Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2019, 19:36   #43
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Miejskie przygody Ardeshira

Kilka godzin kluczenia po uliczkach Dumatat pozwoliło Ardeshirowi na spokojnie upewnić się, że nikt z pozostawionego przy gospodzie oddziału strażników nie śledził go. Niedługo później, tak jak zapowiedział młody kapitan, to dziwne, przypominające skrzydlatego królika zwierzę przyfrunęło do niego, lądując na jego wyciągniętym ramieniu.

Firu - stworzonko wydało z siebie melodyjny pisk, ciekawie przyglądając się najemnikowi.

Na tylnej łapie posłańca Ardeshir odnalazł przywiązaną wiadomość, która zgodnie z obietnicą Nadala wyjaśniała gdzie i kiedy ma się spotkać z handlarzem, przygotowującym zaopatrzenie karawany oraz wskazówki co do miejsca i czasu jego kolejnego spotkania z resztą jego nowych, tymczasowych towarzyszy.

Interes Mustafy znajdował się we wschodniej części miasta, praktycznie kilkadziesiąt metrów od samych murów. W obszernych magazynach pracownicy uwijali się niczym mrówki, każdy dobrze znając swoje obowiązki. Sam handlarz okazał się być pół-elfem w podeszłym wieku, któremu brakowało lewego oka oraz połowy prawego ucha. Wiek najwidoczniej jednak nie przeszkadzał żwawemu seniorowi w prowadzeniu interesu, gdyż z werwą wykrzykiwał soczyste przekleństwa w stronę swych ludzi, biegając to w prawo, to w lewo. Starzec z początku wydawał się nie do końca skłonny przyjąć wyjaśnienia Ardeshira, co do zmiany planu, lecz stanowczy ton najemnika, widok białego futrzaka i obietnica sowitego wynagrodzenia, ostatecznie go przekonały.
- Jest jeszcze jedna rzecz do omówienia młodzieńcze. Rano przybył tu pewien jegomość, domagając się by dołączyć do waszej wyprawy. I chociaż ty wyglądasz na takiego co bez problemu pokonałby bandę pustynnych zbójów, to bez obrazy, ale po stokroć wolałbym jednak tobie zaleźć za skórę, niż zadrzeć z… nim.
Mustafa dyskretnie wskazał w stronę jednego z placów wyładunkowych swego punktu handlowego. Na lektyce niesionej przez cztery niewzruszone sylwetki, na rzeźbionym krześle siedziała postać wydająca się być ucieleśnieniem dumy. Młody mężczyzna ubrany był w nienagannie czyste, dworskie szaty, a w dłoni jego spoczywała długa, misternie wykonana laska w kształcie węża. Z bliska dostrzec można było, że skóra nieznajomego pokryta była niewielkimi, zielonymi łuskami, sam zaś yuan-ti przyglądał im się z góry wyzywającym spojrzeniem żółtych oczu, które zdawały się znać tajemnice, wykraczające poza ludzkie pojęcie...



Poszukiwacze zaginionej kapłanki

Dostanie się do świątyni Anubisa nie sprawiło bohaterom zbyt wiele problemów, gdyż Nadal miał już okazję zapoznać się z ogólnym planem miasta. Do celu dotarli praktycznie w momencie, gdy Yasumrae wraz z Ramadem kierowali się w drogę powrotną. Naveed w swej nowej formie jako pierwszy pobiegł w kierunku kapłanki, miaucząc radośnie. Kapitan jednak nie wykazywał tyle pogody ducha, witając się z tabaxi.
- Zawiodłem się na tobie kapłanko. Naraziłaś swym zachowaniem nie tylko swoje bezpieczeństwo, ale również nasze i ludzi, o których nawet nie masz pojęcia.
By nie ryzykować bycia podsłuchanym przez nieprzyjazne pary uszu, poszukiwacze zdecydowali, że dalsze ustalenia omówione zostaną wraz z wszystkimi z powrotem w gospodzie. Nie zdawali sobie nawet sprawy, że z cienia pobliskiego zaułka, obserwowały ich czujne oczy Roshana, upewniającego się, że nic im nie grozi.

[media]https://i.imgur.com/RIe9VTZ.png[/media]

Gdy drużyna znalazła się wreszcie razem w miejscu zakwaterowania, mogli wreszcie przysiąść przy stole i zdecydować co dalej. Plan był prosty i zakładał, że gdy tylko każdy przygotuje się już do drogi, niezauważeni wymkną się na zewnątrz i jak najszybciej skierują w stronę wschodniej bramy, gdzie jak mieli nadzieję Ardeshir już na nich czekał. Okazało się, że ich karczma wybrana była nieprzypadkowo, gdyż w jej piwnicy znajdował się podziemny tunel, prowadzący do niewielkiego składziku, w sąsiedniej ulicy. Powodu istnienia tego przejścia gospodarz nie miał zamiaru jednak zdradzać i nikt nie miał mu w tym momencie tego za złe. Trzymając się cieni wąskich uliczek, niczym zbiegowie pospiesznie udali się w stronę wyjścia z miasta, które jak dotąd przysparzało im jedynie kłopotów.

 
Koime jest offline