- U-ha! – wrzasnął ucieszony walcogłowy, kiedy w końcu jego wysiłki zostały zwieńczone sukcesem. Podeszwa została oderwana od cholewy.
- No widzisz, Cassimir. Udało się . Mówiłam, że Ci się uda – kozionoga dziewczyna zwróciła swoją uwagę na szewca, uśmiechając się do niego uroczo. Natomiast Tadeusz podejrzliwie wpatrywał się w intruzów, trzecią ręką drapiąc się w czoło. Im dłużej się drapał, tym jego wyraz twarzy stawał się radośniejszy. Ostatecznie na pokrytej niedbałym zarostem facjacie pojawił się uśmiech, a dwie z trzech rąk pstryknęły palcami.
- Myślę, że stary Laurenz, majordom będzie w stanie Wam pomóc szanowni panowie – powiedział w końcu i skierował się w stronę rogu pomieszczenia. Z otworu w suficie wystawała ozdobna, jednak zupełnie wyblakła materiałowa pętla, mająca z pewnością takie samo zastosowanie, jak instalacja ze starym jeńcem w strażnicy. – Pozwólcie, że go przywołam. Ze względu na swój podeszły wiek, przez większość czasu śpi u siebie na górze. Jednak jego doświadczenie w sprawach protokołu i zawiłościach etykiety jest bezcenne. Czasem bywa męczący, ale trzeba mu to wybaczyć. Jest bardzo, bardzo stary.