Do celi podszedł strażnik.
- Ej, cicho tam łachudro. Trzeba było nie zabijać naszego kapitana to byście mieli teraz spokój. Widziano wprawdzie tylko krasnoluda, ale dostaliśmy anonimowy donos, że wszyscy możecie być w to zamieszani. Całe wasze uzbrojenie spuściliśmy w kiblu, a złoto oddaliśmy biednym handlarzom narkotyków. Jedyną szansą dla was teraz jest ułaskawienie burmistrza, bo inaczej...
I tu przejechał dłonią po gardle ze złośliwym uśmiechem. |