Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2019, 20:52   #121
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Eugeniusz siedział na leciwym fotelu przy wygaszonym kominku, raz od czasu puszczając dymki z fajki. W plebanii panowała cisza przerywana okazjonalnym trzaskiem na zewnątrz. To Mieszko rąbał zapas drwa na opał i oporządzał przykościelny ogródek. Chociaż kapłan żył z darowizny, do pewnego stopnia był samowystarczalny. Nie miał jedynie zwierząt, toteż razem ze swoim sługą zmuszeni byli pościć na samych warzywach i chlebie. Wielebny zastanawiał się, czy któryś z wiernych byłby w stanie rozstać się z kilkoma kurami i kogutem. Może mógłby napisać pismo do Ogniska z prośbą o jakieś fundusze? Poza zagrodą trzeba im było wyremontować główną salę kościoła o plebanii nie wspominając. Szła teraz wiosna i dni stawały się cieplejsze, jednak zanim się obrócą wróci zima i lepiej by do tego czasu wszystkie dziury zostały załatane.

Niemysł westchnął, wyglądając za okno, gdzie Mieszko brał zamach siekierą. Od wczorajszego pogrzebu nie rozmawiał z chłopakiem, dając jeszcze czas sobie i jemu na samotną kontemplację. Widział skrywany żal w oczach sługi i wiedział, że żadne słowa wielebnego go stamtąd nie wypędzą. Był młody i uparty. Dopóki sam nie zrozumie, że niektóre rzeczy dzieją się wbrew ludzkiej woli i że nie zawsze znalezienie winnego w czymś pomoże, dopóty będzie karmił się swoim rozgoryczeniem, cierpiąc katusze.

Stary kapłan modlił się do Stwórcy o oświecenie. Próbował zrozumieć, co przydarzyło się Nawoi. Co prawda nic biednej dziewczynie już nie wróci życia, ale może gdyby znaleźć przyczynę jej śmierci, udałoby się zapobiec następnej. Stary młynarz zwrócił się z żądaniem sądu do włodarza i z tego, co jego żołdacy przekazali Eugeniuszowi dzisiejszego dnia odwiedzając świątynię, wyrok miał zapaść w sobotę. Co znaczyło tyle, że Otton mógł kogoś oskarżyć pod dachem Stwórcy i skazać na śmierć. Rzecz jasna Stwórca stał po stronie sprawiedliwych, ale co jeśli włodarz pomyli się w swoim osądzie? Co jeśli w świątyni skazany za popełnione zbrodnie zostanie niewinny?

Wielebny nie był głupi. Wiedział, że los Nawoi obchodził Ottona tyle co los zdechłego wołu a może nawet mniej. Z pewnością nie poświęcił tej sprawie więcej czasu, niż zajmowała mu jego poranna toaleta. Skarze kogoś bez większego zastanowienia, najprawdopodobniej Światozara, ponieważ ten był nieobecny i nie mógł się bronić. A może Luthera? Ten był na miejscu i mógł zostać ukarany dla przykładu.

Wczorajszy pogrzeb był wystarczająco przygnębiający dla Eugeniusza. Pożegnał Nawoję i Gawaina z należytym szacunkiem i powierzył ich dusze Bogu. Prosił przy tym gorąco wiernych, by wstawili się za zmarłymi modlitwą. Niestety oboje odeszli bez spowiedzi czy ostatniego namaszczenia, toteż los ich dusz był dla wielebnego niepewny. Być może oboje grzali się już w blasku Pana, a może dopiero mieli odczekać swoje w czyśćcu. Jednak teraz Eugeniusz nad los zmarłych przedkładał los żywych i te zmartwienia spędzały mu sen z powiek.

Nie wiedząc, co więcej może zrobić w tej sprawie, wrócił do swojej celi pomodlić się o sprawiedliwy wyrok.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline