-Co się drzesz?!- odkrzyknął Snorri wychodząc strażnikom na przeciw. W ręku wciąż dzierżył swój wierny bukłak, z którego pociągnął sobie tęgo by kupić trochę czasu. Topór wisiał dalej nieruszany przez khazlida.
-Czego chceta? Ja se tu stoję łeb mnie boli, ale powiem wam jedno. Nie jestem kurwa orkiem by należeć do jakieś bandy. Odszczekać to, bo zobaczycie czym jest gniew krasnoludzkiego zabójcy i mój but na waszej rzyci.- mówił dalej zbliżając się do patrolu i patrząc groźnie.
Chciał kupić trochę czasu. Liczył, że towarzysze coś wymyślą i uratują jakoś całą tą sytuacje.