Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2019, 12:01   #113
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=3Uwfio0pDfQ[/media]
Na chwilę zapanowało milczenie, kiedy kapitan Templara odsłonił swoją twarz. Metaliczne płyty odbijały czerwone światło gwiazdy, która chyliła się ku zachodowi. Równie czerwone ślepie bacznie badało każdego z żołnierzy Rebelii w tym Badlacka. Porucznik Greistone miał już coś powiedzieć, kiedy jego przybrana córka szepnęła mu coś na ucho, na co kiwnął głową.

-Dobrze, kapitanie Tempest. Należy Wam się odpoczynek. Danymi zajmiemy się za trzy godziny. Ansa eskortuj panów.- odrzekł, odwrócił się na pięcie i iście żołniersko skierował się w obstawie dwóch ludzi. Reszta szeregowych została.

-Och, dajcie sobie spokój.- Major skierowała słowa do pozostałych żołnierzy- Jest ze mną Kapitan Badlack, a nasi goście chyba nie zamierzają już robić kłopotów. Tett weź tylko skrzynię depozytową i odłóż tam gdzie zawsze.

Rebeliant zwany Tett kiwnął głową i podniósł skrzynię bez żadnego wysiłku. Był najwyższy i najbardziej muskularny z całej gromady. Ansa przeczesała włosy kiedy wiatr znów zmierzwił idealnie ułożoną fryzurę i tylko przeklęła cicho pod nosem.

-Kapitanie Draug. Reszta załogi, Will. Kazałam przygotować wam kwatery. Powinny Was zadowolić. Znajdują się w wieży po prawej. Cisza, spokój, trochę tutejszej odmiany karaluchów. Ogólnie postaram się, żebyście nie jedli bulwozerzu, bo ma naprawdę obrzydliwy smak. Trochę konserw, pakietów żywnościowych i oczyszczonej wody.

Szli w kierunku antycznego pałacu, mijając chowane pośpiesznie pod płachty przez pilotów i mechaników, myśliwce z racji zbliżającej się burzy. Wszyscy obserwowali załogę Templara (z nieurywanym podziwem sam statek) a Flizzy nie mógł napatrzeć się na flotę rebelii, tak że jego nietoperze uszka drgały w podziwie i pasji. Zatrzymali się przed głównym wejściem do pałacu. Wysoki portal pamiętał jeszcze czasy sprzed Republiki. Koło worków z piaskiem stały stanowiska ciężkich karabinów blasterowych z modułem tarczy energetycznej, a dwójka żołnierzy zasalutowała Major i wróciła do kamiennej postawy.

W środku pachniało pleśnią, wilgocią, kamieniem. U góry paliły się lampy oliwne, co tworzyło tajemniczy, bajeczny klimat wchodzenia w trzewia czegoś zapomnianego od stuleci. Wewnątrz panował większy ruch. Sullustanie, ludzie, Twi’lekowie wszyscy albo byli czymś zajęci albo oddawali się budowanie braterskich więzi. Na rogach były umieszczone kamery. Draug domyślał się, że analizują ich w obszernych bazach danych. Zresztą ta Ansa znała jego imię, choć nie przedstawił się.

Skręcili w korytarz po lewej i po chwili stali przez kręconymi schodami. Gramoląc się powoli na trzecie piętro znaleźli się w obszernej długiej alejce. Major Ansa stanęła przed drewnianymi, nadwyrężonymi upływem czasu drzwiami i dotknęła dłonią panelu. Zamek trzasnął a wrota do krainy baśni stanęły otworem. Na tym poziomie nie było nikogo, a lampy oliwne z głównego holu zamieniono na zwykłe oświetlenie elektryczne. Kiedy drużyna znalazła się w środku zobaczyła odpowiednią ilość łóżek polowych trzymających się na metalowym szkielecie.

-Prowiant zostanie za chwilę przyniesiony. Zjedzcie, umyjcie się.- młoda kobieta wskazała palcem łazienkę po prawej.- Potem wpadnę do Was z dobrym bimbrem. Bulwozerz po destylacji nie smakuje jak gówno, a daje niezłego kopa. Niemniej kapitanie proszę by Pan zachował trzeźwość. Porucznik Greistone oczekuje Waszej obecności kiedy tylko zregenerujecie siły.

Potem miała już wychodzić kiedy spojrzała na Williama i lekkim gestem zasugerowała prywatną rozmowę. Wychodząc jeszcze tylko musnęła wzrokiem Kelsana, a potem razem z Badlackiem skierowali się wzdłuż korytarza, stając przy zabrudzonym oknie (wymienionym przez nowych mieszkańców pałacu). Na zewnątrz zaczęła się burza piaskowa, cholernie mocna burza piaskowa. Bez trywialności, jak to Ansa, szybko rzuciła.

-Ufasz im? Wiesz co to za dane? Nie mieliście ogona?!- Major zaczęła pośpiesznie wyrzucać z siebie słowa.- No i… brakowało mi Ciebie starszy bracie.- powiedziała nagle zupełnie łagodnie i pozwoliła sobie na krótkie objęcie.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 29-10-2019 o 14:07.
Pinn jest offline