząco.
- Woli pani słuchać niż doświadczać? - zapytała Lei przekornie, sunąc palcem po swoim udzie. - Jak na panią patrzę to moje potrzeby tak szybko rosną…
- A co jest takiego w moim wyglądzie, że tak na ciebie działam? - spytała, jakby nie była świadoma swego wyglądu.
- Niezwykła uroda, duże piersi, niesamowicie długie nogi, a wszystko tak kusząco odsłonięte - zamruczała w odpowiedzi rudowłosa.
- Kusząco? - no nie, Rere musiała się droczyć. Nikt nie był tak roztrzepany. - Znalazłam ten ubiór gdy badałam okolice Chasolne. To chyba była jakaś narzuta na togę, ale u nas jest tak gorąco - westchnęła.
Siri nie upominała już przyjaciółki. Po prawdzie, pewnie sama liczyła, że coś się z tego kuszenia Lei wykluje.
- Wyjątkowo ciekawy łup - uśmiechnęła się panna Mongle, mimowolnie oblizując wargi. - Ja specjalnie noszę jak najmniej, aby łatwo było się do mnie dostać i żeby każdy patrzący na mnie miał kosmate myśli.
- I to działa? - Fourtail zaciągnęła się głęboko fajką. Jej piersi eksponowały się przy tym wyjątkowo kusząco.
- Zdecydowanie działa. Znacznie łatwiej wtedy namówić na seks - oczy Leileny skupiły się na tych wielkich walorach kobiecości. Uwielbiała na nie patrzeć.
- Nie jestem pewna do czego zmierzasz. Chcesz mnie namówić do seksu?
- Nie miałabym nic przeciwko - rudowłosa uśmiechnęła się szczerze.
- I po to do mnie przyszłyście? - Rere wyglądała na zdziwioną.
- No nie, nie do końca po to - zaprzeczyła ciemnoskóra. - Prawda? - spojrzała trochę niepewnie na rudowłosą.
- Nie do końca - przyznała zapytana. - Ale ja nie zwykłam nie korzystać z takich okazji, jeśli się nadarzą.
Fourtail z namysłem przygryzła fajkę, wpatrując się w Leilenę. W końcu jakby podjęła jakąś decyzję i rozciągnęła wargi w uśmiechu.
- Może dam ci taką okazję… Leileno, tak? - spytała dla upewnienia, ale nawet nie czekając na odpowiedź odwróciła się i zaczęła chodzić po salonie to w jedną, to w drugą stronę. - Gdzie ja to schowałam… - mruczała pod nosem.
Rudowłosa skorzystała z okazji, aby jednocześnie też się rozglądać szukając wzrokiem nietypowych rzeczy i co chwilę gapić się na poruszony ruchem biust Rere.
- Uwielbiam dojrzałe kobiety… - wymruczała.
- Co mówiłaś? - gospodyni obróciła się, tracąc chyba wątek.
- Że uwielbiam dojrzałe kobiety o pełnych kształtach, bardzo mnie podniecają - bezwstydnie powiedziała głośniej.
- Aha. To miło. Dziękuję - wróciła do przeszukiwania pokoju.
- Ty chyba masz prawdziwy talent do kuszenia - wyszeptała Siri. - Myślisz, że zdołasz ją zachęcić by się z nami… pobawiła?
- A masz na nią ochotę, siostrzyczko? - Lei przysunęła się bliżej, kładąc dłoń na udzie ciemnowłosej.
- Wielką. Popatrz tylko na ten tyłek. Jak mogłabym się takiemu oprzeć? - spytała, wpatrując się w pochylającą się nad jakąś skrzynką Rere. Płaszcz akurat zsunął się jej na bok, odsłaniając wypiętę pośladki, ledwie skrywane przez skrawek materiału.
- Mhmmm… powinnaś odsłaniać cycki tak jak ona, ciągle bym chciała je ssać… - Lei już była pochłaniana przez podniecenie.
- Mogłabym je odsłonić teraz. Ale… to może ją spłoszyć - zawahała się.
- Myślisz? - Lei przesunęła na bok materiał swojej sukienki, odsłaniając lewy sutek i pocierając go palcem. Westchnęła głośno. Fourtail akurat się wyprostowała i odwróciła do swych gości.
- Och… aż tak mocno na was działam? - wpatrzyła się w obnażoną, dziewczęcą pierś.
- Rzadko się spotyka kogoś tak pięknie ubranego - Leilena wpatrywała się bezczelnie w piersi kobiety, nie czyniąc nic, aby zasłonić swoją.
