Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2019, 17:32   #122
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Patryk nie skarżył się już na ból ręki, a dopytywany o to przez siostrę, mówił że już go nie boli. Oczywiście zgodnie z zaleceniami Arniki, nadal leżał i odpoczywał, bardzo oszczędzając rękę, która dopiero zaczynała zdrowieć.
Nieszczęścia jakie sprowadzał na nich nowy ciemiężca, zdawały się dwoić i troić. Ale w tych okolicznościach, mieszkańcy Drzewców musieli się po prostu trzymać. Przetrwali wojnę i zarazę, więc przy solidnym wysiłku przetrwają także reżim szlachcica.
Tymczasem nadejście wiosny oznaczało nowe prace w ogrodzie. Marysia ubrana w szarą koszulę i brązowe spodnie, przekopywała szpadelkiem rozmiękłą już po zimie ziemię, aby warzywom lepiej się rosło. Klęczała właśnie na ziemi, tuż pod swoim domem i odwrócona tyłem, nie zauważyła że trzech zbrojnych jegomościów Ottona zbliża się do jej domu.
- Ej dupiasta! Inspekcja! - rzucił jeden z nich.
Marysia wyprostowała się i spojrzała za siebie. Mężczyźni nie wyglądali na uprzejmych, a jeden nie czekajc na zaproszenie wszedł do jej domu, podczas gdy dwóch z nich szczerzyło do niej zęby.
- Eee, to ta z tą wysypką na gębie - rzucił z niezadowoleniem jeden z nich, najwyraźniej tracąc dobry humor.
- To nie wysypka, tylko piegi - poprawił go drugi.
- Aha, czyli że tylko owady ją osrały? A zresztą mniejsza o to - dowalił pierwszy, a obaj zachowywali się i obgadywali ją zupełnie jakby jej tam nie było.
- Brat mi mówił, że panowie już przeszukali dom i stodołę - powiedziała dziewczyna, stając na nogi. Spodnie miała ubrudzone ziemią, na wysokości kolan, ale w niczym jej to nie przeszkadzało.
- Nawet jeśli tak, to teraz poszukamy raz jeszcze, czy nie ma czegoś skradzionego z dworu - oznajmił stanowczo mężczyzna.
Szybko dołączyli oni do swojego kamrata w środku, jeszcze zanim Marysia zdążyła pokiwać nerwowo głową na znak zgody. Bo niby dlaczego mieliby czekać na jej zaproszenie? Nie dająca się zbić z tropu dziewczyna weszła w pośpiechu za nimi.
Zanim coś powiedziała, zbrojni już przetrząsywali domostwo, od piwniczki aż po sufit. Oboje z Patrykiem przyglądali im się z mieszaniną zainteresowania i obawy.
- Ukryta skrzynka! Ciężka! - rzucił jeden z nich, wyciągając spod leżanki Marysi drewnianą skrzynkę ze skarbami.
- To spadek po dziaduniu - wytłumaczyła od razu dziewczyna.
- To prawda - zarzekał się Patryk, z drugiej leżanki.
Nie zważając na ich słowa, rycerz postawił skrzynkę na stoliku i otworzył ją, ujawniając jej zawartość.


Zdając sobie sprawę z tego do czego zdolni są rycerze, Marysia była przez chwilę nieco zaniepokojona i gotowa na nieomal wszystko, od kłutni do walki. Nie spodziewała się jednak, że rycerze buchną gromkim śmiechem, który zagłuszy wszystko inne przez dłuższą chwilę.
- BUUHAAHAHAHAAA! - zaśmiali się szyderczo.
Marysia zupełnie nie rozumiała, co tak ich rozbawiło i dlaczego zaraz potem zupełnie zignorowali tę część jej dobytku. Patryk też wydawał się zagubiony. Jednak zaraz potem oboje mogli odetchnąć z ulgą, skoro nie groziły im żadne pomówienia.

