Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2019, 21:56   #386
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
W siedzibie inkwizycji Bogumysł siedział przy stole. Niecierpliwił się. Część ludzi pod jego opieką już cierpiała z powodu choroby. Dlatego wizja cuchnącego truchła w ich siedzibie męczyła go. Siedział sam przy ogromnym stole na przemian złorzecząc i modląc się o powodzenie ich misji.

Wtedy dołączył do niego Dobromir.
- Wasza Przewielebność - zaczął myląc zwrot grzecznościowy wobec kapłana - ta bestia była owocem magii. Takie zwierzęta nie żyją. Nie mógłby normalnie egzystować. Jeść, pić.. Jego szczęka była za duża. Myślę, że szukacie nie bestii, lecz czarownika.

Powiedział popijając miód z drewnianego kubka.

***


Gerge pokiwał jedynie głową przecząco. Nie chciał, żeby młoda zakonnica to robiła… to mogło kosztować ją zbyt dużo…
Jednak ona podjęła decyzję.

Ujrzała jelenia. Wielkie dumne zwierzę. W lesie. Coś zwęszył. Jednak za późno. Potężna bestia spadła nań z nieba. Potwór. Ogromny. O szponach długich jak miecze. Potwór uniósł wielkiego byka i z nim odfrunął w stronę księżyca.

Wylądował z nim w kręgu kamieni. Z hukiem. Jeleń nadal żył. Bestia wbiła pazury w klatkę byka. Otworzyła ją. Ogromne pazurzaste łapy kształtowały kości. Żebra rozciągały się i zmieniały w sterczące kły. Rogi zawijały się i zmieniały w pazury… Bestia rzeźbiła w mięsie niczym w glinie. Jeleń zmienił się w potwora. A latająca bestia przesunęła oczy na nowy pysk. Pysk, który pyskiem nigdy nie miał być wedle woli Pana. Zwierze nie mogło znieść tak wielkiego bólu. Umierało. I wtedy skrzydlaty potwór wbił się kłami w jego tkankę. Pił jego krew. Długo i mocno.

W świetle księżyca, w kręgu kamieni pojawiły się jeszcze dwa potwory. Podobne nieco do zmienionego jelenia. Jeden większy, z wielkimi rogami. Drugi mniejszy, zgrabniejszy. Niczym wilk. Choć wynaturzony. Skrzydlata bestia zaś wlewała swoją krew do nowopowstałej paszczy jeleniozmory

Anna czuła, że jest jej słabo.

Ale wizja się nie kończyła…

Widziała szare wilki. Ogromne wilki. Pięć szarych wilków. Wataha ruszała na polowanie. Osaczyła ofiarę. Bestia nie wyglądała ani na martwą, ani na cierpiącą z bólu. Zamiast tego to, co wcześniej było jeleniem szczerzyło swoje kościste kły. Wilki atakowały z różnych stron. Szarpały mięso bestii. A samo mięso zdawało się zrastać w świetle księżyca. Wtedy dwa z wilków wpadły w szał. Zmieniły się w trzymetrowe potwory o kształcie na wpół ludzkim. Ich szpony i kły raniły bestię, choć i ona nie pozostawała im dłużna. W końcu jednak padła pod ciężarem ran.

Wilków było jednak sześć. Ich przywódczyni stala na uboczu i obserwowała to co się dzieje. Teraz zmieniała się w kobietę. W świetle księżyca nie było widać wiele. Anna jednak dojrzała, że kobieta jest rudowłosa, a po przemianie nie miała na sobie żadnego ubrania. Wilkołaki przyjęły ludzkie formy i z łatwością uniosły ciało bestii. Ruszyły z nim w stronę Płocka.

Anna poczuła ból w kolanie. Wizja zabrała jej siły. Ciało dziewczyny opadło uderzając kolanem na podłogę piwnicy.

Gerge natychmiast znalazł się przy niej. Postanowił wyciągnąć ją z piwnicy, żeby tylko nie musiała wąchać już truchła.

***


Bogumysł siedział spokojnie nad kielichem wina. Nie wypił ani kropli, ale widok czerwonego płynu miał w sobie coś wyciszającego.

Do pomieszczenia wpadł Gerge niosący Annę. Zakonnicy z pewnością coś się stało, co tylko utwierdziło Bogumysła w przekonaniu, że należy się szybko pozbyć źródła zarazy.

Nagle w pomieszczeniu rozległ się krzyk. Wrzask niemal.
Z drugiej strony do pomieszczenia wszedł Witold z Klarą na rękach. Dziewczyna krwawiła ze stóp, dłoni i oczu.

- Miała wizję… - powiedział Witold.
- Wilkołaki… Suchodół… stara magia… inkwizytorka… blondynka… mgła… wilkołaki - wylewały się urywane słowa z ust zakonnicy.
- Ona jest w niebezpieczeństwie… - powiedziała rozcierając krew z dłoni na twarzy. I zaraz po tym straciła przytomność.

- Franicisca… - powiedział Gerge, a Anna choć sama słaniała się na nogach przylgnęła do Klary, żeby jak najszybciej pomóc siostrze z zakonu.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline