Loftus i Oleg mieli swój plan otrucia ptaka ale
Galeb zaproponował swój. Bardziej bezpośredni.
Po kryjomu namawiał
Olega i Berta by jak
Leo będzie spać to by się podkradli i zarzucili worek lub płaszcz na ptaka.
- Wyjdziemy za obóz i zatłuczemy go. Ciosy aktywowanym runicznym młotem - nie za dużo by nie uszkodzić klina. To mogłoby całkiem uwolnić demona. Nożem wydłubię klin z truchła i bez dotykania ciałem wepchnę do worka. Worek nawiązuję i trzymam przy sobie. Taki jest plan.
- Jesteś pewien, że krukodemon po narzuceniu go workiem/płaszczem uda, że nic się nie dzieje i będzie w tym worku grzecznie siedział? - zapytał
Loftus, a
Galeb uznał jego wątpliwości za uzasadnione i zmienił planowane wynoszenie kruka poza obóz na "wpierdziel młotem na miejscu".
Krasnolud z jednej strony chciał młotem zabić kruka, z drugiej - bał się uszkodzić spoczywający w jego żołądku (według Loftusa) złoty "gwóźdź" będący, jak podejrzewał, więzieniem demona.
Plan poszedł jak po maśle. Zarzucony koc, uderzenie młota... Wszyscy spodziewali się oporu, epickiej walki, ziania ogniem i rzucania ochydnych czarów, a tymczasem zanim
Leonora obudziła się i zdała sobie sprawę z tego co się dzieje,
Galeb już rozciął brzuszysko kruka. Ale złotego klina nie znalazł... Truchło ptaka wyglądało zupełnie zwyczajnie.
***
Rankiem zgodnie z przewidywaniami
Detlefa pojawił się patrol. Jechali spokojnie, nic w ich zachowaniu nie zwiastowało, by spodziewali się kłopotów.