Franko pokręcił głową...
- To nie czas i miejsce. Wyprowadźmy stąd te dzieciaki. Pogadamy w klubie. Zbyt dużo tu postronnych, a wolałbym, żeby żółtym nie przyszło coś głupiego do głowy... Wrócimy jak będzie na to czas - dodał widząc zawiedzioną minę chłopaka. - A teraz musimy ich stąd gdzieś zabrać.
- Macie jakieś w miarę bezpieczne miejsce? Albo transport Bo my ostatnio zmuszeni do korzystania z miejskiej...- zapytał punka. |