- Nie musicie sobie przeszkadzać - zapewniła, ale jakby nic się nadzwyczajnego nie działo, wróciła do przetrząsania swych licznych i kompletnie nieuporządkowanych rzeczy.
- Skoro tak - zachichotała Siri i już bez żadnych oporów zsunęła ramiączka bluzeczki, odsłaniając swe krągłe piersi.
Czy mogła znaleźć lepszą przyjaciółkę? Leilena nie czekała ani chwili, nachylając się i obejmując wargami ciemny, duży sutek. Zaczęła ssać, dłońmi masując udo Siri i swoją pierś.
- Uwielbiam te twoje usteczka - mruknęła zadowolona ciemnoskóra.
Fourtail krzątała się jeszcze chwilę, wystarczającą by sutki murzynki stwardniały jak małe kamyczki. W dłoni trzymała dużego, złotego penisa. Czy jednak był ze złota, czy tylko tak pomalowany trudno było zgadnąć z daleka. Widząc, jak młode dziewczyny się ze sobą zabawiają, gospodyni przygryzła wargę i cicho się temu przyglądała. Widząc to, Lei przerwała i uśmiechnęła się, wstając.
- Bardzo ładny, chociaż ja wolę prawdziwe. A pani, lubi pani chłopców czy tylko dziewczyny?
- Chłopców. Zdecydowanie - odpowiedziała niezrażona. - Choć skłamałabym, gdybym powiedziała, że nigdy nie… eksperymentowałam - dodała jednak.
- Mogę mieć dla pani prawdziwego, sztywnego penisa… - zamruczała Lei, przesuwając dłonią po swoim brzuchu, w stronę łona.
- A w czym by mi to miało pomóc? - zdziwiła się.
- Pomóc? - teraz zdziwiła się rudowłosa. - Prędzej uprzyjemnić dzień, skoro lubi pani chłopców.
- Ale ten dzień był i tak całkiem przyjemny - przeniosła spojrzenie na sztucznego fallusa, chyba nie podniecona na tyle, by skusić się na chętną Lei. - Odnalazłam go w dawnych ruinach i nie daje mi spokoju.
- Jest magiczny? - zapytała ciekawie rudowłosa, ale skoro gospodyni nie była chętna, to wróciła do Siri. Stanęła między nogami siedzącej przyjaciółki i nachyliła się mocno, obejmując piersi dłońmi, a jeden z sutków ustami. Pupę wypięła przy tym mocno do gospodyni.
- Jest, emanuje z niego magia. Odgina Splot. Ale nie mogę rozgryźć tego, jak działa. Pokazywałam go czarodziejom, ale tylko dziwnie na mnie patrzyli - odparła.
Ciemnoskóra jęknęła z zadowoleniem, kładąc dłoń na głowie przyjaciółki, choć przecież nie musiała się obawiać, że ta pozostawi ją niezaspokojoną. Panna Mongle nie odpowiedziała, jedynie ruchami bioder zachęcając gospodynię do eksperymentowania. Zaczęła intensywnie ściskać i pieścić duże, ciemne piersi i głośno ssać sutek. Brała go jak najgłębiej do buzi, a nawet delikatnie szurała po nim ząbkami, za co przyjaciółka odwdzięczała się pełnymi pasji jękami. Rere wciąż jednak nie podchodziła. W dodatku jakby czekała na jakikolwiek wyraz zainteresowania swoją historią. Ruda przerwała więc na moment.
- Próbowała go pani wkładać w siebie? - zachęciła, wciąż wpatrzona w ciemnoskórą. Zbliżyła się i objęła głowę Siri, odchylając ją do tyłu. Pochyliła się i rozchylając wargi wpiła się drapieżnie w usta siedzącej przyjaciółki. Nogami otarła się sugestywnie o rozchylone uda. Na szczęście czarnowłosa nie potrzebowała wielu zachęt. Nie tylko wyszła języczkiem na spotkanie kochanki, ale też zanurzyła dłoń pod jej krótką sukienkę, wodząc palcami po udzie i sięgając coraz bliżej i bliżej łona.
- Och, wielokrotnie. Pocierałam, lizałam, wsadzałam sobie… w różne otwory - powiedziała oględnie. - Ale nie wywołało to żadnej reakcji.
- Może pani spróbować we mnie, może u tantrystki reakcja będzie inna? - Lei wyprostowała się znowu i tym razem przycisnęła twarz kochanki do swojego odważnego dekoltu, unosząc przy okazji nogę i próbując łydką potrzeć krocze Siri.
- Przygotowałam sobie zaklęcie naprawy. Jeśli coś ci na mnie przeszkadza, to możesz to ze mnie zerwać - zachęciła przyjaciółka, aby podgrzać jeszcze bardziej atmosferę. A gdy już powiedziała swoje, wypchnęła biodra na sam skraj krzesła i przygryzła lekko sutek Lei, wolną dłonią zsuwają ramiączka jej sukienki.
- Ale jak to spróbować w tobie? - zdziwiła się Rere. - Miałam nadzieję, że same to wypróbujecie i powiecie, czy coś poczułyście.
- Wsunąć mi w dziurkę - wytłumaczyła usłużnie Leilena, odwracając głowę do kobiety. - W końcu uczestniczymy w eksperymencie, to może być w ramach zapłaty za bycie doświadczalnymi króliczkami - uśmiechnęła się, robiąc krok w tył. - No i do tego typu testów przydałoby się nieco wygodniejsze miejsce.
- Hmm. Czyli sypialnia? - zaproponowała. - Ale tam też jest bałagan. Musiałabym kazać służącemu trochę sprzątnąć.
- Wystarczy zgarnąć z łóżka - podsunęła dziewczyna.
- Tak, chyba tak - zgodziła się, gasząc fajkę i odkładając ją w pierwsze lepsze miejsce. - A do tego nie potrzeba pomocy. No to chodźmy - zaproponowała, prowadząc gości na schody.
- Myślisz, że się skusi? - szepnęła Siri. - Mam taką ochotę się do niej dobrać.
- Jeśli ją odpowiednio pobudzimy. Albo ten fallus zadziała - odszepnęła Leilena z cichym chichotem.
- Dwie gorące nastolatki pieszczące sobie cycuszki pobudziłyby każdego. Nie wiem co jeszcze musiałybyśmy zrobić - westchnęła.
- Nie wszystkie kobiety podniecają inne kobiety. Ale my dwie nawet te lubiące tylko chłopców przekonamy - rudowłosa jak zawsze była pewna siebie, idąc na Rere w stronę sypialni.
- Wyzwanie przyjęte - zaśmiała się cicho ciemnoskóra.
Piętro było trochę lepiej ogarnięte i w drodze do sypialni dziewczyny przekonały się dlaczego. Natknęły się bowiem na chłopaka, który był najwyżej w wieku młodszego brata Leileny. Ciemnowłosy, widząc roznegliżowane kobiety od razu się zaczerwienił i spuścił skromnie wzrok.
- Pa...pani Fourtail. Czy… czy mogę coś… zrobić? - wyjąkał.
- Nie. Poradzę sobie sama. Możesz wrócić do sprzątania - odprawiła sługę gestem dłoni.
Trzeba przyznać, że służący był niezbyt skuteczny sądząc po stanie tego miejsca. Lei nie komentowała, ale też ani myślała się zakrywać. Co więcej, złapała za spodnie Siri w okolicach pupy i szarpnęła, ciekawa czy materiał by na tyle cienki, że jej marna siła wystarczy do rozerwania go. Okazało się, że tak. Spodnie trzasnęły głośno, odsłaniając jędrny pośladek. Chłopak podniósł głowę zaalarmowany hałasem, przez co zaraz zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
- Czy coś się stało? - gospodyni odwróciła się na chwilę.
- Przepraszam, nie mogłam dłużej czekać… - panna Mongle wydała z siebie jęk podniecenia, bo złapała z całej siły odsłonięty pośladek i wbiła w niego paznokcie.
- Ech… chyba gorszycie mojego służącego - zauważyła.
- Przepraszam - odpowiedziała od razu Siri, tonem pozbawionym nawet odrobiny skruchy.
- Nie chciałyśmy go zgorszyć, ale w tym stanie trudno mi myśleć o tym, że ktoś nie chce nas oglądać - dodała jej koleżanka.
- Aha. No nic, chodźcie, eksperyment czeka - niezrażona ani nie zgorszona gospodyni poprowadziła je jeszcze parę metrów i otworzyła drzwi sypialni.
Lei ruszyła do środka, specjalnie wykorzystując okazję, aby delikatnie otrzeć się o gospodynię.
- Och, przepraszam, za mało miejsca? - ta, kompletnie nie zauważając tak jawnych sygnałów, odsunęła się o krok. Siri ruszyła chwilę później, ale najpierw pokręciła trochę pupą i posłała młodzieńcowi całusa.
 
Lady jest offline