Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2019, 21:51   #1610
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wnętrze świątyni tonęło w pomarańczowym świetle, wpadającym przez ogromny witraż, zajmujący niemal połowę przeciwległej wejściu ściany. Było to o tyle dziwne, że na zewnątrz było niemal ciemno. W ciepłym blasku nie widać było wszystkich szczegółów wnętrza, ale z pewnością nie była to świątynia poświęcona Sigmarowi. Co prawda znajdował się tu posąg i ołtarz, ale… Wysoka statua, która kiedyś być może była wizerunkiem Założyciela, została przerobiona. Jej połowa pozostała wyraźnie męska i muskularna, jak Sigmarowi przystało. Dorobiono jej ogromne, godne Pierwszego Cesarza sterczące prącie, które posąg ściskał w prawicy niczym trzonek Ghal-Maraza. Druga połowa miała wyraźnie kobiece cechy – wyraźnie mniejszą muskulaturę, delikatne rysy twarzy i ogromną, pełną pierś zwieńczoną sutkiem wykonanym z drogocennego kamienia. Obok ołtarza stały dwie kadzielnice, wykonane ze srebra na podobieństwo nagich kobiety i mężczyzny. Wydobywający się z nich dym był gęsty, słodki i pachnący. Wyściełał podłogę, sięgając do wysokości kolan wchodzących do wnętrza awanturników. Coś się w nim poruszało. Byli to wijący się w ekstazie ludzie. Śmiali się, śpiewali bądź tylko jęczeli, lubieżnie dotykając swoich niemal nagich ciał. Wszyscy mieli puste, pozbawione wyrazu oczy, wpatrzone w pustkę. Większość nosiła ślady drobnych mutacji, a wszyscy mieli ciała pomalowane w kolorowe, naśladujące wzór na witrażu malunki.

Muzyka rozbrzmiewała we wnętrzu ze zdwojoną siłą, uporczywie wbijając się wraz z słodkim dymem w świadomość bohaterów. Wydobywała się z wielkich, dziwacznych organów znajdujących się na galerii nad wejściem. Instrument, przy klawiaturze którego nie widać było muzyka, tak jakby grał sam, mienił się feerią barw. Niektóre z piszczałek zakończone były miniaturowymi głowami, które zamiast dźwięków właściwych dla organów, dokładały śpiewne nuty do hipnotycznej muzyki. Tylko Axel oparł się rytmowi. Lothar, Berni, Leonard i Hanke zaczęli podrygiwać w takt melodii, poruszać się wijącymi ruchami, na razie nieudolnie naśladując znajdujących się w dymie uczestników orgii. Doskonale zdawali sobie sprawę, z tego że to muzyka tak na nich działa, ale jakoś nie mogli czy też może nie chcieli przestać. A dym pachniał tak słodko… Z każdym kolejnym wdechem świat nabierał barw, życie stawało się lżejsze, a troski i smutki schodziły na dalszy plan.
 
xeper jest offline