Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2019, 20:45   #1620
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Weszli do dużego pomieszczenia. W oczernionym sadzą kominie płonął ogień, zapewniając ciepło. Dwa osadzone w wykuszach okna co rusz rozbłyskiwały blaskiem szalejącej na zewnątrz burzy. W centrum komnaty stał długi stół, przy którym siedziało trzech odzianych w wyblakłe zielone liberie służących. Jeden z mężczyzn siłował się z rozwalonym skórzanym trzewikiem, starając się do końca urwać od niego podeszwę. Drugi mężczyzna i kobieta zajęci byli reperowaniem odzieży. Wszyscy troje byli w widoczny sposób zmutowani. Szewczyk miał nienatralnie wydłużoną, walcowatą głowę, zupełnie pozbawioną włosów. Służce, spod długiej, prostej spódnicy zamiast obutych stóp wystawały kozie kopytka, a jej towarzysz cerował rajtuzy używając do tego trzech rąk. Już na pierwszy rzut oka widać było pomiędzy nimi podobieństwo, tak jakby byli ze sobą bliżej lub dalej spokrewnieni. Mieli podobne rysy twarzy, w szczególności linię nosa i wąskie usta. Te cechy wyglądu awanturnicy widzieli już w gabinecie von Wittgensteina pod semaforem, na nieopisanych portretach…

- Po coście przy… - trzyręki przerwał rozmowę z kobietą i zwrócił się do bohaterów, najwyraźniej biorąc ich za kogoś innego. Kiedy zorientował się, że ma przed sobą obcych, zerwał się na nogi. – Kim jesteście? Co tu robicie?
- Spokojnie Tadeuszu, to pewnie ludzie od tego gościa Państwa, tego olbrzymiego Ulfhednara, prawda?
– służka uspokoiła towarzysza, przypatrując się intruzom. Miała słodki, dziecinny głos. – Może są głodni. Kuchnia jest po drugiej stronie – wskazała na pomieszczenie, z którego weszli. – Grunia i Boris tam są. Mogą Wam coś przygotować.
 
xeper jest offline