Jacek jako kanciarz nigdy nie wierzył w pieniądz obiecany. Liczył się tylko taki, który mógł zobaczyć i dotknąć. Identyczne podejście miał do wiary. Sprawiało to iż pomimo żywotu wybrańca i namaszczeń kapłańskich wiódł żywot jaki wwiódł. Teraz jednak zobaczył i uwierzył.
-Wsssszysstko Panie. Ocal mój mierny żywot jak i innych mieszkańców Gluckwunschen i tych, którzy przybyli szukać tu schronienia. Błagam oddam wszystko co sprzeniewierzyłem z twego kościoła i postaram się wieść lepsze życie. Błagam wspomóż swego mizernego sługę.- mówił w modlitwie padając na kolana.