Kadir spoglądał z pewną trwogą w górę. Monstrum wlazło na ich kopułę... Niedobrze, bardzo nie dobrze.
Kadir pokręcił przecząco głową.
- Nie mam niczego, co by zwierzęta unieruchomiło, no, chyba, że już tak na zawsze.
-
Co do ruchu - Kadir skinął na swoje sługi, które wzbiły się w powietrze, ciągnąc za sobą grube liny. Platforma zaskrzypiała i drgnęła. Potem ruszyła się zbliżając do ściany.
-
Gdyby ktoś był tak miły i zmienił kształt kopuły? - Kadir wysłał mentalny przekaz, o jakiego rodzaju wyjście mu chodzi.
Jednak najważniejszym teraz było umknąć z pod cielska skorpiona. Był zatem gotów stopniowo obniżać pułap by oddalić się jak najdalej od centralnego punktu kopuły.
-
Możesz wysłać jednego konstrukta, by wraz z moją iluzją robił za przynętę, która być może odciągnie tego przerośniętego owada od nas? - zapytał Kadir, choć nie wiadomo kogo, gdyż równocześnie zajął się już rzucaniem zaklęcia.
Po przeciwnej stronie względem ruchu platformy, z kopuły wysypał się mały oddział jeźdźców. Byli znakomicie oświetleni i gnali na złamanie karku.
Kadir pierwotnie chciał stworzyć innego skorpiona. Zrezygnował jednak z tego pomysłu. Inny skorpion mógł przestraszyć "ich skorpiona", co by znaczyło, że umykając spadł by prosto na nich, gdy by wylatywali z kopuły.
A nawet jeśli nie. Wpierw zapewne doszło by do prężenia się i prychania. Co by znaczyło, że skorpion nadal by siedział na szczycie kopuły.
Dużo lepszym pomysłem wydał się apel do instynktu drapieżnika. Jeśli coś ucieka, to trzeba to gonić! A szczególnie, jeśli byli to ludzie, których się przecież spodziewał.
Mała kolumna ludzi miała wyjechać na jakieś 100 stup za kopułę, a potem mieli zacząć krążyć.