Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2019, 03:38   #134
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 31 - Premiera “Das i Kitty”

2054.09.20 - południe, nd; pogodnie; skwar; Sioux Falls, mieszkanie Betty


Dojazd



Czarny, kanciasty, terenowy pickup mknął w pogodną, wrześniową niedzielę ulicami Sioux Falls. Widać było, że kierowca poruszał się po mieście jak ryba w wodzie więc nie mógł być to być jego pierwszy kurs ani tym wozem ani po tej trasie. A podczas mijania kolejnych zakrętów, skrzyżowań i pojazdów wszelakich trójka osób wewnątrz czarnego pickupa miała okazję porozmawiać zanim dojadą do celu.

- Chyba zrobiłyście niesamowite wrażenie na naszej lodziarze. Nie wiem czy Don wam to daruje. Może się “poczuje”, że nie jest już w centrum jej atencji. - zauważył pogodnie Steve gdy dopiero wyjeżdżali z parkingu widząc jak raźno i wesoło Jamie machała im na pożegnanie. A z dwiema swoimi ulubionymi klientkami nawet przyszła się pożegnać osobiście, obejmując je na pożegnanie a po cichu zapewniając, że na pewno przyjdzie dzisiaj wieczorem.

- No wiesz Steve, robiłyśmy co w naszej mocy. - Eve odpowiedziała wesoło moszcząc się wygodnie na tylnym siedzeniu i jak zwykle opierając każdy łokieć na jednym z przednich foteli aby mogła zaglądać przez przerwę między nimi na to co się dzieje przed maską albo na swoją parkę na tych fotelach.

- Właśnie widziałem. No chyba podziałało całkiem nieźle. - odparł ubawiony Bolt włączając się do ulicznego ruchu. Terenówka skierowała się ku wyjazdowi z centralnego placu w tym mieście i skierowała się na południe, w kierunku jeszcze dość odległego apartamentowca w jakim mieszkała pewna siostra przełożona o kasztanowych włosach. Przynajmniej gdyby trzeba było iść na piechotę a nawet miejską, konną komunikacją to też nie był rzut beretem.

- Ciekawe czy zgodziłaby się na sesję… albo jakiś filmik… - myśli fotograf zdawały się płynąć jeszcze na temat owej smukłej lodziary którą zostawili w jej miejscu pracy.

- A ten filmik z rana? Kiedy będzie gotowy? Z tego wszystkiego nie zdążyliśmy go obejrzeć jak wyszło. - kierowca za to miał własne zainteresowania. To pytanie rzeczywiście zmieniło tor rozmowy z blondyną.

- No nie wiem. - wyznała po chwili wahania. Przygryzła swoją pełną wargę zanim podjęła wątek. - Bo widzisz mieliśmy jeszcze z Lamią plan aby dodać scenkę z szatni. Czyli Mary Sue i trzech kolegów. I miałyśmy cichą nadzieję, że twoi chłopcy by się zgodzili wystąpić. Myślisz, że by się zgodzili? - blondynka zerknęła krótko na swoją dziewczynę ale skoncentrowała na swoim chłopaku którego o to pytała.

- Pytasz mnie czy Don, Dingo i Steve zgodzą się we trzech ciebie bzyknąć przed kamerą? - kierowca zmrużył brwi jakby się chciał upewnić czy dobrze rozumie pytanie. Ale widząc energiczne, twierdzące ruchy krótko ostrzyżonej blond głowy z finezyjnym kędziorkiem na czole też skinął głową na znak, że teraz wie o czym rozmawiają.

- No to myślę, że będą się pytać czy na raz czy po kolei. Ale jak wszyscy wieczorem mamy być w “Honolulu” to same możecie ich o to zapytać. Sądząc po tym jak byli podjaranim twoim występem poprzednim razem to raczej nie przewiduję odmowy no ale to już ich pytajcie. - “Krótki” wydawał się być zrelaksowany i pewny siebie gdy mówił swoje słowa. A właśnie mijali jakieś wypalone skorupy całego kompleksu szpitalnego. To, że to był kiedyś szpital świadczyły wciąż widoczne tam i tu napisy i oznaczenia na budynkach. A to, że była to wypalona skorupa świadczyły osmalenia na tych ścianach. Obojętność z jaką para miejscowych, Steve i Eve, mijała ten wypalony kompleks świadczyła, że mijają stały element swojej codzienności więc to co się tutaj działo musiało dziać się dawno temu i przyzwyczaili się do tego.

- To super! I rany, Steve, no nie słyszałeś co mówiła Mary Sue? No pewnie, że na raz! - fotograf była widocznie ucieszona taką odpowiedzią bo zabujała brwiami w stronę Lamii na znak, że sprawa ma jak najlepsze rokowania. - I najlepiej z każdej strony na raz i z dużą ilością ustnych zaliczeń… - dodała ciszej swoje osobiste życzenie co do tej scenki. - Mam już nawet jedną miejscówę. I tam jest w sam raz szatnia. Na scenerię byłaby w sam raz. Jest odpowiednio brudna to takiej brudnej sceny. - blondyna już zdawała się myśleć nad przyszłą produkcją i też miała na to jakiś pomysł.

- No ale to w takim razie kiedy można by to zrobić? - kierowca jadąc tymi słonecznymi ulicami mijał mniej lub bardziej odremontowane budynki. Albo wcale nie ruszone odkąd skończył się dawny świat. Lamia zaś zaczęła rozpoznawać okolicę. Gdzieś tymi ulicami jeździła z albo do miejskiego szpitala gdzie pracowała Betty. Chociaż Bolt wybrał widocznie inną trasę niż jeździły miejskie, konne autobusy.

- Noo… - fotograf zamyśliła się na chwilę zanim odpowiedziała. - No to co nagraliśmy rano to bym pewnie zdążyła obrobić przed weekendem. Ale weekend mamy zajęty więc nici z wspólnego kręcenia. No a jak ciebie i chłopaków w roboczy tydzień nie ma no to najprędzej byśmy mogli kręcić w następny weekend. No i znów ze dwa, trzy dni na złożenie. Jeszcze zależy ile będę miała zleceń i czasu wolnego. - fotograf siedząca na tylnym siedzeniu przedstawiła swoje ostrożne szacunki dotyczące tego grafiku planu filmowego o jakim sobie rozmawiali. A czarna furgonetka minęła tą asfaltową arterię przed jakąś kiedyś czekały z Betty aby parada przeszła i mogły jechać dalej. A to oznaczało, że już są nie tak daleko od docelowego adresu.

- No to mam nadzieję, że nam też nie wlepią jakiejś akcji na weekend. - Steve skrzyżował dwa palce na znak pozytywnego zaklinania rzeczywistości. Ale co by nie mówić gdy ktoś nie miał pracy tylko służbę no to nie był do końca panem samego siebie nawet w wolne weekendy. A przed maską pojawiła się już ulica przy której mieszkała Betty chociaż apartamentowiec w jakim mieszkała był jeszcze za dwoma zakrętami więc go nie było widać.

- No ja też. Jej. Ciekawe kto dzisiaj będzie u Betty. - blondynka na tylnym siedzeniu też chyba zorientowała się, że są już tuż - tuż bo znów zmieniła temat rozmowy. I rzeczywiście pokonali ostatni zakręt i ukazał się ten kilkupiętrowy apartamentowiec po jednej stronie i cukiernia Mario po drugiej.

Gdy czarny, kanciasty pojazd parkował przed budynkiem pośród innych aut, widać było znajome ciężkie kombi Betty i osobówkę Madi. A ledwo we trójkę wysiedli na ten nieznośny, asfaltowo - betonowy skwar z którym całkiem skutecznie walczyła klimatyzacja terenówki to z balkonu Betty powitało ich radosne machanie rączek i zapraszające okrzyki dziewczyn które już były na miejscu.


---




Obiad



Okazało się, że gdy załoga czarnej terenówki znalazła się na pokładzie kasztanowłosej pani zamku to mają zaproszony i oczekiwany komplet. Betty otworzyła im drzwi osobiście i przywitała się ciepło tak z całą trójką jako całością jak i każdym z osobna. Nie było najmniejszych wątpliwości, że są miło i ciepło witani i oczekiwani.

- Eeejjj! Steve! A gdzie masz mundur!? Noo weeeźź… - Madi ledwo się zobaczyła Steve’a na własne oczy to zgłosiła reklamację którą spora część żeńskiego towarzystwa mocno poparła.

- No następna… - mruknął jedyny mężczyzna w tym gronie i lekko pokręcił głową. A rzeczywiście przyjechał w swojej turystycznej wersji jaką chyba najbardziej lubił gdy miał wolne. Ale która wydawała się w jawnej opozycji do galowego munduru w jakim zjawił się pod tym adresem wczoraj rano gdy przyjechał zabrać Lamię.

- Oj, daruj mu, on się tak stroi tylko jak zabiera koleżanki z woja na lody. - Indianka w czarnym podkoszulku z oderwanymi rękawami prychnęła jakby chciała dorzucić swoje trzy grosze.

- Nie koleżanki tylko dziewczyny. Teraz wszyscy chodzimy ze sobą. Znaczy ja z Lamią i Steve’m a oni ze mną. - do rozmowy włączyła się Eve która stanęła w obronie swojego wspólnego faceta wskazując po kolei palcem kto tu w ich trójce z kim chodzi. Wyglądało na to, że każdy z każdym.

- No dobrze, to skoro te powitania mamy za sobą no to zapraszam do stołu. - okularnica jak zwykle niezawodnie w parę chwil zaprowadziła porządek przy okazji wskazując na stół. Ten był jakiś duży, Lamia nie była pewna czy go wcześniej widziała ale był na tyle duży by pomieścić ich wszystkich. Betty i Olga wydawały się być ulepione z tej samej gliny. Roztaczały wokół siebie aurę stanowczości w słowie, geście i spojrzeniu gdzie mimo płaszcza nienagannych manier od razu wyczuwało się, że nie jest zbyt mądre stawiać im się okoniem. Dla odmiany Val i Crystal wydawały się być na drugim biegunie. Ciche, pogodne, uśmiechające się ostrożnie i generalnie miłe. Madi i Diane za to wyglądało na to, że nadają na podobnych falach dając upust swojej nieskrępowanej konwenansami naturze. Chociaż pozornie grzeczna i ułożona masażystka wydawała się przeciwieństwie mającej na pieńku z systemem gangerki.

- Jedzcie śmiało. I tak trzeba to zjeść, żeby się nie zepsuło. - Betty wskazała na stół na jakim widać było część dań jakie zostały po wczorajszym grillu. Pieczone kiełbaski, boczek, żeberka, kurczak wciąż zalatywały grillowym zapachem gdy się je wzięło do ręki. A do tego to co już pewnie było zrobione dzisiaj a na deser nawet wypieki z cukierni Mario jaka była po drugiej stronie ulicy. W towarzystwie które łączyło wspólne zainteresowania i cele atmosfera zrobiła się bardzo rodzinna. Przy okazji wyjaśniło się, że nieco wcześniej Jack zabrał Amy do siebie co strasznie rozbawiło dziewczyny które były tego świadkiem.

- On chyba nas się boi. Zwłaszcza Betty. - Madi która była w istnie szampańskim nastroju już teraz bez żenady podzieliła się opinią z resztą towarzystwa.

- Mnie? Czy ja jestem jakaś straszna? - okularnica zrobiła niewinną minę elegancko odkrajając nożem kawałek kiełbasy i wbijając ją na widelec po czym prawie hipnotycznym ruchem wkładając go sobie do ust.

- No pewnie! Co się dziwicie? Tak naskoczycie, takie całe stado paskudnych harpii na jednego, biednego chłopaka to co ma sobie o was pomyśleć! - Eve wesoło odbiła piłeczkę biorąc w obronę zachowanie kogoś kto chyba na dniach został chłopakiem Amelii.

- A ty Steve? Ty się nas boisz? - Diane spojrzała koso z drugiej strony stołu na mundurowego który akurat teraz znów był w jakiejś hawajskiej koszuli, szortach i kapciach jakie sobie wybrał przy wejściu z bogatej kolekcji gospodyni. No ale pod względem przewagi liczebnej to stosunek sił 1:8 rzeczywiście mógł przytłaczać.

- Ależ skąd. Liczę, że jak będzie dziać mi się krzywda to mnie uratujecie. - Mayer nie dał się zapędzić w kozi róg i jego odpowiedź rozbawiła resztę towarzystwa.

- A jak było wczoraj w “Starym Kinie”? - Eve zapytała Di i Madi bo chociaż niby ostatni raz z motocyklistką widziały się wczoraj wieczorem to wydawało się to wieki temu.

- O. Też jestem ciekawa. - Olga poparła pytanie fotograf i z ciekawością popatrzyła na dwie dziewczyny jakie spędziły sobotni wieczór w klubie w jakim szefowała ochronie.

- Było świetnie! Chociaż na początku to myślałam, że nas wywalą a nie wyjebią. - Madi bardzo chętnie podjęła temat i na zmianę z Indianką zaczęły opowiadać wydarzenia z ostatniego wieczoru.

- No. Bo nas nie chcieli wpuścić do tego gloryhole. - Diane potwierdziła słowa swojej nowej kumpeli kiwając do tego swoją czarnowłosą głową.

- Nie chcieli was wpuścić do gloryhole? - Olga zmarszczyła brwi z miną sugerującą wyraźnie, że coś tutaj jej się mocno nie zgadza.

- No! Znaczy ten, właściwie to chcieli tylko my chciałyśmy wejść do tej strony do obciągania a nie obciągającej. I zapiąć coś a nie na odwrót. I cholera nie chcieli nas wpuścić! - czarnowłosa masażystka zaczęła omawiać jak to było wczoraj w trzewiach klubu i sytuacja zaczynała się powoli wyjaśniać.

- No to musiało zaskoczyć moich chłopców. Raczej dziewczyny które się piszą na takie zabawy preferują tą drugą stronę. - Orlov wyglądała na uspokojoną jakby teraz zachowanie obsługi było dla niej zrozumiałe.

- A co mnie to obchodzi? Ja tam pojechałam coś zapiąć. I nawet zabrałyśmy z Madi własne zabawki. - motocyklistka prychnęła jakby tłumaczenie szefowej ochrony nie trafiało jej do przekonania.

- A co było dalej? - Betty umiejętnie skierowała uwagę na dalszy ciąg tej opowieści aby nie generować zbędnych scysji.

- No w końcu ich przekonałyśmy, że nie przyszłyśmy tam obciągać, przynajmniej nie dzisiaj no i jakoś nas w końcu wpuścili gdzie trzeba. - masażystka i rehabilitantka w jednym machnęła na to ręką i wróciła do relacjonowania wczorajszych wydarzeń.

- No i weszłyśmy do tej kabiny i właściwie na początku to dość nudno było. Bo nikogo nie było po drugiej stronie. Więc nam się zaczęło nudzić to zaczęłyśmy się zastanawiać co wy porabiacie we trójkę. - gangerka westchnęła gdy proza życia nawet w takim wyjątkowym miejscu jak tajne kabiny w trzewiach starego kina dały o sobie znać.

- O nas? Ojej. I co wam wyszło? - Eve wydawała się zaciekawiona tak samo wydarzeniami z klubu jak i tego do jakich wniosków doszły dwie koleżanki skoro ich trójka stała się tematem rozmowy.

- Naprawdę Di cię zostawiła nagą na stole przybraną za deser? - Madi wydawała się pod wrażeniem, zwłaszcza jak Eve energicznie i z radosnym uśmiechem potwierdziła skinieniem głowy słowa motocyklistki która sama ją wczoraj tak przystroiła zanim przyjechała Madi i zabrała ją na nocny klubing.

- No mówiłam ci przecież. No a do żadnych wniosków nie doszłyśmy bo słyszymy, że drzwi się otwierają i do środka ktoś wchodzi. No to się na nią gapimy przez te dziury ale tam cholera słabo widać przez te dziury, ktoś nie stanie dokładnie naprzeciw to kurde nic nie widać. - Diane lekko ofuknęła rehabilitantkę jakby ta miała niedowierzać jej słowom. I dołączyła swoją dolę do tej opowieści. Ale koleżanka szybko jej przerwała.

- I patrzymy przez te dziury a tam po drugiej stronie jaka foczka! No nic tylko zapinać! - druga amatorka zapinania czyichś otworków nie wytrzymała i kontynuowała tą ekscytującą relację.

- Ale miała głupią minę jak się zorientowała, że ma do czynienia z dwiema dziewczynami! Najpierw to nam tłumaczyła, że weszłyśmy ze złej strony i jak mamy ochotę to możemy do niej dołączyć. - Di nawet dzisiaj to bawiło bo roześmiała się na całego, zresztą Madi kiwała twierdząco głową i też ją to bawiło a za nimi i resztę towarzystwa. Nie było trudno sobie wyobrazić jak mogła zareagować obca dziewczyna która odkryła, że po drugiej stronie ściany też są dwie dziewczyny.

- O tak, ale jak już załapała, że to nie pomyłka tylko tak naprawdę to się mała postarała. Pierwszorzędny towar. - Madi pokiwała głową chwaląc ową bezimienną dziewczynę z wczorajszego wieczoru.

- No to czyli wieczór wam się udał. - Olga też chyba była zadowolona, że klientki z wczorajszego wieczoru tak sobie chwalą wizytę w jej klubie.

- Ale to nie koniec! - zawołała motocyklistka czym chyba zaskoczyła wszystkich. - Bo wiecie, faceci jak tam zapinają to może i fajnie. Ale no jak my to właściwie przez sztuczniaka nic nie czujesz, na sobie czujesz ścianę i nawet nic nie widzisz. Tylko na słuch coś słychać. To trochę jakby dziurę w ścianie zapinać. A słyszymy z Madi po jękach że ta mała ma niezły ubaw. No to mówię do niej, że zrywamy się stąd i pukniemy się w kiblu. No i się zgodziła. - Diane raczyła biesiadników kolejnymi detalami wczorajszego wieczora a masażystka potwierdzała to ruchami głowy.

- I zgadnijcie do jakiego kibla poszłyśmy. - Madi wyszczerzyła się tak ewidentnie, że nie można było mieć wątpliwości do jakiego poszły.

- Do naszego?! Wow! Lamia słyszałaś?! No to chyba będzie nasz kibel miłości! - Eve aż klasnęła w dłonie z uciechy w pełni popierając wybór swoich kumpel.

- I co było dalej? - Olga też była ciekawa jak się ostatecznie skończyła ta wizyta w jej włościach z wczorajszego wieczoru.

- No jak to co? Zapięłyśmy ją we dwie w tym kiblu. Świetny towar. I zaprosiłyśmy ją na dzisiaj. Tutaj i na wieczór. Ale mówiła, że nie wie czy da radę przyjść. - Diane prychnęła się i miała minę jak faceci gdy zwykle przy kolegach chwalili się swoimi podbojami i zaliczeniami.

- Laura. Ma na imię Laura. Więc jakby się tutaj albo w “Honolulu” dobijała do drzwi jakaś Laura to pewnie właśnie ta z kina. - Madi zakończyła wesołym akcentem który chyba ucieszył wszystkich obecnych.


---



Premiera



- Nie… mam już co chciałam - brunetka podniosła smartfon i wyłączyła nagrywanie. Odtoczyła się też w bok, siadając na blacie z beznamiętną miną. Pomachała do tego telefonem - Teraz wszyscy zobaczą jaka z ciebie dziwka. Twój stary, wszyscy w tej waszej dziurze. Dzięki suczko, ułatwiłaś mi robotę… - zaśmiała się ochryple

Film zakończył się ochrypłym śmiechem ciemnowłosej Das i zbliżeniem na przerażoną twarz Kitty o krótkich blond włosach. Potem, zupełnie jak w prawdziwym filmie pojawiły się napisy końcowe. Reżyseria, obsada, kamery, złożenie w całość, korekta… Wyglądało jak jakiś krótkometrażowy, może trochę nisko budżetowy ale jak prawdziwy film z dawnych czasów a nie coś co powstało na początku tego tygodnia.

Eve się postarała i ładnie zmontowała ujęcia z różnych kamer w jedną sensowną całość. Część można było oglądać jak ze smartfonu jaki trzymała Das co pozwalało spojrzeć na scenę z jej perspektywy. A gdy trzeba było i całość sceny lepiej było widać okiem kamery z zewnątrz to było to właśnie tak pokazane. Tak się właśnie zaczynał film gdy zamknięte drzwi nagle gruchnęły otworem i rozzłoszczona Das wpadła do środka wlokąc ze sobą szamoczącą się z nią Kitty. Ładnie były też skomponowane ujęcia biurka bo Eve przed filmowaniem ustawiła krzyżowy ogląd kamer więc były ujęcia z profilu gdzie było ładnie widać jak jedna aktorka zalicza tą drugą albo na odwrót, z szerszej krawędzi biurka gdy widać było front Das a Kitty to w zależności od ujęcia i etapu rozwoju akcji. Całość wyszła jak prawdziwy film akcji.

