Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2019, 13:40   #167
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Inspektor odłożyła swój telefon na blat stołu i na powrót zwróciła swoją uwagę na pannę Fox.
- Opowiedz mi teraz o tych facetach co was zaczepili w klubie. Jak się przedstawili? O czym rozmawialiście? Może przypadkiem masz ich zdjęcie? - spytała Corday.
- Typowa zaczepka - wzruszył ramionami Catherine. - Łańcuszek komplementów, pytanie skąd jesteśmy, kiedy przyjechałyśmy, jak długo zostajemy i takie tam. Jak się dowiedzieli, że nie jesteśmy stąd, odwiedzamy rodzinę i niedługo wyjeżdżamy to dalej nie pytali. Byli bardziej zainteresowani rozrywką jak w zasadzie każdy w tym klubie. Zdjęcia nie mam, bo nie też nie byli warci zapamiętania na dłużej. - Dziewczyna zrobiła minę dającą jasno do zrozumienia co ma na myśli.
- Czyli nie znasz też ich imion? - musiała dopytać Irya, choć dobrze rozumiała jak to jest. Przerabiała takie tematy gdy kręciła się po klubach. Nawet zaczęła się zastanawiać kiedy sama była w tamtym miejscu, bo to, że je odwiedziła przynajmniej raz było pewne. W końcu trzeba zwiedzić wiele imprez, żeby znaleźć sobie ulubioną miejscówkę do odreagowania codzienności.
- Jeden był Rick, a drugi chyba Theo - powiedziała ze wzrokiem wbitym w ścianę. - Tak, jestem raczej pewna.

- Ok - pokiwała głową Inspektor. - Teraz zawiozę cię do twojego hotelu i będę prosić, żebyś pozostawała w kontakcie ze mną na wypadek gdybym miała więcej pytań albo gdyby Molly wróciła - Inspektor dopiła kawę i wstała idąc do wyjścia.
- Do hotelu mogę jechać sama. Samochód mam niedaleko. Co prawda wynajęty, ale mamy tam nasze rzeczy - lekko zmarszczyła nos.
Corday oparła się plecami o drzwi i skrzyżowała ręce przed sobą, patrząc na dziewczynę.
- Catherine, twoja ochroniarz zaginęła. Na obecną chwilę nie możemy wykluczyć, że mogła zostać porwana w związku z podobieństwem do ciebie - powiedziała pouczającym tonem, tak by sens wypowiedzi dotarł do niej. - Więc rozumiesz, że w tym świetle nie jest rozważne zostawiać ciebie samą?
- A co z naszymi rzeczami? - zapytała jakby jej priorytety były nieco inne. - Nie może mnie ktoś eskortować?
Irya powstrzymała się, żeby nie westchnąć. Ale rozumiała, że można mieć sentyment do przedmiotów i zarazem nie ogarniać powagi sytuacji.
- Dobrze, zahaczymy jeszcze o to auto i weźmiesz wszystko co potrzebujesz - poszła jej na rękę.
- No trudno - dziewczyna wyraźnie się poddała.
Po wyjściu z sali przesłuchań, Irya złapała pierwszego z brzegu posterunkowego. Kazała mu znaleźć sierżanta Ramsey'a i przekazać mu, że na jej polecenie natychmiast ma stawić się na policyjnym parkingu.

***

Auto Catherine było na szczęście zaparkowane zaraz koło posterunku. Był to samochód wynajęty od jednej z firm mieszczących się przy lotnisku. Dziewczyna otworzyła bagażnik i zabrała się za wypakowywanie trzech walizek, które zamierzała przełożyć do samochodu Corday. W czasie kiedy panna Fox sprawdzała, czy jakieś jej rzeczy nie zostały w aucie, Irya rozglądała się, wyczekując swojego podwładnego. Kątem oka zauważyła, że dziewczyna już skończyła.
- Tam jest mój samochód - Inspektor wskazała auto, które wyraźnie wyróżniało się na tle innych.
W tym samym czasie sierżant Ramsey właśnie opuścił budynek i w bojowym nastroju, który sugerował jego sposób poruszania się oraz wyraz twarzy zbliżał się w ich kierunku.
- O co chodzi pani inspektor? - zapytał zachowując formułę, ale przy tym całkowite minimum formy do różnicy w stopniu.
- Weźmiesz nieoznakowany wóz i pojedziesz za nami. Staraj się być dyskretny - wyjaśniła krótko Corday. Już miała iść, ale przypomniało jej się o czymś. - Masz kamizelkę i broń? - zapytała.

- Nie mogę. Mam inne zadania - mężczyzna nie ruszył się z miejsca.
- Wrócisz do nich później - odparła Corday, niewzruszona jego wykrętami. - Bo jedyną zmianę w moim poleceniu służbowym jaką mogę dla ciebie zrobić to w tym, że zamiast jechać drugim autem, wciśniesz się na tylne siedzenie mojego.
- Dla mnie bez różnicy - wzruszył ramionami. - Jednak moje zadania nie były zlecone przez panią więc nie może mi ich pani przełożyć, a zdaje się, że to może trochę potrwać - Carl wpatrywał się w inspektor hardo.
- Ale niestety ja jestem twoją przełożoną i ja decyduję za ciebie, o tym które polecenie jest ważniejsze - Corday uśmiechnęła się. - Później będziesz mógł się skarżyć do Sinclaira. Ale to jak już wrócimy - nie miała zamiaru mu odpuszczać.
- Jest pani co prawda wyższa stopniem, ale komendant nigdy nie poinstruował mnie, że umieszcza panią w łańcuchu dowodzenia między mną, a nim - wyjaśnił sierżant nie zmieniając swojej postawy. - W obecnej sytuacji nie uznaję tego polecenia za prawne.

- Jesteś jego osobistą sekretarką? Jaja sobie robisz?! - Corday aż uniosła brwi w zdumieniu na jego tok myślowy. - Ja pierdolę - Inspektor pokręciła głową, ale wiedziała, że problem nie leżał w niesubordynacji sierżanta, tylko w olewczej postawie komendanta, który traktował ją jak agenta do zadań specjalnych, a poza nimi trzymał z dala od spraw, które toczyły się obok. Za długo znosiła ten stan rzeczy i teraz miała tego efekt.
Do cholery, była przecież jego bezpośrednim zastępcą. Spojrzała na Catherine, która skonsternowana przyglądała się policjantom. Inspektor wyciągnęła klucz do swojego auta i otworzyła je z pilota. Sierżant Ramsey musiał uznać, że pytania jakie właśnie usłyszał były tylko retoryczne gdyż nie nie odniósł się do nich.

- Jedna torba pójdzie na tylne siedzenie, reszta zmieści się w bagażniku - poinstruowała ją Irya i znów skierowała wzrok na Ramsey'a. Mogła się upierać, mogła zadzwonić do Sinclaira, ale zapewne to by tylko zjadło jej dużo czasu, a musiała się ze wszystkim wyrobić do obiadu. - Skoro tak ma to wyglądać to pogadam sobie z komendantem. A ty przyślij mi tu kogoś na swoje zastępstwo.
- Pani inspektor - powiedział w formie zarówno potwierdzenia jak i pożegnania po czym odwrócił się oddalił w stronę budynku.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline