Khazad ocenił krytycznie główne drzwi wejściowe. Mimo, że pod uderzeniami oręża szkieletów, uznał, że miały szanse wytrzymać najdłużej. Szczególnie, że wcześniej zabarykadowali je solidną szafą. Taka prowizoryczna zapora mogła kupić oblężonym minutę lub dwie. Grimm nie namyślał się zatem więcej. Ściskając stylisko topora, pobiegł ku izbie dziennej.
- Zajmę się tamtymi kościotrupami - poinformował towarzyszy i już biegł ku szkieletowi. - Na pohybel ożywieńcom! A masz!- zakrzyknął i wymierzył pierwszy cios topora. |