Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2019, 23:37   #131
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: 2037.IV.05; nd; południe; g. 15:20
Miejsce: Old St.Louis, Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho




- Użyć MEC’a w akcji? - szef szpiegów wydawał się mieć wątpliwości czy jest na to odpowiednia pora.

- Na pewno by to był wielki sukces medialny. W końcu kto widział ostatni raz prawdziwego MEC’a? - Barb za to wyglądała na zachwyconą pomysłem szefa skanerów. Chociaż ona miała inny punkt widzenia i cele niż szef xcomowych szpiegów w tym mieście.

- Gdyby się udało. To pewnie tak. Ale to nie takie hop siup z użyciem MEC’a. Duży jest. Sam transport po mieście to spory kłopot i ryzyko. Sugerowałbym aby jeśli już to użyć go poza miastem albo na jakiś peryferiach. Inaczej może dojść do wpadki na pierwszej kontroli. - Carter nie wyglądał na do końca przekonanego tym pomysłem ale chyba był skłonny pójść na pewien kompromis. A w końcu poza wywiadem odpowiadał też za zbrojnych do jakich zaliczono sierżanta Yuan’a.

Rozmawiano na tej wielkanocnej naradzie jeszcze o wielu sprawach ale sprawa użycia MEC’a pod zastrzeżeniami jakie załączył agent Carter wszyscy się chyba zgodzili. Czyli aby zrobić jakiś skok z użyciem możliwości tego małego mecha ale na peryferiach miasta albo poza nim. Trzeba było tylko rozeznać się w możliwościach i znaleźć okazję. To spadło na barki wywiadu, skanu i tych xcomowców którzy bywali na zewnątrz. Padła nawet propozycja czy nie skontaktować się z Alvarezem który wydawał się trzymać rękę na pulsie okolicy i wiedzieć co w trawie piszczy.

Z bardziej przyziemnych spraw wrócił problem przeludnienia oraz wydajności generatorów. Baza osiągnęła limit populacji która mogła mieszkać w miarę przywzoitych warunkach w kazamatach starego browaru. Bez nowego modułu mieszkalnego nie było co liczyć na możliwości zakwaterowania posiłków z innych baz albo nowych rekrutów. A obecnie nie można było dołączyć żadnego modułu bo generatory już działały na maksymalnych obrotach. Można było albo jeszcze jakoś spróbować je podkręcić. Ale w opinii Franka dało się je jeszcze podkręcić chociaż to wymagało czasu i pracy. No albo poczekać do 1-go i najpierw zamówić nowy generator.

- Ahhh… żebyśmy mieli generator alenium jak w Nowym Jorku… - rozmarzył się wąsacz. Nawet dla technologicznych laików było wiadome, że generatory, jak większość urządzeń zbudowanych na materiałach i technologiach obcych miały znacznie większą sprawność i wydajność od wszelkich typowo ziemskich technologii. W opinii Franka jeden taki generator był tyle wart co dwa albo trzy standardowe. Co oznaczało dużą ekonomię miejsca i energii. No ale skąd tu by wziąć taki generator? Taki zwykły to gdyby mieli jeszcze odpowiednią ilość kredytów to najlegalniej w świecie mogliby kupić w sklepie. Nawet z dostawą na wyznaczony adres. Niestety kredytów mieli tyle co kot napłakał i bez zdobycia ich sporej ilości nie było co liczyć na to rozwiązanie.

- A z tymi innymi MEC-ami no ciekawy pomysł. Ale obawiam się mało realny. Od dwóch dekad MECi znikły z powierzchni ziemi. Nawet tego naszego natrafiliśmy właściwie przez przypadek. Dawne bazy zostały zniszczone albo przejęte przez obcych i ich sługusów. Gdyby tam były jakieś dane to pewnie pierwsi dotarliby do takich MECów. Więc nie mówię, że to niemożliwe ale bardzo mało prawdopodobne mi się wydaje. No i to chyba Law twoja działka szperanie w takich rzeczach. - agent Carter znów wydawał się sceptycznie nastawiony do szans natrafienia na inne MECi. Tym razem większość rady zdawała się go popierać. Nawet na srg. Yuan’a trafli tak wielkim przypadkiem, że nawet alvarezowcy wydawali się zaskoczeni gdy razem sprawdzili co jest w środku kontenera który dotąd spoczywał w jakiejś gliniance od nie wiadomo jak dawna.

- No ja go rozumiem. To bardzo ciąży jak człowiek nie wie co się stało z jego bliskimi. Nawet jak nic dobrego to przynajmniej wiadomo, co się stało. A tak to człowiek jeszcze się łudzi i żyje w niepewności. - Barb z PR znów wydawała się popierać punkt widzenia szefa skanerów. Właściwie nawet agent Carter zdawał się z tym zgadzać no ale realistycznie szanse na odnalezienie innego MEC’a w stanie żywym wydawały się bardzo mizerne. A szanse odnalezienia info o losie innych MEC’ów tylko trochę większe. Niemniej na pierwszy ogień była to robota dla skanerów bo chodziło o przetrząśnięcie różnych danych z różnych zakątków świata. Z ostatnich dwudziestu lat. I liczyć, że na coś się trafi.

Właściwie nadal baza kulała tym, że spora część działów nie miała swoich firmowych pracowni co nie pozwalała im działać efektywnie. Ale z powodu kryzysu mieszkaniowego i energetycznego w tej chwili nie można było nic na to poradzić. Podobnie z zasobami. Dysponowali nie najgorszą ilości informacji i kredytów. A założona sieć informatorów i handel wymienny pozwalał pomalutku uzupełniać straty w barterze z wymiany bimbru pędzonego przez zespół Franka i informacje jakie nadsyłał zwerbowany policjant. Gorzej z kredytami i żywą gotówką której w tej chwili nie mieli jak uzupełniać. Gotówka była nadal popularna, zwłaszcza przy wymianie poza legalnym rynkiem. Tacy ludzie jak Alvarez pewnie nie mieli przekonania do wymiany na elektroniczne i niematerialne kredyty jakie były oficjalnym środkiem płatniczym na całej planecie od dwóch dekad. Nawet w “The Hood” można było się wymienić na wszystko, od broni, przez narkotyki, alkohol, dziewczynki i kto wie co jeszcze. A raczej niewielu tam ośmieliłoby się płacić oficjalnymi kredytami.

- Ja się tak właśnie zastanawiałam nad tym klubem. A mogą mieć jakieś bardziej egzotyczne materiały? Może wiedzą kto może mieć? Dawno nie miałam żadnego kosmity do rozprucia. - Lena przyznała nad czym pewnie ostatnio myślała bo od czasu przeprawy z chryzalidami z których niewiele zostało do zbadania dla jej zespołu właściwie nie miała zbyt wiele do roboty w swoim labie.

Tak. O wielu sprawach rozmawiano podczas zamknięcia tego pierwszego kwartału i początku kolejnego. Baza okrzepła i dzięki wspólnemu wysiłkowi miejscowych xcomowców oraz wsparciu z bazy macierzystej rozwijała się całkiem nieźle. Ale potrzeby też rosły w podobnym tempie. Ale przynajmniej impreza integracyjno - wielkanocna udała się znakomicie. Wszyscy wydawali się być dla siebie życzliwi jakby panowała atmosfera bożonarodzeniowej życzliwości. Spotkanie przeciągnęło się do późnych godzin nocnych chociaż stopniowo tłum w głównej sali żedniał gdy po trochu ludzie upynniali się do swoich kwater.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline