Wnętrze zdecydowanie nie przypominało żadnej świątyni Sigmara, w której Axel kiedykolwiek był, a zachowanie tych, co się w świątyni znajdowali, w niczym nie przypominało modłów, jakie ktokolwiek kiedykolwiek zanosił przed oblicze Sigmara.
Axel najchętniej wyciąłby w pień wszystkich tu obecnych, a potem rozwalił organy i kadzielnice, ale zauważył, że z jego kompanami dzieje się coś niedobrego. Dlatego też, miast zapałać świętym gniewem i sięgnąć po miecz, złapał za ramię najbliższego z towarzyszy i pociągnął go w stronę wyjścia, na świeże powietrze.