Przeszukiwali dalej, stukając w każdą deskę i zaglądając w każdy kąt.
- To te korale, któreś miała na mszy? - spytał ostro jeden z nich, pokazując znaleziony, zawinięty w chustkę naszyjnik Marysi.
- Tak, to prezent ślubny od mego ojca dla mojej matki. W naszej rodzinie na długo... zanim... - mówiła Marysia, ale szybko zorientowała się, że wcale nie musi kończyć.
- Paciorki - beznamiętnie mruknął mężczyzna do kolegów i z równą obojętnością odłożył zawiniątko.
Najwidoczniej zarówno rodzinna biżuteria Marysi, jak i marmurowe kamienie, interesowały rycerzy tyle co stopniały już dawno temu śnieg. Osobiście miała jednak wrażenie, że pan Tort'e coś na nią nagadał - pewnie bzdury o złotym naszyjniku z klejnotami, a takiego przecież w życiu nie widziała. Prawda była na szczęście po jej stronie i teraz dziewczyna była już spokojna, w pełni świadoma że nie ma nic do ukrycia.

- Patrzcie co znalazłem! Hahahaha! - zakrzyknął jeden z nich, prezentując wszystkim to co znalazł w szafce.


- HAAHAHAHAAA! - rycerze wyśmiewali się z niej i ze znaleziska.
- O stwórco - wyrwało się zaskoczonej Marysi, a jej dłonie same z siebie szybko zakryły jej usta i nos. Wolała cała się schować, zniknąć, ale nie było ani gdzie ani jak.
- Więc to taka z ciebie dziewka! - rzucił jeden z rycerzy, nieustannie się śmiejąc.
- Nie! To nie prawda, to nie tak - zaprzeczała Marysia, starając się odzyskać osobistą część garderoby, którą mężczyzna trzymał jednak poza jej zasięgiem.
- Rozmiar akurat na twoją wielką dupę! - zauważył inny i całą trójką zaśmiali się szyderczo.
- Nie nie nie, to tylko chłopcy bawili się w piratów, tylko tyle. To nie ja, to oni - zarzekała się, ale jej tłumaczenia tylko dodawały im humoru.
Marysia była gotowa zapaść się pod ziemię...

Na szczęście krótko potem znaleźli ich miecz i zainteresowało ich skąd Marysia go ma. W tym momencie każda zmiana tematu była dobra.
- To po ojcu. Wrócił z nim z wojny... tylko potem dopadła go zaraza - wyjaśniła.
Marysia odniosła wrażenie, że to do nich trafiło. Może nawet pomyśleli, że równie dobrze w tej samej sytuacji mogłyby być ich dzieci? W każdym bądź razie, przestali aż tak szydzić z jej bielizny.

Potem przeszukiwali stodołę, nadal będąc w dobrym humorze, a Marysia tylko jednym okiem pilnowała czy wszystko jest w porządku... Potem sobie poszli i dziewczyna mogła odetchnąć z ulgą. Nie interesowały ich ani marmurowe kamienie, ani malachitowy naszyjnik, ani miecz. Nawet na zwierzęta i garść posiadanych przez młodzież miedziaków machnęli ręką.
Uczciwość i dobre imię zwyciężyło!

- Maryś... przepraszam cię za te gacie - powiedział ponuro Patryk, gdy po odejściu rycerzy Marysia wróciła do domu.
- No trudno już - mruknęła dziewczyna i zdjęła je z głowy.
Rycerze uznali, że założenie ich na jej głowę to najlepszy i najzabawniejszy sposób na ich oddanie. Sugerowali też jej zmianę imienia, bo "Dupiasta pieguska z pirackich gaci" znacznie lepiej opisuje jej osobę niż "Marysia"... Oczywiście żadna zmiana imienia nie wchodziła w grę.
- Myślisz, że powiedzą komuś...? - spytała brata, który choć był jeszcze młody, miał bardziej męski punkt widzenia niż ona.
Wolała, aby ludzie ze wsi nie dowiedzieli się że... Chłopak wzruszył zdrowym ramieniem, nie potrafią odpowiedzieć na zadane pytanie.
Szkoda. Przy tych wszystkich problemach ze złym Ottonem, jeszcze jakieś głupie plotki dochodzą... Może przynajmniej pozbyła się tego Tortu?
Starając się nie zaprzątać sobie głowy dodatkowymi problemami, Marysia wróciła do pielęgnowania ziemi w gródku.
 
Mekow jest offline