Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2019, 23:57   #154
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Czasami jedna nieroztropna decyzja sprawiała, że ściśle założone plany brały w łeb. Czasami wystarczył jeden impuls… jak wtedy, gdy z Alexem wjechali do budynku wiochy w dżungli przez co masa zmutowanych psów miała dobre wejście dzięki staranowanej bramie. Potem zaczęła się cała chryja z jeńcami, układami, trupami, łowami… jeżdżenie między Nice City, a Espaniolą. Grupa Federatów nie próżnowała, ale ich konkurenci też nie marnowali czasu. Podczas gdy panna Holden i pozostałe wafle lady Amari gnuśniały w wiosce, reszta peletonu powoli parła do przodu.

Ściskając dyskretnie dłoń Alexa, technik posłała mu szybki uśmiech. Powinni bardziej przejąć się pracą, nawet jeśli byli zarobieni… poza tym bawili się dobrze, nie? Wypadało jednak dotrzymać danego słowa.

- Samochody to Nowojorczycy, a konie i wóz należą do CSA. Taki mieli plan - popatrzyła na fircyka, przybierając uprzejmy uśmiech. W końcu zanim wylądowali u Amari na herbatce, pracowali dla Teksańczyków przez całe dwa dni - Najpierw posłać paru konnych przodem, zaś wóz dać potem.

- Żołnierze i kowboje - do dyskusji wtrącił się Iwanow. Stał w pozycji na spocznij, wyprostowany i z dłońmi za plecami. Znowu nosił zapięty pod samą szyje mundur i minę profesjonalnego sztywniaka.

- Dużo wiesz - poparzył w dół na Vesnę, mrużąc trochę oczy - I wydajesz się pewna, ale co z Vegas? Wspominałaś przy strzelaninie o nich. Równie dobrze furami mogą jechać oni.

W odpowiedzi Shultzówna zaśmiała się perliście, wachlując rzęsami.
- Oj Anton… kobiety z naturą są bardzo ciekawskie. - przybrała wyjątkowo niewinną minę, przykładając dłoń do piersi. - Niemożliwe aby była to ekipa z Vegas, postawię na to kołpaki od fury i swoją klamkę. Słyszysz jak niezdrowa i niegościnna okolica tu jest, nie mają mapy, nie będą się pchać na ślepo. Nie są głupi. Nowojorczycy mają oryginał z aukcji, Teksańczycy odpis jedynej kopii która została u tego podróżnika z Nice City - odwróciła się do van Urka - Myślę że poczekają i zaatakują gdy będziemy wracać osłabieni długą podróżą przez dżunglę, ranami i chorobami… ale nie o tym. Na wszelki wypadek warto by poinformować milady, aby przysłała nam tu paru ludzi żeby czekali na nasz powrót i w razie czego odeskortowali, lub zasilili szeregi póki się nie wyliżemy. Warto też aby ktoś tutaj patrolował teren, na wszelki wypadek.

Nowojorczyk podrapał się po brodzie, wodząc wzrokiem od ich szefa do niewielkiej oddziałowej lekarki. Skrzywił się, zerkając na miejscowego przywódcę, Alexa i znowu szefa miejscowych.

- Co możecie powiedzieć o terenie na którym znajduje się czołg? Rodzaj terenu, przeszkody naturalne? Bagna, woda, bakterie, zwierzęta i owady. Gorączka bagienna, dezyderia, malaria, trujące rośliny, toksyny wszelkiej maści. - wyrzucił z siebie spokojnym głosem, zapatrując się na ich Federatę - Proponuję się nie spieszyć. Zbierzmy siły, przygotujmy się i pozwólmy im znaleźć nasz gambel. Trzymajmy dystans, ich śladów nie zgubimy, grupy są za wielkie. Dobrze pójdzie dojdzie do pierwszej potyczki już przy czołgu, który leży tam od jakiegoś czasu. Najpierw trzeba go wydostać. Odpalić, poskładać. NYA ma najlepszych techników i zasoby do tego zadania. Dajmy im się wykazać. Dywersji dokonamy gdy będą wracać: zmęczeni, ranni i puści w sprzęcie. Może stracą paru ludzi, parę koni. Miejmy ich na oku dzięki zwiadowcom - wskazał miejscowych myśliwych, a później Vesnę - Bomby Ves robiły dobrą robotę, dodajmy do tego umyślne otrucie ich zwierząt i ludzi. Osłabimy ich, potem zaskoczymy i odbijemy przesyłkę bez konieczności babrania się w błocie po łokcie… ale łodzie by się przydały - westchnął na zakończenie, pocierając nasadę nosa kciukiem.

- O terenie nie wiemy właściwie nic. Nikt z nas tam nie był więc nie wiemy czego się spodziewać. Poza dżunglą i bagnami. - Federata bez żenady przyznał się do niewiedzy w tym temacie wzruszając do tego ramionami. Ale nie było się co dziwić. On sam pochodził z całkiem innego krańca ZSA, większość konwojentów pochodziła z lokalnych milicji Nice City a takie rodzynki jak parka z Detroit, Marcus czy sam Iwanow też byli w tych okolicach pierwszy raz. Nie mieli więc nikogo kto byłby już w tej cholernej dżungli wcześniej i mógł się rozeznać w terenie.

- Dalsza droga prowadzi dalej ku wielkiej rzece i wielkiemu miastu. Im bliżej wielkiej rzeki i wielkiej wody tym więcej wody, mniej dróg i trudniej się podróżuje. - odezwał się Johansen skoro mowa była o lokalnych warunkach.

- Cudnie. A dam się tam wjechać furą? - Alex zapytał o to co jako kierowcę interesowało go najbardziej.

- Nie wiem. My nie używamy samochodów. Ale jest tam dużo rzek a nie na każdej zachowały się mosty. - szef lokalnej społeczności odpowiedział dość obojętnie jakby sprawa samochodów wszelakich nie interesowała go kompletnie.

- A co jeśli nie będą wracać tędy? Mogą jakoś ominąć tą drogę? - van Urk rozważał różne warianty więc i o różne rzeczy pytał lidera drużyny gospodarzy.

- Tutaj raczej nie. Do Espanioli jest ta nasza droga i ta trochę bardziej na południe. Może jak dojdą do rzeki to jakoś będą mogli nią popłynąć jeśli zbudują jakieś tratwy czy co. A może w wielkim mieście są jeszcze jakieś mosty na drugą stronę. - pytanie van Urka sprawiło, że Johansen o posturze spasionego wikinga zamyślił się jakby próbował w myślach przyzwać wygląd nie tak już widocznie często odwiedzanych okolic.

- Zmniejszmy do nich dystans - Iwanow popatrzył na dowódce Federatów - Będziemy mieć ich na oku. Zobaczymy co kombinują, a jeśli znajdą most to go wysadzimy. Na razie lepiej mieć ich blisko, użyć zwiadu. Założyć bazę w okolicy czołgu. Muszą być tam jakieś Ruiny, wszędzie ich pełno. Poki się da jedźmy autem, a potem - spojrzał na szefa osady - Może da się od was odkupić łódkę lub dwie.

 
Dydelfina jest offline