Okazało się, że zgodnie z zasadami, służba - miast się bawić - pracowała. Ale trudno było nie zauważyć podobieństwa zmutowanych służących do wiszących na ścianach portretów. Albo więc ktoś przejął zamek i zdegradował właścicieli do roli służby, albo też (co było bardziej prawdopodobne) panowie na Wittgenstein hojnie siali swym nasieniem na prawo i lewo, a swe nieślubne potomstwo zatrudniali na zamku, łącząc w ten sposób przyjemne z pożytecznym.
Ubicie służących, choć na pierwszy rzut oka rozsądne, zdało się Axelowi czynem przedwczesnym. Coś jednak z nimi trzeba było zrobić.
- Zwiążmy ich, żeby nie podnieśli alarmu - zaproponował cicho. - A potem odwiedzimy kuchnię i pójdziemy dalej. Gdzie znajdziemy baronową? Albo baronównę Margritte? Nie tak dawno dostaliśmy zaproszenie na obiad, z którego wtedy nie zdołaliśmy skorzystać.