Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2019, 22:31   #123
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Luther

Choć tak wiele przykrości spotkało mieszkańców Drzewiec ze strony Lasu Mgieł, Luther postanowił zapuścić się w knieję po raz kolejny. Najwyraźniej mało było mu śmierci Nawojki. Mało zaginięcia Światożara. I wreszcie: mało potwora, który bardzo chciał Bognę... "Zjeść" - jak głosiła ofijalna wersja tej baśni. Najstraszniej było na początku, póki słońce jeszcze nie rozświetliło gęstego boru. W ciemnościach każdy szmer zdawał się zwiastować okrutną bestię o potężnych kłach, która tylko czyha na podróżnika. Zwłaszcza takiego jak Luther. Samotnego i nieco kulejącego, gdy noga rozboli. A chodzenie po bezdrożach wcale nie rozpieszczało felernego biodra młodzieńca. Z pewnością musiał pamiętać o opowieściach Jeremiego - o sposobie w jaki wilki zwykły wybierać ofiarę. Wiadomym było, iż nierówny krok momentalnie budził w nich instynkt łowiecki. Z tego samego powodu odradzano też, by chodzić do lasu po pijaku...


Luther nie był wprawnym łowcą. Samo wychowanie się na wsi nie było jeszcze wystarczającym doświadczeniem, aby móc tropić ludzi. Tym bardziej, że młodego Grolscha rodzice do innych celów przeznaczyli - nie bez kozery wydali pokaźne sumy na kształcenie syna w pisaniu i czytaniu. Sam fakt posiadania tej umiejętności stawiał Luthera w ścisłej czołówce społeczeństwa... Jednakże tropiciel był z niego marny.

Kiedy tak błąkał się po lesie, dopisywało mu szczęście - nie spotkał ani wilków, ani niedźwiedzi, ani też rozeźlonych dzików! Udało mu się też nie znaleźć żadnych zwłok (w przeciwieństwie do ostatniego razu). A czas naglił - wszak dziedzic chciał dzisiaj dokonywać sądów, a młody Grolsch był prawdopodobnie najważniejszym świadkiem. Kiedy już powoli zaczynał dostrzegać bezcelowość wyprawy, dostrzegł charakterystyczne wyżłobienie na pobliskim buku.

Święty znak Ogniska.




Świątynia

Niedawno wybiła tercja, kiedy próg świątyni przekroczyło pięć par buciorów z wysokimi cholewami. Orszak pięciu mężczyzn maszerował w stronę świętego ognia, głośno pobrzękując ostrogami. Na czele zastępu stał dobrze już znany Wielebnemu Otton. Za dziedzicem kroczyli synowie - Fulko oraz Gerhard. Nieco na uboczu trzymał się rosły Harald. Piątą osobą był Gniewko - jeden ze zbrojnych serwientów, który zdążył już we wsi zasłynąć z wyjątkowo tępej gęby, jak i brutalnego usposobienia.
- Niech święty ogień nigdy nie zgaśnie i zawsze wskazuje nam drogę, et cetera, et cetera - pan wsi pozdrowił kapłana, choć nie sposób było nie zauważyć pewnej nonszalancji i pośpiechu w tonie głosu. - Żywię nadzieję, że aura tego czcigodnego miejsca wspomoże wydanie sprawiedliwego osądu.

Mężczyźni przyklękli przed świętym paleniskiem i przeżegnali się. Przedstawiciele stanu rycerskiego tym razem nie byli uzbrojeni po zęby. Owszem - przy pasach znajdowały się miecze i sztylety, ale darowali sobie zakładanie zbroi. W końcu ileż można nosić to ciężkie cholerstwo? Nie po to człowiek z wojny wraca, żeby nadal obcierać się stalową blachą. Tym razem za pancerz wystarczały ciemne przeszywanice. Albo pany nie miały pieniędzy na strojne odzienie, albo też nadal obawiały się czy ich chłopi lada moment na widły nie wezmą i stąd lepiej zachować jakąkolwiek ochronę. Jedynie Gniewko musiał jak zwykle bujać się w kolczudze - ale to była wszak jego robota...
- Liczę, że ojciec Wielebny wskaże mi gdzie mogę zająć miejsce jako sędzia? - zapytał Otton, wchodząc wgłąb świątyni i nie czekając na specjalne zaproszenie.




Cytat:
//NC: W tej turze zeznajecie przed Ottonem. Rycerz oczekuje, że każdy powie co wie w sprawie śmierci Nawojki i również podzieli się swoimi podejrzeniami.
Jeśli zamierzacie się uchylić od zeznań i na przykład nie przyjść na rozprawę - również to zaznaczcie w fabule.
Marrrt - jeśli Twoja postać teraz zaprzestanie wojaży to zdąży jeszcze przyjść grubo spóźniona na rozprawę. Jeśli natomiast będzie szukać dalej to jest spore ryzyko, że np. już nie zdąży i się ściemni - daj znać jak długo Luther ma zamiar szukać.
 
Bardiel jest offline