Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2019, 21:42   #37
Feniu
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Widząc Haralda, który kroczył w jego stronę kamień spadł mu z serca, ten szybko uspokoił rozzłoszczony tłum.
Zdobyty ekwipunek nowicjusz Hubert - rozłożył w miarę równomiernie pomiędzy 4 muły, po czym po krótkiej chwili ruszyli w drogę.

Nie obyło się bez wpadki, zupełnie nie pomyślał o najbardziej oczywistej rzeczy siekiera to nie drewno przecież, ją do lasu trzeba nosić. Jednak nie miał już na to wpływu jedyne na co mógł liczyć to fakt, że uda mu się jakimś dziwnym trafem znaleźć siekierę podczas podróży. Jedzenia oczywiście było za mało, nawet jak by udało mu się zakupić to co chciał i tak by było za mało i na to również nie mógł nic poradzić - jego poczucie wartości i spełnienia spadło do zera. Szedł drogą prowadząc zwierzęta i nie odzywając się do nikogo niepytanym, przynajmniej dopóki nie zrównał się z Haraldem

- Dziękuję za pomoc - rzucił Hubert zrównując krok z rycerzem - Gdyby nie Pan, różnie by się to mogło dla mnie skończyć. Spróbuję się jakoś Panu odwdzięczyć.
- Co? O czym ty… - wyrwany ponownie z głębokich rozmyślań Harald zareagował ostrzej, niż tego chciał. - Nie dziękuj, tylko wykonuj swoje obowiązki.
Złagodził potem ton.
- Mamy zadanie do wykonania, na tym się skoncentruj. Musimy współpracować, jeśli mamy… - urwał gwałtownie.
- Jeśli co? - Hubert niepewnie zapytał rycerza, choć wiedział że ten raczej nabrał już wody w usta - Moim zadaniem jest służyć zakonowi, postaram się wypełniać jego wolę. - zakończył młody morryta
- Nie jesteś głupi, dobrze wiesz, o czym mówiłem - Grossheim popatrzył smutno na zakonnika.
- Niech nie będzie Pan strapiony, w tej wyprawie każdy odnajdzie swój spokój - rzekł Hubert - i oby ten spokój można było świętować za życia … - urwał w pół zdania i się zamyślił. - Zresztą śmierć jest rzeczą tak naturalną, że i tak każdy z nas przekroczy Bramę.
- Spokój, tak… - rycerz patrzył w dal.
On również spojrzał w dal, tylko nie mógł dostrzec niczego prócz pleców współtowarzyszy.

Dopiero gdy dotarli do obozu, wypakowując kocioł z jednego z mułów zaczepił przypadkowo raz jeszcze Marcusa, który usłyszał jego mruczenie pod nosem.
- Siekiery, cholerne siekiery miałem kupić, ale powstało to zamieszanie - mówił jak by do siebie ale gdy zauważył przełożonego dodał głośniej - i nie zdążyłem już ze wszystkim, wybacz mi bracie, ale obowiązki przez ciebie powierzone starałem się sumiennie wykonać. Czasem jednak zdarzają się sytuacje na które wpływu nie mamy.
Pryncypał uniósł jedną brew wątpiąco.
- Nie mamy wpływu na to, że ktoś nie myśli? Albo, że zapomina? Przekonasz się Hubercie, że jest dokładnie odwrotnie, gdy będziesz musiał zmrożone drwa rżnąć własnymi dłońmi.
- Bracie Marcusie, robiłem przecież wszystko by móc kupić więcej jedzenia, gdyby nie rycerz, ci ludzie skłonni byliby mnie zlinczować - nowicjusz tłumaczył się przed Marcusem, pewnie niepotrzebnie znów wracając do tematu - Może jeszcze dziś wieczór uda mi się na coś zapolować, jeśli czasu przed zmrokiem starczy.
- Nie wygłupiaj się już. Niech polują inni, ciebie wolałbym mieć przy sobie.
- Jak każesz - odparł i wrócił do swoich obowiązków, a jednym z nich było zbieranie w pobliżu drewna na opał.

- I ja mogę iść po opał po drodze w pobliżu jaskini widziałem kilka mniejszych pniaków i gałęzi powalonych przez wiatr, które przydać by się mogły - odparł na zapytanie Albrechta.



 
Feniu jest offline