Łotr podniósł się od małego ogniska słysząc okrzyk i odruchowo położył dłonie na rękojeściach swoich broni. Biegnące po okrzyku przekleństwo sugerowało że stało się coś nagłego, ale raczej nie lethalnego. Sypki piasek? Jakieś ruiny pod piachem których "sufit" się zarwał? - Nie widzę dobrze w ciemnościach, niech ktoś lepiej do tego przystosowany to sprawdzi. - rzucił krótko do Cantha, wyjmując przy tym z juk swojego wierzchowca szpulę z nawiniętą na nią linę. Spodziewał się że za chwilę może się ona przydać. |