- Woow… I to same nagrałyście? - Val była wyraźnie pod wrażeniem gdy na wielgachnym ekranie kina domowego pojawiły się ostatnie napisy. Nie było się co dziwić jej wrażeniu bo po prostu wyglądało to jak prawdziwy film akcji, z prawdziwym scenariuszem, aktorkami, przekonywującym odgrywaniem ról no i jaką wartką akcją!

- Brawo! Brawo! - Betty zaczęła klaskać i wraz z nią reszta towarzystwa też jakby dopiero otrzeźwiała na tyle by przypomnieć sobie jak zazwyczaj wyraża się aplauz przy premierach i innych występach. Wszyscy co pozajmowali przed plazmą miejsca na sofie, fotelach czy podłodze zaczęli bić brawo.

- Brawo Księżniczko. Jestem z ciebie taka dumna. Rośnie z ciebie prawdziwa Księżniczka która pewnego dnia będzie prawdziwą Królową. I ten dzień przyjdzie szybciej niż wszystkim nam się tu zdaje. - Betty pierwsza podeszła do Lamii i złożyła jej gratulacje oraz życzenia. I znów jej słowa wywołały aplauz otoczenia więc panowała powszechna radość i zgoda. Posypały się kolejne gratulacje oraz pytania co i jak było nagrane, skąd taki pomysł no i kiedy będzie następny filmik

- No ja myślałam, że trochę mnie bajerujecie z tymi filmami. No ale jak to tak ma wyglądać… - Diane zwierzyła się w pewnym momencie z początkowych wątpliwości jakie chyba miała jeszcze w Mason City nawet jak się zgodziła na przyjazd do Sioux Falls. A teraz wydawała się być pod wrażeniem tego pierwszego profesjonalnie nagranego i złożonego w całość filmiku.

- No jakbym was nie znał to bym pomyślał, że to jakiś filmik sprzed wojny. Ale byłyście świetne. Jakby ta akcja działa się naprawdę a nie na filmie. No i jak mówiłem, jesteście najlepsze. - Steve’owi filmik również się spodobał i na koniec objął obie swoje dziewczyny przyciągając je do siebie.

- Podobała mi się ta scena na tym biurku. Pasuje do każdej brudnej wywłoki. - Olga pokiwała swoją ciemnowłosą, krótko ostrzyżoną głową na znak, że film jej również jej przypadł do gustu.

- O właśnie Olga, bo rozmawiałyśmy z Lamią i byśmy potrzebowały środka dystrybucji. A w kinie macie no… no kino właśnie. Kilka sal nadal działa. Znaczy no nie ten filmik bo ten to do prywatnej kolekcji ale tak przyszłościowo to by nam się przydało coś. - Eve mimo pozorów roztrzepania klasycznej blondynki jednak potrafiła myśleć całkiem trzeźwo.

- Ja jestem szefem ochrony i nie odpowiadam za to co się robi w poszczególnych salach. - królowa lodu z typowym dla siebie chłodem wyprowadziła blondynkę z błędu.

- Oj nie udawaj, wszyscy wiedzą, że nie jesteś tam byle kim. Jakbyś przedstawiła sprawę w odpowiednim świetle to by mogło wiele pomóc. - fotoreporterka parsknęła aby dać znać, że wie trochę więcej niż to na pierwszy rzut oka wygląda.

- A dlaczego bym miała stawiać jakąś sprawę w jakimś świetle? Zresztą nie przyjechałam tutaj rozmawiać o interesach. A wy chyba nie macie jeszcze niczego do tej dystrybucji. - trudno było powiedzieć czy Olga rzeczywiście nie chce rozmawiać o interesach na tej towarzyskiej wizycie czy tylko się z nimi drażni. Eve zerknęła ukradkiem na Lamię sprawdzając co ta powie na to wszystko.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline