Ranald był bogiem oszustów, forteli i niekoniecznie legalnego zysku. Tak przynajmniej w uproszczeniu Zingger obejmował główny nurt wiary.
Zabijanie służby wchodziło w ich sytuacji w grę jedynie, gdyby ta rzuciła się na nich w morderczym afekcie. A tutaj mutanci zachowywali się cywilizowanie. Ba, chcieli zawołać do pomocy majordomusa. Od niego zaś poszukiwacze przygód mogli w końcu dowiedzieć się nieco o Panach w zamku Wittgenstein. Grzechem było nie skorzystać i nie oszukać bliźniego swego. Toteż Berni uśmiechnął się i zachęcająco odparł.
- Stary Lorenz, czy jak mu tam, mówicie? Prosimy zatem. |