Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2019, 22:17   #128
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
21 Brauzeit 2518 KI, Herrendorf

Ściśnięta w gardle ze strachu i podniecenia jakby ją ktoś podduszał, mocno wczepiała dłonie w oparcie siedziska czarodziejki, jakby ów tymczasowy tron był gwarantem bezpieczeństwa. Poczuła ból napiętych palców, choć te z uwagi na jej karnację nie bielały z wysiłku, już mając alabastrowy odcień, speszona oderwała dłonie od oparcia i spuściła wzdłuż ciała, czują na raz jak bardzo pomagało to utrzymać wyprostowaną sylwetkę.

Liczne cienie, tkane przez mizerne światło świec, rysowały wnętrze chaty przedsionkiem koszmaru. Olivii kręciło się w głowie i tylko opanowany głos pani Kateriny był balsamem powstrzymującym ją od łez i paniki. Słuchając powątpiewania, a zarazem mądrych rad o opuszczeniu przeklętego miejsca panna Hochberg nabierała do niej coraz to większego szacunku, darząc i swego rodzaju estymą.

W głowie wciąż odbijały się złowieszczo słowa Przeklęte miejsce. Jakże nie miało być przeklęte skoro chaty nie miały okien, a na ulicach i w obejściach królowały muchy wielkości ważek, z braku mogących je zeżreć wron, a może i innych ptaków. Zadawała sobie pytanie czy kapłan Sigmara wierzył w podobne zabobony jak odpędzanie umarlaków martwymi patkami, czy też pozwalał na to, by uspokoić kmiotków.

Kiedy Morianin się odezwał, a za chwilę nawet przedstawił, uważna Olivia skupiła swą uwagę na jego osobie, chcąc przez chwilę chociaż odpędzić myśli o ożywionych trupach. Wpatrzyła się w powieki i oczy, jakby mogła wypatrzyć ostatni odbity tam obraz snu. Przecież ona też śniła i jakby jechała na bagna bo się jej to przyśniło, wszyscy potraktowaliby ją jak wariatkę, a kiedy słuchało się Leto takie słowa były logiczne. Efemeryczny rycerz wciąż jednak skrywał swą duszę za tęczą uśmiechów, słów, gestów. Może też pobudzona wyobraźnia dziewczyny tak mężczyznę przedstawiała, dość było, że Ametystowa Czarodziejka zdawała się liczyć z jego słowami.

I myśmy i oni suchą nogą przeszli przez kloakę, choć prawił kapłan, że to niemożliwe. Dlaczegóż by tak nie wrócić? - nie dawało jej spokoju. Inne jeszcze dziwactwa targały myśli młodej czarownicy, jak to - Kiedy i jak mur wystawiono? Na to trzeba było czasu i niepospolitego ruszenia. Będąc jednak pewną, że i bieglejsi od niej w sztuce o tym pomyśleli, pozostawała względnie spokojna, chwilowo skupiła się na drażniącym swądzie świec, szukając oczyma ujścia dla dymu w sklepieniu chaty.
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 30-10-2019 o 05:21.
Nanatar jest offline