Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2019, 12:08   #89
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Po chwili gdzieś z boku rozległy się ciężkie kroki i chrzęst pancerza… i zjawiła się J.R. wchodząc do komnaty po jakiś schodach prowadzących gdzieś w dół. Sierżant miała broń przytwierdzoną do pancerza, a hełm po jedną z pach. Co było jeszcze dziwniejsze w tej sytuacji, towarzyszyły jej z kolei dwie inne, skąpo odziane diabliczki, idące po jej obu bokach, jakby nic się nie stało…
Ten widok zamurował większość AST. Jedynie Collier zakryła swoją konsternację nerwowym chichotem.
- Hej, co tam? - Pani sierżant zagadnęła pozostałych AST "miękkim" tonem.
- Cisza, spokój, miłe towarzystwo... Ale,jak widzę, ty też nie możesz narzekać - odparł Kit.
- Korzystamy z tej ciszy i spokoju i… towarzystwa, czy idziemy dalej? - J.R. mrugnęła do Chrisa.
- Towarzystwo jest miłe, ale obowiązki wzywają - W głosie Kita zabrzmiał prawie autentyczny żal. - Ale może jeszcze tu wrócimy... A może załatwiłaś nam przewodniczkę? - Spojrzał na towarzyszące J.R. diablice, a sama McAllister nieco się zająknęła.
- No więc… - Zaczęła ślamazarnie Jean.
- Nie zajmujemy się oprowadzaniem po zamku.- stwierdziła jasnowłosa diabliczka na tronie. -Możemy tutaj przyjemnie zabijać… czas. Ale nie mamy potrzeby chodzić po całym zamku. Jest duży i można się w nim zgubić.
-... to my sobie... pójdziemy? - J.R. zerknęła na jasnowłosą rogatą, choć bardzo, ale bardzo to chciała spojrzeć na Saal i Lesu.
- Ty przodem... Bo się nam jeszcze gdzieś zgubisz - zaproponował Kit, nie dbając o to, jak to drugie zdanie zabrzmi w uszach J.R.
-Chodźmy. - zgodziła się z nimi Charlotte, natomiast Meyes nieco się rozluźniła.- Bo ja wiem? Mi się tu podoba.
- Na dokhle mają khe...łaźnie - Jean niby odkaszlnęła w pięść, z uśmieszkiem czającym się w kącikach ust.
- Przydałaby mi się taka.- stwierdziła Switch, a Guerra jęknął.- Jesteśmy na cholernej misji bojowej, a nie na wakacjach.
- Wyluzuj "Handsome", one są naprawdę miłe… - Jean skinęła dłonią na stojące przy niej diabliczki - A tak w ogóle, to zwiedzamy zamek… czyż nie? - Zrobiła lekko prześmiewczą minę.
- Tak. Czekam aż trafimy na sklep z pamiątkami.- stwierdził ironicznie Dominic.
- A nie lepiej zabrać parę panienek na pamiątkę? - zasugerował Kit. - Lepsze to niż jakiś kamyk z napisem czy muszelka...
- Możesz spróbować, jeśli ci się uda.- odparł mężczyzna spoglądając na zgromadzone tu diabliczki, które obserwowały tą kłótnię z zaciekawieniem.
- Koniec końców... Jesteście więźniami tego miejsca? - Spojrzał na diabliczki. - Nie wolno wam stąd wyjść, czy nie macie odwagi?
- Nie. To nie jest nasze więzienie.- odparła Lesuraie z uśmiechem.- Ale też to, że nie zabiłyśmy was nie czyni nas waszymi sojusznikami. Po prostu takie krwawe konflikty zostawiamy innym do rozstrzygania.

J.R. drgnęła brew. Odrobinę nie spodobały jej się ostatnie słowa diabliczki.
- To może jednak… serio już sobie pójdziemy? - Zrobiła nietęgą minę - Drętwiaki - Dodała sobie cicho pod nosem.
Charlotte pierwsza ruszyła do drzwi.
- Do zobaczenia - rzucił Kit pod adresem diabliczek, do słów dołączając skinienie głową. A potem ruszył w stronę wyjścia.
Wkrótce cała ekipa znalazła się bezpiecznie na korytarzu. Pozostało… cóż… nadal nie posunęli się daleko w tym zwiadzie.
- Może trzeba było zabrać na pamiątkę parę garści złota - rzucił żartem, kierując te słowa pod adresem Switch i Charlotte. - Złoto by nam nie przepowiadało krwawych starć. I nie miałoby oporów, by z nam iść...
O ile żadna nie z dziewczyn nie zareagowała na ten żart, o tyle Guerra.
- Jakie złoto?- zainteresował się nim pytając.
- A, spotkaliśmy niedawno parę wężyc, śpiących na stosach złota - odparł obojętnie Kit. - Prawie jak smoki, tylko one były milsze - dodał.
-Acha… - stwierdził Guerra, bo słysząc o “wężycach prawie jak smoki” stracił zainteresowanie złotem. Zwrócił się więc do JR.- To co teraz, pani sierżant?

Jean jeszcze przez chwilę wpatrywała się do wnętrza komnaty, z której wyszła jako ostatnia, a następnie i ze dwie sekundy, na drzwi, które w końcu się zamknęły.
- Emmm, co? No… zwiedzamy dalej zamek, próbujemy jakoś się dostać do pozostałych - Wyjaśniła, zakładając hełm, i chwytając w łapy Devastatora - To gdzie nas jeszcze nie było? - Rozejrzała się po korytarzu, spod przymkniętego już wizjera.
- Zapewne tam. - Kit wskazał kierunek. - Chyba że zamek zmienia co chwila konfigurację - dodał.
- I tam też…- wtrącił Guerra wskazał kierunek przeciwny. - I wielu pomieszczeniach tego cholernego zamku. Straciliśmy sporo czasu, podczas gdy nasi kamraci podkładają bombkę atomową w piwnicy.
- Straciliśmy sporo czasu na co?? - Syknęła Jean - Szwędamy się tu i tam, szukając czegoś sensownego, czy nie? Co według ciebie mamy robić? Biegać z wywalonym ozorem i nawoływać resztę oddziału?
- Znalazłaś więc coś sensownego u tych diablic? - zapytał poirytowany Guerra.- Spędziłaś tam dużo czasu, więc chyba udało ci się zdobyć jakiekolwiek przydatne informacje.
- Można je zaklasyfikować jako cywili. Nie mają wiele wspólnego z tą całą… inwazją na Ziemię. Są jedynie trybikami kręcącej się tu maszyny, i chyba kiedyś już tu to wszystko było, jakieś 500 lat temu czy coś… mają hierarchię niczym w wojsku, swoich szefów i tak dalej. Diabliczki własną szefową, a wszyscy podlegają jakiemuś wielkiemu big bossowi. Więc pewnie panują tu i podziały na jakieś pomniejsze grupy, jak choćby owe wężo-smoczyce, czy co tam Kit odkrył. Wszystko jest tu nieźle złożone, i to pewnie w dużym stopniu jakaś pokręcona armia diabłów albo coś, a nie jedynie "banda potworów z innego wymiaru", co samo w sobie jest naprawdę mocno niepokojącym zjawiskiem. Taki kurwa wywiad starczy?? - Warknęła J.R.
- Naprawdę uwierzyłaś, że to są… cywile?- zapytał wprost Guerra. -Naprawdę wierzysz, że nie mają nic wspólnego z tą inwazją? Bo jak dla mnie same się przyznały, że jest wprost przeciwnie.
”Uderz go. Sprzeciwia się tobie.” szept pewnie jej własnego sumienia sprawił, że JR. zamachnęła się i uderzyła z całej siły wykorzystując Overdrive… Cios był celny i mógł być zabójczy. Ale Dominica ocalił hełm poświęcając się na uratowanie mu życia. Hełm uległ zniszczeniu, mężczyzna upadł na wpół ogłuszony. Ale przeżył. Hełm upadł na podłogę rozwalony w połowie i całkowicie już bezużyteczny.
Colier i Meyes przyglądały się temu w szoku… zupełnie zaskoczone wybuchem agresji pani sierżant.
- Ja… - Jean cofnęła się o krok w tył, spoglądając na swoją pięść, to leżącego na ziemi "Handsome" - Ja… będę zabezpieczała tyły… - Dodała markotnym tonem, po czym znowu cofnęła się w tył.
- Nie, nie... może lepiej ruszysz przodem? - zasugerował Kit, z ukosa spoglądając na J.R. - Dominic? - Przyklęknął przy leżącym. - Żyjesz... to dobrze...
- Co… się stało?- wymamrotał z trudem mężczyzna nadal leżąc na podłodze. Charlotte przyglądała się mu pytając Kita. - Wyjdzie z tego?
Podczas gdy Switch przyglądała się podejrzliwie samej JR.
- Pani sierżant się zdenerwowała... I chyba tak. - Przeniósł wzrok na Charlotte. - Nie trzeba będzie nikogo sądzić za morderstwo - dodał. W tym czasie McAllister przemaszerowała obok nich wszystkich, po czym ustawiła się na przodzie kolumny, zwrócona plecami do reszty AST.
Guerra powoli podniósł się opierając jedną dłonią o ścianę. Switch zaś kucnęła i obejrzała hełm.
- Giles dostanie gorączki.- stwierdziła z pewną satysfakcją. Zdjęła rękawice i zabrała się za grzebanie przy odsłoniętych obwodach hełmu. -[i] To niezupełnie moja działka, ale może zdołam uruchomić parę jego funkcji.
Kit w tym czasie przyglądał się okolicy, tyle samo uwagi poświęcając na wypatrywanie ewentualnych wrogów, co na obserwowanie J.R. Ta zaś w tym czasie, naj(nie)normalniej w świecie ruszyła do przodu…
- Idziemy? - Bardziej stwierdziła, niż spytała.
Kit pomógł podnieść się Gerrerze, po czym ruszyli za J.R.
Tymczasem jedne z drzwi się otworzyły i pojawił się w nich hełm, a potem cała sylwetka sierżant van Erp. Która też od razu zauważyła w Guerrę w kiepskim stanie i Meyes dłubiącą przy szczątkach jego hełmu, jak i resztę “wesołej ekipy”.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline