Dobre maniery? Leonard aż zazgrzytał zębami. Przebywanie w pokoju pełnym mutantów budziło jego wściekłość. Czy mieli tu czekać, aż stracą przewagę liczebną, a któryś z kolei stwór w końcu zacznie się zastanawiać, co nieproszeni goście obwieszeni bronią robią w zamku i ogłosi alarm?
Wszedł do pomieszczenia. Przecisnął się na drugi jego koniec siadając na szczycie długiego stołu. Stąd miał dobry widok na wszystkich i przede wszystkim blokował służącym drogę do dzwonka.
- Pozwolicie, że spocznę? – Też postanowił ciągnąć tę maskaradę. – Zmęczonym po podróży. Któż to ten Ulfhednar, o którym rzekliście? Pewnie kolejny gość zaproszony przez Panią?
To ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez gardło.