W uwięzieniu w mmo + animowość dojrzałem szansę na przełamanie sztampowego klimatu jaki w tym panuje:
- Motywacją - Andrzej chciał zhackować jakiś nowy cud techniki i zarobić na tym szmalec. Dzwonił jego siostrzeniec Janek i poprosił o pomoc bo jego wujek "utknął w wirtualnym świecie". Pojechałem, podłączyłem się do tego diabelnego ustrojstwa i utknąłem razem z nim. Musimy przeżyć i się stąd do cholery wydostać, bośmy Brothers-in-Arms.
- Postawą -
And not a single... . Polowaliśmy na morderców dzieci, mafiozów, spiskowców, kryptohistlerowców i zwykłych podrzędnych gnojów... i my mamy sobie nie poradzić z wyzwaniem rzuconym przez japońską parodię Jigsawa z Piły?
- Bezpardonowością - jako pozytywni bohaterowie podejmujemy słuszne wybory pro publico bono... ale czemu mamy nie "wyrwać paru chwastów", które zatruwają wszystkim życia? Np. feedujący się na noobach gnojek. Załatwienie go w sposób którego nie uwzględniają twórcy np. rzut siekierką, śmiercionośne pułapki, nagła maczuga przez łeb zza kadru.
Gdybym się zdecydował to i tak stworzyłbym taką postać w ten czy inny sposób... a to niestety zepsułoby ci horror. Zamiast strachu byłby gniew, zamiast bezsilności byłyby nieczyste zagrywki, zamiast jojczenia i ujadania byłaby determinacja.