Gdy tak ruszyliście sprawdzić co się stało i Canth wysforował się przed grupę, nagle w wielkim pędzie minął go człowiek, który krzyczał. Canth był pewien, że właśnie bił rekordy w prędkości i to w niecodziennym stylu. Z na wpół opuszczonymi gaciami trzymanymi jedną ręką, z szanownymi czterema literami na wierzchu. Krzyknął tylko w przelocie
- Spierdalać!!! - po czym pobił kolejny rekord, tym razem w wspinaczce z opuszczonymi gaciami na jeden z wozów. I nie zadowolił się łatwo dostępnym kozłem, gdzie normalnie siedzi woźnica. Nie, on się wspiął po plandece na szczyt.
Canth usłyszał - jakiś skrzekot, tak jakby kraba, tylko spotęgowany tysiące razy. Nie, to nie był jeden krab, to jakby było ich miliony. |