Sytuacja stała się dramatyczna. Galeb nie wiedział czy sprawa była aż tak prosta czy po prostu zły duch bawi się z nimi w ciuciubabkę.
Z demonologią to nigdy nic nie wiadomo na pewno. Podejrzewał że klin wrósł w ciało ptaka, jednak może był po prostu korkiem który trzymał złego ducha w kamieniu?
Rzucił mordercze spojrzenie Olegowi.
- Módl się baranie by z tego drugiego bo inaczej mamy przesrane.
Oczywiście była szansa że broń z aktywną runą zdołała demona zneutralizować ale bez tego gwoździa scenariusz że demon siedzi w durnej Leonorze a Kruk był "tylko chowańcem" czy jakoś tak stawał się coraz bardziej prawdopodobny.
Nie chciał jednak pozostawiać tego przypadkowi. Poszedł za obozowisko, rozpalił ognisko i w ogniu spalił ptasie ścierwo.
Ciekawe co na to powie Loftus i jego mistrz? Czy czarodzieje cieniastwa zdołają wyczuć prawdziwy nośnik złego ducha? A może Kruk wyrzucił z siebie klin i teraz czeka na pierwszego głupiego który go podniesie?
Ciekawe co teraz zrobi Leo? Sam fakt że ktoś podający się za osobę pobożną tyka się jakiś duchów i demonów zakrawa na poważne bluźnierstwo.
Galeb obawiał się że Estalijka będzie mu próbowała wepchnąć mu ostrze rapiera w twarz... Była w tym dobra.
I możliwe że nikt jej nie powstrzyma od tego pomimo że wszyscy obawiali się wpływu demona.
Nad ogniskiem w którym paliło się truchło ptaszyska Galeb czuwał dopóki nie został popiół. Mamrotał przy tym krasnoludków zaklęcia by odnowić runę ciosu na młocie. Nikt nie wiedział czy i kiedy nastąpi następna konfrontacja ze złymi mocami.
***
Rano kiedy do posterunku zbliżał się patrol Galeb ukrył się w jednym z zabudowań lub namiotóe by całkowicie nie było go widać. Ufał że zdoła dogonić jakichkolwiek piechociarzy, a póki co ważne było by pozostać w ukryciu by nie zdekonspirować zasadzki. Nasłuchiwał co się dzieje na zewnątrz z młotem w garści. |