Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2019, 20:18   #85
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Mężczyzna nie miał sił się bronić. Jego mina wyrażała tylko zdziwienie faktem, że w momencie jego wybawiciele zamienili się w katów. Westchnął tylko i ciężko opadł na posadzkę.

- Jestem Nurad ibn Nari al-Inad – przedstawił się dotykając czoła, ust i piersi na znak prawdomówności. – Ten sokolnik to… był mój przyjaciel Ahmad al-Anahurini… Fahimie, przyjmij go na swoje litościwe łono… Nie wiem jak powiedzieć, co tu się stało… Kim jestem i dlaczego…

Rozejrzał się bezradnie po obecnych wokół niego pokrwawionych, zmęczonych obliczach. Nie znalazł pomocy, więc kontynuował niespójnie swoją opowieść. – To miejsce jest przeklęte… Dawniej, jeszcze nim Siedmiu Proroków objawiło ludowi Rusanamani prawdę o Jedynym, było siedliskiem kultu jakiegoś bluźnierczego bożka… Lakhaialabra brzmiało chyba jego miano, nie pomnę. Wielcy świątobliwi mężowie z zakonu Synów Proroków owo miejsce przywrócili władzy Jedynego Boga. Poświęcili kamienie i wznieśli świątynię, a mieszkańców płaskowyżu wyrżnęli w pień i spalili. Poświęcona ziemia pamiętała jednak swojego boga… Miejsce popadło w ruinę, bo nikt nie śmiał tu zamieszkać… Sam meczet zaś… Widzicie, że nie jest taki jak powinien… Te posągi… One pojawiły się same jednej nocy… Tak twierdził mój pradziad, świątobliwy kadi Ahmad. Legenda, którą opowiada się w moim rodzie mówi, że ci, którzy zniszczyli miejsce kultu byli mojej krwi. I te posągi na to wskazują! Co jakiś czas, któryś z moich przodków trafiał tutaj i ginął straszną śmiercią, od której Wy, dzielni mnie ustrzegliście. Za każdym razem, gdy ktoś krwi rodu al-Inad złożony zostaje na ołtarzu, jeden posąg obraca się w pył. Widzicie ile ich zostało? Gdy wszystkie zostaną zniszczone, potworny Lakhaialabra wróci do świata żywych z Otchłani, w którą zepchnęli go moi przodkowie. Widzieliśmy go wszyscy… Fahimie, cóż mnie skłoniło bym przybył w te strony?

- Krew Ahmada jest na mych rękach… Nigdy już nie będą czyste… -
Nurad rozpłakał się, a gdy łzy przestały płynąć mu z oczu, dokończył opowieść. – Duchy pojawiły się znikąd… Niby djinni zmaterializowały się obok nas… Ahmada raniły, a mnie bezwolnego, ze spętaną jaźnią, na swych diabelskich rumakach przywiodły do Oka. Jakimś dziwnym sposobem trafiliśmy do świątyni… Nie mogłem uciec… Mogłem tylko patrzyć jak wykrwawiają mnie niczym kozła na ołtarzu, ku uciesze bożka…

Tymczasem Kibria poszła obejrzeć tył świątyni. Tak jak już wcześniej zauważyła, jedno przejście było całkowicie zawalone sporymi fragmentami murów, dzięki czemu nie dało się przejść dalej. Weszła w ciemność prawego portalu. Na podłodze i krętych, wiodących w górę stopniach leżało pełno gruzu i odłamków pochodzących z wyższych partii wieży. Wolno weszła w górę po schodach, na pierwszą kondygnację. Z okolonego wyszczerbionymi resztkami muru podestu roztaczał się piękny widok na skąpane w słońcu, wilgotne i zasnute pasmami rozwiewającej się mgły Pustkowie. Nie było tu nic ciekawego.
 
xeper jest offline