04-11-2019, 15:12
|
#53 |
| - Ja? Ja się mam zamknąć? Bandyci... - Każde słowo karczmarza było jednak cichsze. – Mikki! Chodź tu, ale już zaraz!
Wysłuchał słów szlachcica i kapłana, ale nie wyglądał na przekonanego. - Złodziej, nie złodziej, od tego są strażnicy, panie. A moje drzwi? Kto mi za nie zapłaci?
Do pokoju wpadł chłopak w wieku może dziesięciu lat. Mikki, jak domyślał się Konrad. Karczmarz nachylił się do niego, a Falkenberg z szeptów wyłowił jedynie „straż” i „prędko”.
Snorri tymczasem oddalał się powoli od karczmy, niosąc na plecach nieprzytomnego i związanego mężczyznę. Towarzyszyli mu Bladin, który wcześniej rozbroił złapanego oraz Peter, rozglądający się czujnie wokół. - Tam! – Gladenson wskazał palcem na ciemny zaułek, w ścianie budynku ziała dziura po drzwiach. Wolff pojękiwał cicho, był bliski odzyskania przytomności.
Czarny deszcz ciągle padał na ich głowy.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
| |