Towarzysze zajęli się organizowaniem ewakuacji rodziny Vernois. Szło im sprawnie, krasnolud z podziwem dostrzegł, że mieszkańcy pospiesznie poczęli pakować dobytek. Grimmowi pozostało zaś czujne obserwowanie okolicy. Wspiął się na najwyższy pagórek i lustrował bliższe i dalsze otoczenie. Starał się ignorować zgiełk dochodzący z gospodarstwa, wsłuchując się w niecodzienne odgłosy... takie jak klekot kości.
- Na kowadło Grungniego - wymsknęło się w końcu khazadowi. - Co tu się najgorszego dzieje? |